Kamil Szymuszowski: „W kategorii półśredniej byłem czołowym zawodnikiem w Polsce – w lekkiej będę czołowym w Europie i na świecie”
Kamil Szymuszowski opowiada o piątkowej walce z Marifem Piraevem podczas gali KSW 38 – Live in Studio.
Znajduje się na fali ośmiu kolejnych wiktorii, z których trzy ostatnie odniósł już pod banderą KSW, w pokonanym polu zostawiając Macieja Jewtuszko, Davida Zawadę oraz Mindaugasa Verzbickasa.
W normalnych okolicznościach przyrody, tak je nazwijmy, otrzymałby szansę walki o pas mistrzowski, ale mało efektowne zwycięstwa – oraz niewystarczająca ilość „śledzących” na Twitterze – okazały się przeszkodami nie do przeskoczenia.
W rezultacie popularny Szymek zdecydował się przenieść do kategorii lekkiej. Pierwszą w karierze walkę w 70 kilogramach ważący na dziś o 8 kilogramów więcej zawodnik stoczy już w piątkowy wieczór podczas gali KSW 38 – Live in Studio.
W kategorii półśredniej byłem czołowym zawodnikiem w Polsce, a w kategorii lekkiej będę czołowym zawodnikiem w Europie i na świecie.
– zapowiedział Szymuszowski w programie Puncher.
Patrząc na realia światowe, jak to wszystko wygląda – Conor w 66 wymiatał, był duży. W 70 dostał Nate’a Diaza i już miał problemy, więc, naprawdę, warunki fizyczne robią robotę i myślę, że tutaj też zrobią.
Reprezentujący łódzki klub Shark 27-latek skrzyżuje rękawice z Marifem Piraevem, który był ostatnio widziany w akcji w październiku 2015 roku, podczas gali KSW 32 w Londynie ponosząc pierwszą w karierze porażkę. Jego katem okazał się wówczas obecny mistrz kategorii lekkiej Mateusz Gamrot, który ubił go ciosami w drugiej rundzie walki.
Miał półtora roku przerwy, choć ja też długo nie walczyłem. Nie spodziewam się, żeby był jakiś zardzewiały.
– ocenił Szymuszowski, który ostatni pojedynek stoczył w maju zeszłego roku.
Bardzo dużo kopie i na tym będę się musiał skupić, żeby mi nie wykluczył nogi lowkickami, ani middlekickami. Ciężko łapie dystans rękoma, ale za to bardzo dobrze pracuję nogami.
*****
