Josh Barnett kusi walką z Fedorem Emelianenko: „Chcę oddać mu cześć, nawet jeśli zleję go w walce”
Josh Barnett ma pomysł na pojedynek w Moskwie z Fedorem Emelianenko.
Być może gwiazda 43 letniego Josha Barnett nie świeci dziś najjaśniejszym blaskiem, jednak polskim fanom jego sylwetka powinna być dobrze znana.
Były mistrz UFC swego czasu toczył w ringu PRIDE zaciekły bój z Pawłem Nastulą, zaś w ubiegłym roku ubił Marcina Różalskiego w walce na gołe pięści.
Warmaster mierzył się m.in. z takimi gwiazdami, jak Mirko CroCop, Antonio Nogueira, Daniel Cormier czy Frank Mir.
Barnettowi zawsze jednak brakowało pojedynku z legendarnym Fedorem Emelianenko, co uznałby za swego rodzaju wisienkę na torcie. Co prawda, starcie było w przeszłości zakontraktowane, jednak nigdy do niego nie doszło – za pierwszym razem plany pokrzyżowała wpadka Amerykanina na dopingu.
23 października do Moskwy zawita organizacja Bellator, galę wieńcząc występem Ostatniego Cesarza. Świadomy upływu lat Barnett widzi w tym ostatnią szansę, by doprowadzić do swojego wymarzonego starcia (za MMAFighting).
– Jeśli Fedor wraca do akcji, jeśli czuje, że ma jeszcze chęci, to czapki z głów – powiedział Barnett. Wiem, że ludziom z zewnątrz ciężko patrzeć na zawodnika, o którym, powiedzmy, sądzą, że jest w coraz gorszej formie.
– Ale kariera profesjonalnego sportowca jest niezwykle krótka, uniknalna. To nie jest coś, do czego możesz się cofnąć. Myślę, że trzeba korzystać z niej, dopóki jeszcze drzwi są uchylone, bo jak się zamkną, to na amen. Trzeba dokończyć swoje sprawy.
Kolejna okazja by spotkać się z Fedorem w klatce przydarzyła się Barnettowi podczas pamiętnego turnieju Strikeforce Heavyweight Grand Prix – Amerykanin był przekonany, że spotka Cesarza w finale.
Jednak i tym razem jego plany spaliły na panewce, a to z powodu Antonio Silvy, który wprawił świat w osłupienie, rozbijając popularnego Fedora tak mocno, że lekarz po 2 rundach powiedział – „dość!” – i przerwał nierówny pojedynek.
Niedługi czas później organizacja Strikeforce przestała istnieć, Barnett związał się z UFC, zaś Fedor współpracą z Daną Whitem zainteresowany nie był.
W 2018 roku, po dramatach związanych z amerykańską agencją antydopingową USADA, Warmaster opuścił szeregi największej na świecie organizacji MMA.
Barnett cały czas czuje chęć zmierzenia się z niedoszłym rywalem, jednak przyznaje, że na pewne sprawy wpływu nie ma.
– Ludzie czasem mnie pytają: „z kim chcesz walczyć?” – kontynuował Amerykanin. – Mógłbym podać jakieś nazwisko, ale to nie ma znaczenia. To gówno znaczy, bo rywal musi się zgodzić, jego menadżer musi się zgodzić, promotor musi się zgodzić.
– No a jeśli ktoś spomiędzy tej trójki odmówi, to nie ma walki. Masz przed nosem masę różnych organizacji, lub po prostu jesteśmy w innych miejscach, albo z różnych przyczyn się rozmijamy. Obaj wystąpiliśmy w turnieju wagi ciężkiej Strikeforce, ale (Fedor) przegrał, nie dał rady przejść dalej.
Barnett nie ukrywa, że jednym z czynników zachęcających go do walki z kolegą jest szacunek, którym darzy legendarnego kolegę. Również Fedor w przeszłości wyrażał się o Warmasterze w samych superlatywach.
A czy dla zawodnika może być większy wyraz szacunku, niż stoczenie – prawdopodobnie – pożegnalnego pojedynku?
– Walka w Rosji jest odpowiednia dla rosyjskiego bohatera. Nie ma niczego lepszego, niż wyjście do walki z lokalnym bohaterem, bo właśnie wtedy dzieją się rzeczy heroiczne. Wygram, przegram czy zremisuję, to wciąż niesamowita okazja, nie tylko dla mnie.
– A jeśli to ma być jego ostatni pojedynek, to czy może być lepsze wyjście, niż zrobić to w takim miejscu, z kimś, kto dba o niego i chce oddać mu cześć, nawet jeśli go zleje w walce?
– Nie chcę jego skalpu, przejęcia jego legendy, czy czegoś w tym stylu. Nie chcę, by to zestawienie w jakikolwiek sposób godziło w Fedora.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****