Jorge Masvidal: „Muszę go zamordować, nie może wyjść z klatki w jednym kawałku”
Jorge Masvidal opowiada o zbliżającej się walce ze Stephenem Thompsonem podczas sobotniej gali UFC 217 oraz swoich kolejnych planach.
Przed sobotnią walką ze Stephenem Thompsonem podczas nowojorskiej gali UFC 217Jorge Masvidal nie ma żadnych wątpliwości, że jedyną drogą do tego, aby to jego ręka powędrowała na koniec w górę, jest skończenie pojedynku przed czasem – i taki ma plan.
Nie mogę go po prostu pokonać, bo okradną mnie z decyzji. Muszę go zamordować. Celem jest więc morderstwo, przejście do walki o pas, a co się potem wydarzy, zobaczymy.
– powiedział w rozmowie z MMAFighting.com Masvidal.
Zamordować to znaczy, żeby wynieśli go na noszach, bo nie wygram z nim decyzją w Nowym Jorku. Muszę więc zadbać o to, żeby nie wyszedł stamtąd w jednym kawałku.
Gamebred od dawna nie ukrywa głębokiej pogardy, jaką żywi wobec kolorowych czasów MMA, w których liczy się przede wszystkim to, co zawodnicy robią i mówią poza oktagonem – ale przyznaje, że być może będzie musiał dostosować się do tych trendów.
Wiecie, co jest ważniejsze od zwycięstwa? Wywiad po walce.
– powiedział w rozmowie z MMAJunkie.com.
To potem wszędzie trafia. Jeśli zrobię coś głupiego, jasne, wtedy prawdopodobnie dostanę walkę o pas. Nie wiem, czy mam wskoczyć na klatkę i rzucić się na kogoś czy jak ten idiota Bisping napluć w czyiś narożnik. Nie wiem, co muszę dokładnie zrobić, ale musi to być coś naprawdę popierdolonego.
W takich czasach żyjemy. Czasy reality TV i Kim Kardashian. Czasy, w których zrobiono ludziom wodę z mózgu i wydaje im się, że o to w życiu chodzi: im coś jest nędzniejsze, tym chętniej oglądane. Jeśli więc zrobię po walce coś głupiego, to bez względu na to, jak nudna by ta walka nie była, dostanę titleshota.
Nie jest wielką tajemnicą, że Thompson spróbuje utrzymać walkę na dystansie kickbokserskim, gdzie z uwagi na swój zasięg i szeroki arsenał kopnięć powinien mieć przewagę. Masvidal nie obawia się jednak taktycznego podejście ze strony Wonderboy’a, przekonując, że skupia się wyłącznie na sobie – i zamierza tam wejść, żeby zmusić rywala do bitki, a nie bawić się w partię stójkowych szachów.
Gamebred nie ma co prawda wątpliwości, że pokonanie Thompsona powinno zagwarantować mu walkę o pas, ale przyznaje, że z całą pewnością nie będzie rozdzierał szat, jeśli to jego klubowy kolega Colby Covington jako pierwszy otrzyma swoją szansę. Przekonuje, że obaj od dawna się wspierają i nie ma mowy o jakiejkolwiek zawiści.
Jeśli zaś chodzi o dramaty, jakie rozgrywają się w American Top Team po tym, jak Covington podczas zeszłotygodniowej gali zrugał Brazylię, Masvidal stawia sprawę jasno.
Masz pełno samców alfa w jednym miejscu, więc oczywiście, że dramatów nie będzie brakować – bo masz tam też pełno małostkowych dziwek, które się wściekają.
– stwierdził.
Bisping potargał moją flagę i tylko trzech ludzi poczuło się obrażonych – ja, Yoel i mój trener. Wielka rzecz. Colby powiedział teraz jakieś rzeczy, może przekroczył delikatnie granicę, a całemu światu nagle, kurwa, odbiło. Są nadwrażliwi. Wielka rzecz.
Oba wywiady poniżej:
*****