Krzysztof Jotko wybiera czterech rywali na kolejną walkę
Krzysztof Jotko wskazał czterech przeciwników, z którymi zmierzyłby się najchętniej w kolejnej walce w oktagonie.
Jeden z najlepszych polskich średnich, Krzysztof Jotko, zwycięstwem z Bradley’em Scottem na gali UFC Fight Night 84 w Londynie wyrównał rekord Tomasza Drwala, który w 2009 roku wygrał w UFC trzy walki z rzędu.
Po walce nasz zawodnik zapowiedział, że celuje teraz w pojedynek z rywalem z czołowej piętnastki rankingu, ale kilka tygodni później, już na spokojnie, odrobinę modyfikuje swoje plany.
Jeśli UFC da mi szansę i dadzą mi zawodnika z tej listy (Top 10), to oczywiście na walkę się zgodzę.
– stwierdził Jotko w rozmowie z portalem MMAnia.pl.
Nigdy nie odmawiam walk i zawsze podejmuję wyzwania, jakie UFC mi daje. Nie do końca jestem przekonany, czy chciałbym walczyć z kimś z tej dziesiątki. Może jeszcze z dwudziestki…
W ogóle tak po rozmowie z menadżerami mamy taki plan chyba, żeby dostać kogoś ze znaczącym nazwiskiem, kto był topowym zawodnikiem w UFC, ale nie jest w takiej szczytowej formie, że jest bardzo dobry i tam walczy w tej piętnastce.
Obecnie Polak nie wznowił jeszcze mocnych treningów. Wkrótce planuje wyjazd do Ankosu MMA, a w maju ponownie uda się do Tajlandii, by tam szlifować swoje umiejętności. Tym razem na dłużej.
Nie jest tak, że chcę sobie wylansować nazwisko.
– wyjaśnił 26-letni zawodnik plany odnośnie kolejnego rywala.
Po prostu chcę, żeby UFC mnie przygotowało na to, żeby walczyć z tymi najlepszymi. Nie chcę popełniać błędów i skakać na głęboką wodę i przegrywać, tracić chęć do walki. Dlatego jeśli dostanę takiego zawodnika, który jest znaczący, a nie jest z top 10, to będzie dla mnie kolejne dobre doświadczenie i na pewno to mnie pchnie jeszcze bardziej i myślę, że po tej walce będę gotowy na piętnastkę, czy nawet dziesiątkę. Czy nawet walkę o pas.
Mogący pochwalić się rekordem 4-1 w UFC Jotko wskazał czwórkę zawodników, z którymi zmierzyłbym się najchętniej.
Myślę, że mógłbym stanąć naprzeciwko Caio Magalhaesa, Thalesa Leitesa, może Nate’a Marquardta i Uriaha Halla. Myślę o takich nazwiskach.
Caio Magalhaes po przegranym debiucie w UFC w 2012 roku zanotował cztery kolejne wiktorie z mniej znanymi rywalami, ale ostatnio zmuszony był uznać wyższość Josha Sammana, odklepując duszenie. Po walce został dodatkowo ukarany półrocznym zawieszeniem – które już dobiegło końca – za naplucie na rywala.
Thales Leites to były pretendent do pasa mistrzowskiego kategorii średniej. W 2013 roku powrócił do organizacji po czterech latach przerwy, zwyciężając pięć walk z rzędu. Ostatnich dwóch występów nie zaliczy jednak do udanych. Najpierw po wyrównanym boju przegrał z Michaelem Bispingiem, by ostatnio na tej samej gali, na której Jotko pokonał Scotta, zostać rozstrzelanym przez Gegarda Mousasiego.
36-letni Nate Marquardt to prawdziwy weteran UFC, były pretendent i były mistrz kategorii półśredniej Strikeforce. Ostatnio efektownie ubił CB Dollaway’a, ale wcześniej przegrał aż pięć z sześciu walk, a tu i ówdzie sugerowano mu zakończenie kariery.
Uriah Hall był już raz szykowany dla Krzysztofa Jotko, ale problemy wizowe Jamajczyka stanęły na przeszkodzie ich konfrontacji. Ostatnio Hall został wypunktowany przez Roberta Whittakera, wcześniej w pokonanym polu zostawiając Gegarda Mousasiego, któremu zadał pierwszą w karierze porażkę przez nokaut, oraz Oluwale Bamgbose.
Jotko przyznał, że potrzebuje dobrego, trzymiesięcznego obozu przygotowawczego i wtedy może wracać.
Będę prosił o walkę w wakacje, może w środku wakacji.
Z kim najchętniej obejrzelibyście Polaka w kolejnym występie?
Poniżej cały wywiad: