Justin Gaethje zachwycony walką z Eddiem Alvarezem – ma na oku dwóch nowych rywali
Justin Gaethje podsumowuje pierwszą w karierze porażkę, jaką zadał mu podczas gali UFC 218 Eddie Alvarez – oraz wskazuje dwóch potencjalnych rywali na powrót.
Na początku grudnia Justin Gaethje doznał pierwszej zawodowej porażki, będąc zmuszonym uznać wyższość Eddiego Alvareza podczas gali UFC 218 w Detroit.
Obaj zawodnicy dali morderczy pojedynek, ale ostatecznie to Król Podziemia wyszedł z niego obronną ręką, ubijając Gaethje soczystym kolanem na głowę w trzeciej rundzie.
Jest twardy. To wojownik.
– powiedział o Alvarezie Gaethje w The MMA Hour.
Wyciągam to z ludzi. Powtarzam od jakiegoś czasu, że muszę zacząć uśmiechać się do rywali, podawać im rękę i po prostu być miłym, żeby ich zaskoczyć, gdy rozpocznie się walka. Na ogół zaskakiwałem ludzi, ale teraz już wiedzą. Wiedzą, że wyjdę tam na ostro – i był gotowy. Był w formie i jego kondycja była w punkt. Nie mogłem go złamać. Złamałem 18 ludzi z rzędu, ale w 19. walce znalazłem człowieka, którego nie mogłem złamać – i bardzo dobrze się bawiłem. Doceniam to.
Naprawdę dobrze się bawiłem. To był najlepszy czas w moim życiu, szczerze mówiąc. Mogłem pokazać swoje umiejętności na wielkiej scenie, na najwyższym poziomie, PPV. To było wszystko jak spełnienie marzeń. Na to się pisałem i mówiłem wcześniej, że jeśli mam przegrać, to mam nadzieję, że zostanę znokautowany. I tak się stało. Kocham ten sport, kocham MMA. Jestem fanem MMA i byłem fanem Eddiego Alvareza, zanim zacząłem walczyć.
29-latek nie ukrywa, że jest zadowolony ze swojego występu, bo dał z siebie wszystko i jako zawodnik wywodzący się z zapasów przeboksował prawie trzy rundy z „jednym z najlepszych bokserów w MMA”.
Teraz planuje 4-6 miesięcy przerwy, żeby dojść do siebie, ale ma już na oku dwójkę potencjalnych rywali.
Gdy wygrywasz, możesz wybrać sobie kogoś, kto jest przed tobą, ale gdy przegrywasz…
– powiedział.
Nadal jestem na 5. miejscu na świecie, ale teraz po porażce muszę dać szansę komuś, kto jest za mną. Zobaczymy więc, która niewyparzona gęba to dostanie – Kevin Lee, Dustin Poirier. Jeden z nich dostanie mnie na mój powrót. I tego się trzymam.
Czy jednak rzeczywiście Justin Gaethje pójdzie w tany z Dustinem Poirierem lub Kevinem Lee, trudno ocenić. Ten pierwszy garnie się bowiem do walki – z Eddiem Alvarezem zresztą – już teraz, więc raczej nie będzie szczególnie zainteresowany potencjalnym 6-miesięcznym oczekiwaniem na Gaethje, podczas gdy ten drugi przebąkuje o przejściu do kategorii półśredniej.
*****
Wszystkie wiadomości o KSW 41: tutaj
Analizy i typowania walk KSW 41:
Kamil Szumuszowski vs. Grzegorz Szulakowski
Łukasz Rajewski vs. Salahdine Parnasse
Maciej Kazieczko vs. Gracjan Szadziński