UFC

Kariera Yoela Romero w UFC dobiegła niespodziewanego końca

Jeden z najlepszych zawodników w historii UFC, który nigdy nie sięgnął po pas, Yoel Romero, rozstał się z organizacją.

Ledwie w zeszłym tygodniu gruchnęły nowiny o zakończeniu współpracy pomiędzy UFC i legendarnym Andersonem Silvą, a tymczasem z amerykańskim gigantem pożegnał się właśnie kolejny fantastyczny, choć również leciwy średni Yoel Romero.

Jak bowiem poinformował nieoficjalnie dziennikarz Ariel Helwani, drogi Kubańczyka i UFC rozeszły się, pomimo iż miał on jeszcze w kontrakcie trzy walki. Zwolnienie Żołnierza Boga z kontraktu potwierdził też jego menadżer Malki Kawa.

– Nie spodziewaliśmy się co prawda, że jego przygoda z UFC skończy się w ten sposób, ale jesteśmy wdzięczni za możliwości, jakie na przestrzeni lat dawali nam Dana White, Hunter Campbell i Mick Maynard – powiedział Kawa. – (Yoel) jest gotowy, aby iść dalej i wznowić swoją karierę. W tej chwili rozmawiamy już z innymi organizacjami.

Yoel Romero walczył dla UFC od 2013 roku. Stoczył w oktagonie trzynaście pojedynków, wygrywając dziewięć z nich, w tym siedem przez nokauty, w większości efektowne i brutalne. Wszystkich porażek doznał decyzjami sędziowskimi – trzy razy jednogłośnymi, raz niejednogłośną.

Kubańczyk stawał czterokrotnie przed szansą zdobycia pasa mistrzowskiego wagi średniej, ale dwukrotnie przegrał z Robertem Whittakerem – raz nie robiąc wagi – a raz – ostatnio, przy okazji marcowej gali UFC 248 – z Israelem Adesanyą. Na początku 2018 roku znokautował co prawda Luke’a Rockholda, ale z uwagi na przekroczenie limitu wagowego nie zdobył wówczas tytułu.

Po wspomnianej marcowej porażce z Israelem Adesanyą na Yoela Romero spadło sporo krytyki. Pomimo iż spora grupa fanów oraz ekspertów większych i mniejszych w równym stopniu za ówczesne marne widowisko obwiniała Nigeryjczyka, to sternik organizacji Dana White zrzucił to na karb bierności Kubańczyka.

43-latek miał powrócić do oktagonu w sierpniu, krzyżując pięści z Uriahem Hallem, ale z powodu problemów zdrowotnych zmuszony był wycofać się z występu.

Nie wiadomo póki co, z jakimi organizacjami rozmawia Żołnierz Boga, ale wydaje się, że na brak zainteresowania narzekać nie powinien. Pomimo zaawansowanego wieku i trzech z rzędu porażek, prezentuje bowiem nadal dobrą formę, a i na brak rozpoznawalności narzekać nie może.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

Koszulki Lowking.pl dostępne w sprzedaży!

Powiązane artykuły

Komentarze: 3

  1. Zaskakująca i niemiła informacja. Yoel Romero to gość na którego walki zrywasz się w środku nocy. Ma swoje lata, ale nie widać po nim specjalnego regresu – szczęka, dynamika, umiejętności wszystko jest. Kondycyjnie wygląda kiepskawo – tyle, że nie od dziś, a od paru lat, a mimo to stanowi bardzo duże zagrożenie.

    Bilans ostatnich przegranych walk, też bardzo mylny – 4 decyzje z bardzo mocnymi nazwiskami, z których 2 mogły iść na jego konto.

    Zerkając na ranking w średniej to poza Adensanyą, nie widzę tam nazwisk poza jego zasięgiem. Wielu zawodników z Top10 byłby w stanie skończyć. Szkoda.

  2. W sumie myślę, że brak perspektyw walki o pas skłonił go do takiej decyzji.

    White skrytykował go ostro po walce z Adensanyą, a dostał już 3 szanse na zdobycie pasa. W takiej sytuacji pewnie musiałby odprawić ze dwa mocne nazwiska, żeby liczyć jeszcze na mistrzowskie starcie. A wiadomo, że w jego wieku takie dalekosiężne plany nie wchodzą za bardzo w rachubę. Pewnie to był istotny czynnik.

    Nawiasem mówiąc, w walce z Adensayną, tak on był winny, tego jak ta walka wyglądała jak i mistrz. Zresztą to jedna z moich ulubionych walk 'ever’ ;)

  3. Istnieje też możliwość, że to UFC poszło Yoelowi na rękę – może wypadnięcie z walki z Hallem było spowodowane jakimś urazem, które powoduje że powrót do formy fizycznej nie jest możliwy pod okiem USADA.

Dodaj komentarz

Back to top button