Justin Gaethje: „Cieszę się, że przegrałem przez nokaut – a nie przez decyzję”
Justin Gaethje udzielił pierwszego długiego wywiadu od czasu porażki z Eddiem Alvarezem podczas gali UFC 218 w Detroit.
Niespełna dwa tygodnie temu w swojej dziewiętnastej zawodowej walce Justin Gaethje doznał pierwszej w karierze porażki, podczas gali UFC 218 w Detroit padając w trzeciej rundzie po kolanie Eddiego Alvareza.
Jeszcze przed potyczką z Królem Podziemia Gaethje wielokrotnie powtarzał, że w końcu nadejdzie dzień, w którym skończy ubity – przekonywał też, że ma nadzieję, że raczej padnie w boju niż przegra decyzją sędziowską. I nastawienie to podtrzymuje po dziś dzień.
Cieszę się, że zostałem znokautowany zamiast przegrać decyzją, bo w taki właśnie sposób chcę przegrać.
– powiedział Justin w audycji SiriusXM Rush (za MMAFighting.com).
Jestem zadowolony ze swojego występu. Czuję, że wygrałem, bo włożyłem w to wszystko. Byłem przygotowany, wyszedłem tam i zrobiłem, co miałem zrobić – czyli zabawiłem ludzi i sam się dobrze bawiłem.
Wygrałem pierwszą rundę. Zadałem mocne obrażenia jego wykrocznej nodze w pierwszej rundzie. Zrobił dobrą robotę, dosięgając mnie ciosami, ale zdecydowanie nie wyrządził dużych szkód. Na pewno zlał mnie w drugiej rundzie, ale sądziłem, że trzecia jest wyrównana. Gdyby doszło do decyzji sędziowskiej, jestem pewien, że by to wygrał z powodu obalenia albo czegoś takiego – no i był trochę aktywniejszy z ciosami, ale ja zadałem swoimi uderzeniami dużo obrażeń, więc trudno to ocenić.
Gaethje jednocześnie zapowiedział, że nie zamierza nic zmieniać w swoim stylu walki, wierząc, że na wielu rywali jest on nadal odpowiedni. Zdaje sobie przy tym doskonale sprawę, że z uwagi na wojnę za wojną, jakie toczy w klatce, jego kariera nie potrwa długo.
Biorąc pod uwagę, jak walczę, UFC nie jest głupie.
– stwierdził 29-latek.
Wiedzę, że nie będą mieli mnie na wieki. Nie zabawię długo. Mogą mieć ze mnie jeszcze sześć, może siedem walk. Wierzę, że jestem jednym z najlepszych na świecie, więc zamierzam walczyć z gośćmi z czołówki.
Gdybym wygrał, na pewno chciałbym rzucić wyzwanie komuś, kto jest nade mną, ale przegrałem i nie wydaje mi się, żebym teraz znajdował się w odpowiednim do tego miejscu. Nie zmuszą mnie jednak do walki z kimś z daleka. Z biznesowego punktu widzenia oczywiście, że nie będę walczył z nikim niesklasyfikowanym. Myślę jednak, że razem z UFC się w tej kwestii zgadzamy. Jedna porażka cię nie przekreśla. Robią to dwie albo trzy, więc muszę w następnej walce tam wyjść i odnieść duże zwycięstwo bez względu na to, kogo postawią przede mną.
Do oktagonu Gaethje chciałby powrócić latem.
*****
Lowkin’ Talkin’ MMA #3 – UFC Fresno, waga Jędrzejczyk, McGregor vs. Pacquiao