Jose Aldo: „Prawdziwą barierą jest to, że nie mówię po angielsku”
Jose Aldo opowiada o kwestiach (nie)znajomości języka angielskiego w kontekście komunikacji z mediami i fanami w UFC.
Od dawien dawna eksperci od marketingu i promocji, a coraz częściej także fani obserwujący coraz bardziej dominujące trendy wyrabiania sobie nazwiska w MMA nie tylko czynem, ale w ogromnym stopniu także słowem, zarzucają mistrzowi kategorii piórkowej Jose Aldo brak umiejętności posługiwania się językiem angielskim.
Pomimo tego, że od 2008 roku Brazylijczyk walczy dla amerykańskich organizacji – najpierw WEC, potem UFC – nadal wypowiada się niemal wyłącznie po portugalsku.
Prawdziwą barierą jest to, że nie mówię po angielsku.
– przyznał w rozmowie z MMAFighting.com Aldo.
Mam wrażenie, że wielokrotnie, gdy próbowałem komunikować się czy podzielić opinią, moje wypowiedzi były źle interpretowane lub niepoprawnie przetłumaczone. Nie podchodzę więc ze szczególnym entuzjazmem do otwierania buzi. To dla mnie bariera. W przeszłości często prowadziło to do ostrej reakcji.
Aldo nie jest oczywiście jedynym Brazylijczykiem, który rozpoczynał przygodę pod banderą amerykańskiego giganta, nie władając językiem Szekspira. Niektórzy z nich jednak – jak na przykład Junior dos Santos czy Lyoto Machida – nauczyli się angielskiego i teraz swobodnie porozumiewają się w rozmowach z angielskojęzycznymi mediami i fanami.
Scarface podchodzi jednak do tematu z dystansem, wskazując różnice między sobą i brazylijskimi zawodnikami władającymi językiem angielskim.
Przede wszystkim, ci zawodnicy mieszkają w Stanach Zjednoczonych. Chcieli mieszkać w Stanach Zjednoczonych.
– powiedział.
Gdy zaczęli uczyć się angielskiego, ich drugim celem było ułożenie sobie życia rodzinnego w Stanach Zjednoczonych. To cel, którego ja nigdy nie posiadałem. Nigdy nie opuściłbym Brazylii. Nie opuściłbym rodziny i miejsca, z którego pochodzę, życia, które wiodę.
Myślę, że Amerykanie to bardzo patriotyczni ludzie, więc potrafią zrozumieć patriotyzm. Ja jestem wielkim brazylijskim patriotą, także w kwestiach językowych. Uczyłem się angielskiego. Próbowałem się uczyć tak dużo, jak tylko się dało. Nie mówię nim płynnie, ale rozumiem teraz wszystko o wiele lepiej, niż rozumiałem wcześniej – a mówią, że rozumienie czasami przychodzi pierwsze przed mówieniem, więc prawdopodobnie jestem na tym właśnie etapie.
Często z żoną podróżujemy do Stanów Zjednoczonych i gdy tam jesteśmy, dajemy sobie radę z naszym angielskim. Znamy więc podstawy angielskiego, żeby się komunikować i próbujemy to poprawiać. Ale w aspektach kariery preferuję portugalski. Portugalski to język mojego serca, język moich uczuć. To język, w którym potrafię najlepiej wyrazić samego siebie. Szczególnie przed walką, gdy moja głowa kręci się w dziesięciu różnych kierunkach, pędzę jak szalony, wtedy w tym języku myślę i czuję. Bardzo trudno przełożyć myśli i uczucia na język, który jest ci obcy, szczególnie gdy tematy, które poruszasz przed walką, są głębokie i osobiste.