UFC

Khabib Nurmagomedov: „Nie walczę dla pieniędzy – mam pieniądze. Chcę pasa”

Khabib Nurmagomedov opowiada o zbliżającym się wielkimi krokami pojedynku z Michaelem Johnsonem oraz swoich sportowych celach.

Kilka tygodni temu Demian Maia zapowiedział, że ma w życiu do spełnienia misję – i jest nią zdobycie pasa mistrzowskiego kategorii półśredniej, które jest dla niego ważniejsze od najbardziej choćby kasowej walki. Dziś tym samym śladem podąża szykujący się do pojedynku z Michaelem Johnsonem na gali UFC 205 w Nowym Jorku Khabib Nurmagomedov.

Interesuje mnie tylko pas.

– powiedział Rosjanin w rozmowie z Champions.co.

Chcę stoczyć tę walkę i bić się o tytuł. Nie dbam o pieniądze.

Wiem, że wielu zawodników walczy dla pieniędzy, ale pieniądze to dla mnie nie wszystko. Wiem, że pieniądze są bardzo ważne w życiu, ale mam pieniądze. Nigdy nie wykorzystywałem MMA do zarabiania pieniędzy. MMA to moje życie, moja krew i wszystko, co robię w życiu. Pieniądze mogę zarobić gdzie indziej. Mam pieniądze. Mam wszystko. Brakuje mi tylko pasa.

Kilka tygodni temu Nurmagomedov postawił UFC medialne ultimatum, zapowiadając, że jeśli po zwycięstwie z Johnsonem – bez względu na jego formę – nie otrzyma titlshota, wówczas nie tylko nie pojawi się więcej w oktagonie, ale też uniemożliwi UFC wejście na rosyjski rynek.

Przede wszystkim, UFC wysłało mi dwa kontraktu – na UFC 206 i UFC 205 – i oba podpisałem.

– wyjaśnia Rosjanin.

Wcześniej UFC proponowało mi walkę z nim (Eddiem Alvarezem) w październiku i sierpniu. Cztery razy jej nie wziął. Uważam, że UFC wykorzystało trochę moje nazwisko, aby doprowadzić do tej walki między Alvarezem i McGregorem, bo McGregor chciał pieniędzy, Alvarez chciał pieniędzy. I dlatego do mojej walki z Alvarezem nie doszło. Potem UFC wysłało mi dwa kontrakty.

Uważam, że obaj są trochę przestraszeni i dlatego doszło do walki między nimi. Ale sęk w tym, że UFC wykorzystało moje nazwisko.

Teraz jednak Nurmagomedov skupia się na przygotowaniach do nowojorskiej gali, bo pomimo tego, że jest pewny zwycięstwa, jest bardzo daleki od lekceważenia Johnsona.

Michael Johnson to twardy gość. Nie uważam, że to dla mnie łatwa walka. Uważam, że ma najlepsze ręce w kategorii lekkiej. Bardzo dobrze się porusza. Pokonywał Barbozę, Tony’ego Fergusona, znokautował Dustina Poiriera. To twardy gość. Ale wiem, że mój styl jest dla niego niedobry. Wiem to. Będzie musiał się za bardzo poruszać, bo mogę go złapać, przewrócić, poddać, zmęczyć gnp albo skończyć. Rozumie to.

Wszyscy rozumieją, że jestem silnym zapaśnikiem, a on jest szybkim bokserem. Dla mnie, dla fanów to bardzo ciekawe zestawienie.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button