Kamaru Usman zmienił klub przed walką z Gilbertem Burnsem na UFC 251
Mistrz kategorii półśredniej UFC Kamaru Usman nie będzie przygotowywał się do walki z Gilbertem Burnsem na Florydzie.
W drodze do zaplanowanej na 11 lipca w Abu Zabi walki w obronie tytułu mistrzowskiego wagi półśredniej, która uświetni galę UFC 251, Kamaru Usman zmienił klub.
Jak doniósł portal ESPN.com, Nigeryjczyk opuścił szeregi klubu Sanford MMA – czyli przebranżowionego pół roku temu Hard Knocks 365 – na Florydzie, gdzie od wielu lat trenował pod batutą Henriego Hoofta. Przeniósł się do Denver, dołączając do trenera Trevora Wittmana, który prowadzi między innymi Justina Gaethje, Drewa Dobera, Beneila Dariusha, Neila Magny’ego czy Rose Namajunas.
Nigeryjski Koszmar zapewnił, że rozstał się z klubem w zgodzie.
– Floryda była moją bazą przez długi czas, ale człowiek z tego wyrasta – powiedział. – Zawsze mieliśmy mnóstwo gości, świetnych sparingpartnerów i doskonałych trenerów.
– Na tym etapie swojej kariery chciałem jednak, aby poświęcono mi nieco więcej uwagi. Chciałem mieć kogoś, kto powie ci: przyjdziesz dzisiaj o tej godzinie i będziesz trenował to. Naprawdę trudno robić to, gdy na sali jest 40-50 gości, którzy też przecież potrzebują uwagi.
Mistrz powiedział, że w jego narożniku staną trenerzy Trevor Wittman i Jorge Santiago, jego brat Mohammed oraz być może Justin Gaethje.
Gilbert Burns, który od 2012 roku regularnie trenował z Kamaru Usmanem, pełniąc też rolę trenera BJJ, pozostał w Sanford MMA. Nie będzie jednak miał do swojej dyspozycji w dnu walki trenera Henriego Hoofta, który postanowił usunąć się w cień. W rozmowie z ESPN.com stwierdził jednak, że obóz przygotowawczy do UFC 251 nie różni się w jego przypadku niczym od poprzednich.
Kamaru Usman stwierdził natomiast, że prędzej czy później i tak opuściłby Florydę.
– Mieliśmy wielu półśrednich w klubie – powiedział. – Gdy trenujesz z nimi codziennie i jesteś mistrzem świata, a oni znają cię na wylot i któregoś dnia idzie im na treningu lepiej niż tobie, to zaczynają mieć chrapkę na twój pas. Sądzą, że to już ich czas. Delikatna separacja od tego to dobra rzecz. Masz dzięki temu element niespodzianki, bo gościom wydaje się, że już cię znają.
– Wierzę głęboko w jedno – w swoją pracę. Możesz mieć świetnego trenera, ale jeśli nie wkładasz w to odpowiednio dużo pracy, nic ci to nie da. Trener nie wyjdzie za ciebie i nie będzie walczył. A ja pracuję ciężko.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
„200 tysięcy w górę” – Jan Błachowicz o możliwym wzięciu kolejnej niemistrzowskiej walki