„Kariera Damiana była źle budowana” – Szymon Kołecki krytycznie o prowadzeniu kariery Damiana Janikowskiego
Szymon Kołecki nie ma wątpliwości, że karierę jego najbliższego rywala, Damiana Janikowskiego, można było poprowadzić lepiej.
Zawodową karierę MMA brązowy medalista olimpijski Damian Janikowski rozpoczął w 2017 roku od trzech zwycięstw przez nokauty, stając się jednym z najciekawiej rokujących zawodników nad Wisłą.
Zobacz także: Zlatan zaprasza Khabiba do Matrix Challenge – Dagestańczyk odpowiada
KSW postanowiło kuć żelazo, póki gorące i w rezultacie w kolejnym starciu wrocławianinowi wyszykowano zaprawionego w bojach weterana i legendę polskiej sceny MMA Michała Materlę. Walki tej miło wspominał jednak nie będzie, bo został rozbity w pierwszej rundzie, nie będąc równorzędnym partnerem do tańca dla szczecinianina. Wtedy też pojawiły się pierwsze opinie o zbyt szybkim rzuceniu olimpijczyka na głęboką wodę.
Na zwycięskie tory Damianowi Janikowskiemu nie udało się powrócić także i w kolejnej walce – wygrał co prawda z Aleksandarem Iliciem dwie pierwsze rundy, ale w trzeciej został brutalnie znokautowany wysokim kopnięciem.
Odbił się dopiero ostatnio, podczas londyńskiej gali KSW 50 z łatwością pokonując dramatycznie słabego Tony’ego Gilesa w kuriozalnych niemalże okolicznościach.
Do akcji powróci podczas grudniowej gali KSW 52 w Gliwicach, gdzie tym razem wyszykowano mu byłego złotego i srebrnego medalistę olimpijskiego w podnoszeniu ciężarów, ostatnio wojującego w kategorii ciężkiej Szymona Kołeckiego.
Przede wszystkim uważam, że kariera Damiana była źle budowana.
– powiedział były sztangista w rozmowie z Jarosławem Świątkiem z MyMMA.pl.
W drugiej walce zestawili go już z Antonim Chmielewskim. Moim zdaniem to było bardzo nierozsądne, ponieważ… Ok, Damian potencjał mógł mieć wielki, ale doświadczenie Antka o mało nie spowodowało przegranej. Damian tam wygrał presją, którą narzucił a nie umiejętnościami.
Podobnie zestawienie z Michałem (Materlą). Gdyby to było za 5-6 walk, to ta walka mogłaby wyglądać inaczej, ale nie w czwartej walce z jednym z najlepszych zawodników wszech czasów w Polsce od razu się mierzyć. Uważam, że bardzo źle zostało to dobrane, przynajmniej w niektórych zestawieniach.
Kołecki przyznał, że był zaskoczony, gdy pojawiła się oferta walki z Janikowskim, która wyszła zresztą z obozu wrocławianina.
Pierwotnie był do niej sceptycznie nastawiony, bo zna i szanuje Damiana. Ponadto przygotowywał się do kolejnej walki w wadze ciężkiej, podczas gdy limit wagowy starcia z Janikowskim został ustalony na 91,5 kg.
Ostatecznie jednak, jak przyznał, szefowie KSW dobrze uargumentowali to zestawienie zarówno finansowo, jak i merytorycznie. Dwaj medaliści olimpijscy. Duża walka.
Wyzwań się nie boi. Jest dynamiczny.
– powiedział Kołecki o Janikowskim.
Myślę, że poza tym, że nie boi się podejść do walki agresywnie, to taka nieszablonowość może być jego największym atutem. Nie wiadomo, czy on się schyli, czy podniesie, skoczy, wyskoczy, spadnie, uderzy, kopnie, przeleci. Nie wiadomo, czego się – przynajmniej w pierwszych minutach – po Damianie spodziewać, bo jest naprawdę bardzo sprawny i wszechstronny.
Z ogromnym entuzjazmem do zestawienia podszedł natomiast trener byłego sztangisty Mirosław Okniński. Jak stwierdził Kołecki, był on zachwycony perspektywą takiej walki.
Trener uważa, że to będzie walka, w której nie zostanę zaskoczony.
– powiedział Szymon.
Trener wie, że jeżeli będę dobrze przygotowany i skoncentrowany, to Damian nie może mnie niczym zaskoczyć.
Pomimo iż Janikowski jest też groźny w stójce, nie jest żadną tajemnicą, że najbardziej komfortowo czuje się, pracując w parterze z góry. Czy zatem Kołecki bierze też scenariusz, w którym jego rywal kładzie go na plecach?
Bierzemy, bierzemy. Tak.
– odpowiedział.
Ale leżenie na plecach akurat w walce z Damianem nie jest niczym strasznym.
Cały wywiad poniżej:
*****
„W poniedziałek rozmawiam z KSW” – Marcin Held o KSW, UFC i Bellatorze po rozstaniu z ACA