Jon Jones zatrudnia kierowcę na pełny etat
Wygląda na to, że reprezentant Jackson-Wink MMA poszedł po rozum do głowy.
Jeden z największych aferzystów ostatnich kilkunastu miesięcy w światowym MMA, Jon Jones, postanowił zatrudnić kierowcę na pełny etat. Prywatnym szoferem Jonesa został Lou Giordano – do tej pory pełniący rolę wyłącznie jego dietetyka. O całej sprawie nowojorczyk opowiedział w poniedziałkowym wydaniu The MMA Hour.
Mam go tutaj i on wozi mnie między każdym treningiem w ciągu doby, nawet w tej chwili, w nocy. Pomyślałem, że mogę wyciągnąć się ze wszystkich kłopotów związanych z policją, zwyczajnie nie siadając za kierownicę.
Jones już 23 kwietnia powróci do oktagonu na gali UFC 197 po ponad rocznej przerwie związanej z problemami prawnymi. Przypomnijmy, że jego przeciwnikiem będzie Ovince St. Preux, który zastąpił kontuzjowanego Daniela Cormiera. Stawką walki będzie tymczasowy pas mistrzowski UFC kategorii półciężkiej.
Reprezentant Jackson-Wink MMA miał sporo perypetii związanych z kierowaniem pojazdami podczas swojej kariery. Zaczęło się, kiedy to w 2012 roku rozbił się Bentleyem o słup w Nowym Jorku, przyznając się później do prowadzenia pojazdu pod wpływem. W kwietniu ubiegłego roku spowodował wypadek, wjeżdżając na skrzyżowanie na czerwonym świetle i tym samym powodując zderzenie trzech samochodów. Jedną z ofiar, które ucierpiały w wypadku była kobieta w ciąży. Jones uciekł z miejsca zdarzenia, a w jego pojeździe znaleziono narkotyki. Proces Amerykanina skończył się dla niego pomyślnie, gdyż dostał on zaledwie wyrok w zawieszeniu.
W ubiegłym miesiącu podczas zatrzymania przez policjanta, zwyzywał funkcjonariusza, używając niewybrednych epitetów jak „świnia” czy „pier*olony kłamca” w stosunku do niego. Dodatkowo, otrzymał pięć mandatów – za ściganie się, za zmodyfikowany wydech w samochodzie, nieczytelne tablice rejestracyjne, niezdolność do utrzymania toru jazdy oraz niebezpieczną jazdę, czym naruszył swoje zwolnienie warunkowe. Za te czyny otrzymał karę 60 godzin prac społecznych oraz dodatkowe zobowiązania w postaci odbycia kursu jazdy oraz kursu zarządzania gniewem. Sędzia Michael E. Martinez pogroził jednak palcem 28-latkowi, że jeśli raz jeszcze pojawi się przed jego obliczem nie skończy się to dobrze.
Jest taki, wzór patrząc na moją karierę. Nigdy nie wdałem się w żadną uliczną bójkę, nic szalonego. To zawsze było coś za kółkiem. Tak więc poprzez nie wsiadanie za kierownicę jestem pewny, że nie będzie żadnych nowo pojawiających się problemów w moim życiu, zwłaszcza biorąc pod uwagę moją trzeźwość. Oblałem kilka testów na narkotyki w przeszłości i miałem trochę tych kłopotów za kierownicą. Teraz, kiedy jestem trzeźwy, po prostu nie zamierzam kierować pojazdami przez jakiś czas i myślę, że wyjdzie mi to na dobre.
Czy prywatny kierowca Jonesa rozwiąże wszystkie pozaoktagonowe problemy Amerykanina?