Krylov celuje wysoko
Nikita Krylov chce być w czołówce, ale nikogo nie wyzywa do walki.
Nikita Krylov zrzucił już z siebie etykietkę zawodnika z przypadku, która przylgnęła do niego po debiucie w UFC. 23-letni Ukrainiec, poddając Marcosa Rogerio de Limę na gali UFC Fight Night 74, skończył w pierwszej rundzie już trzeciego rywala z rzędu, czym udowodnił, że przedwcześnie go skreślano. Wywodzący się z karate wojownik przyznał jednak, że to Brazylijczyk był w pewnym momencie bliski zakończenia walki:
Nie odklepałbym, wolałbym dać się uśpić. Był tak blisko skończenia tej walki. Poczułem jednak, że luzuje uchwyt, więc wyciągnąłem swoją głowę.
Krylov, mimo mocnej karty przetargowej w postaci nie pozostawiających wątpliwości wygranych w trzech walkach, nie zamierza przejmować na siebie roli Joe Silvy:
Po prostu chcę dotrzeć do topu. Dlatego wolę kogoś, kto jest wyżej ode mnie w rankingu. Tak się wspinam po drabince dywizji. Nie jest dla mnie ważne, kogo dostanę. Od tego są matchmakerzy. Potrafią zestawiać walki tak dobrze, że są ekscytujące dla fanów.
Chociaż nikt nie spodziewał się po pierwszych występach Krylova czegokolwiek dobrego, to jednak dysponujący mocnymi kopnięciami i groźnymi duszeniami młodzieniec udowadnia w każdym z kolejnych pojedynków, że nie jest byle kim. Uwzględniając jego wiek i fakt rozwoju, można dojść do wniosku, że może w przyszłości okazać się zawodnikiem z topowej piętnastki.