„Kowboj robił coś takiego podczas rozgrzewki” – Yair Rodriguez ze szczegółami o nokaucie na Koreańskim Zombie
Największy bohater weekendu Yair Rodriguez obszernie podsumował zwycięstwo i spektakularny nokaut w pojedynku z Chan Sung Jungiem podczas gali UFC Fight Night 139.
W walce wieczoru sobotniej gali UFC Fight Night 139 w Denver Yair Rodriguez popisał się spektakularnym nokautem, w ostatniej sekundzie ciężko nokautując Chan Sung Junga, ale okazuje się, że niewiele brakowało i do pojedynku w ogóle by nie doszło. Wszystko z powodu trapiących Meksykanina problemów zdrowotnych.
Kilka ostatnich tygodni było dla mnie ciężkich.
– powiedział Yair w programie Ariel Helwani’s MMA Show (za ESPN.com).
Trenując na ranczo u Kowboja, nie byłem nawet w stanie przewalczyć jednej rundy. Bolał mnie brzuch. Kręciło mi się w głowie. Byłem ciężko chory, ale wmawiałem sobie, że jestem w stanie to zrobić. Gdy czegoś chcę, nie można mnie powstrzymać.
Zawodnik przyznał, że miał też poważne problemy z nerkami i trafił nawet na jakiś czas do szpitala.
Na tym nie koniec, bo Meksykanin fatalnie czuł się już po pierwszej rundzie pojedynku z Koreańskim Zombie.
W tej grze bardzo ważny jest jednak język ciała.
– powiedział.
Próbowałem zachować spokój. Próbowałem cały czas iść do przodu. Nie mogłem się jednak zbyt dużo poruszać. Starałem się pozostawać na środku oktagonu, rozpuszczać ręce. Koreański Zombie jest, jaki jest. Też trafił kilkoma dobrymi uderzeniami. Złamał mi nos.
Za każdym razem, gdy go trafiałem, rozpuszczał ręce w dwóch lub trzech ciosach. Próbował mnie skontrować. Wyprowadziłem jakieś pięć obrotowych łokci, szukając idealnego momentu. Próbowałem sprowokować go do ataku. Kiwnąć go i wywołać reakcję. Nie byłem w stanie tego zrobić aż do ostatniej akcji.
Dziewięćdziesiąt procent komunikacji to język ciała. Pozostałe dziesięć to mowa. Gdy podniosłem ręce do góry w końcówce, oznaczało to: „Dobra, co chcesz teraz zrobić? Mamy 10 sekund do końca? Co robisz? Młócimy się? Chcesz mnie mocno trafić? Chcesz mnie skończyć? Czego chcesz?”. Odpowiedział, że dobra, jedziemy z tym gównem.
Nokaut łokciem, jaki Meksykanin zafundował Koreańczykowi w ostatniej sekundzie przegranej walki – bo przegrywał na kartach sędziowskich i nie zwyciężyłby decyzją sędziowską – zapisze się złotymi zgłoskami w historii UFC. Nikt wcześniej nie popisał się tego rodzaju – ani choćby podobnym – skończeniem.
https://twitter.com/streetfitebanch/status/1062151169177456640
Nikt mnie tej techniki nie nauczył. Widziałem, jak Kowboj robi coś takiego podczas rozgrzewki i zacząłem to ćwiczyć.
– powiedział.
Wiedzieliśmy, że Koreański Zombie otwiera się często na uderzenia. Zawsze atakuje sierpami, a potem czasami dokłada coś w półdystansie. Wiedziałem, że jeśli uda mi się doprowadzić do tego, żeby ostro na mnie ruszył i zanurkuję pod jego ciosami czy to z kopnięciem, z ciosem, z latającym kolanem… Wiedziałem, że wejdzie.
Ostatnia sekunda była idealna. Perfekcyjny moment, wszystko idealne. Wywołałem u niego taką reakcję, jaką chciałem wywołać przez całą walkę. Czasami, gdy chciałem, żeby zareagował, robił to, ale tak agresywnie, że nie mogłem skontrować. Gdy tylko wydaje ci się, że już po walce, wtedy opuszczasz ręce – i tak to właśnie wyglądało.
Nie mogłem uwierzyć w to, co się stał. Jasny gwint! Wiedziałem, że zmieściłem się w czasie, ale zastanawiałem się, czy naprawdę trafiłem go w ostatniej sekundzie? Wow. Zrobiłem to. Spojrzałem na narożnik i panowała tam wielka radość. Sędzie zasygnalizował rękami, że walka skończona.
Nie widziałem czegoś takiego nigdy wcześniej, więc uważam, że to najlepszy nokaut w historii.
Israel Adesanya ocenia, ile przypadku a ile umiejętności było w nokaucie Yaira Rodrigueza
Po walce obaj zawodnicy zostali przewiezieni do tego samego szpitala, gdzie okazało się, że pomimo prawdziwej oktagonowej wojny Meksykanin wyszedł z niej tylko ze złamanym nosem. Nie doznał żadnych innych poważnych obrażeń.
Obaj zresztą w szpitalu mieli okazję się spotkać – tym razem już w mniej bojowej atmosferze.
https://www.instagram.com/p/BqFDbCZA2bW/
Gdy rozmawiałem z Koreańskim Zombie w szpitalu, powiedziałem: „Chcę tylko, żebyś wiedział, że masz z mojej strony pełen szacunek”.
– powiedział Pantera.
To nie uliczna walka. Kiedyś często biłem się na ulicy, ale teraz jest to sport. Koreański Zombie to kawał profesjonalisty. Życzyłem mu szybkiego powrotu do zdrowia. On powiedział: „Pora dojść do siebie. Wracam do domu, trenuję i poprawiam się”.
*****
Papa Kowboj, meksykański wirtuoz i niepodrabialna Platyna – cztery wnioski po UFC Denver