Krzysztof Jotko rzuca wyzwanie Uriahowi Hallowi
Zwycięski w czterech ostatnich pojedynkach pod banderą UFC Krzysztof Jotko rzuca wyzwanie Uriahowi Hallowi, celując w walkę z Jamajczykiem na gali UFC 205.
Pierwotnie na gali UFC Fight Night 69 w Berlinie Krzysztof Jotko miał zmierzyć się z Derekiem Brunsone, ale kontuzja żebra wykluczyła amerykańskiego zapaśnika z walki. W jego miejsce wszedł Uriah Hall, ale na kilka dni przed galą zdjęto go z rozpiski z powodu problemów wizowych. Ostatecznie Jotko pozostał bez rywala i nie pojawił się w berlińskim oktagonie.
Jeszcze podczas ważenia – w którym musiał wziąć udział, aby otrzymać wynagrodzenie za walkę – polski średni założył koszulkę, w której w jasny sposób rzucił wyzwanie Hallowi. I wygląda na to, że teraz znów celuje w walkę z Jamajczykiem.
Jotko znajduje się obecnie na fali czterech kolejnych wiktorii, pukając do drzwi czołowej piętnastki kategorii średniej. Ostatnio zanotował swoje pierwsze skończenie w oktagonie, błyskawicznie i efektownie ubijając w czerwcu na UFC Fight Night 89 Tamdana McCrory’ego.
W rozmowie z portalem MMAnia.pl Jotko stwierdził:
Bardzo chciałbym wystąpić podczas gali w Nowym Jorku. I to właśnie w pojedynku z Uriahem Hallem. Kiedyś mieliśmy już walczyć, ale wtedy nic z tego nie wyszło, więc pora to naprawić. Mierzę teraz w najwyższe cele no i stąd ten pomysł. A dlaczego Nowy Jork? Bo to kapitalne miejsce, z kultową Madison Square Garden. Dla mnie byłby to zaszczyt, gdybym mógł tam wejść do klatki i zostać jednym z uczestników kolejnego, historycznego wydarzenia w dziejach UFC. No więc, Uriah: jeśli się nie boisz, to zatańczmy w Nowym Jorku. Przyszedł na Ciebie czas!
Hall ostatnio widziany był w oktagonie w listopadzie ubiegłego roku, na gali UFC 193 przegrywając na punkty z Robertem Whittakerem. W kwietniu na UFC 198 miał pójść w bój z legendarnym Andersonem Silvą, ale kontuzja Brazylijczyka i niechęć Jamajczyka do walki z zastępstwem pokrzyżowały te plany.
Hall powróci do oktagonu za nieco ponad miesiąc na UFC Fight Night 94, mierząc się z Derekiem Brunsonem.
Komentarze: 2