UFC

Jon Jones: „Tym razem żadnych ciężarów”

Jon Jones wyjaśnia niechęć do Daniela Cormiera, wskazuje na zmiany, jakich dokonał w przygotowaniach oraz wymienia rywala, z którym najbardziej chciałby walczyć.

Przygotowujący się do rewanżowego starcia z Danielem Cormierem na gali UFC 200 Jon Jones spędził bite 40 minut z dziennikarzami zadającymi mu pytania, na które odpowiadał już setki razy. Pomimo tego znalazło się kilka ciekawostek.

Bones przedstawił interesującą teorię na temat powodów, dla których Cormier w każdym niemal wywiadzie stara się podkreślić, jak złym człowiekiem jest Jones.

Nie nienawidzę DC w najmniejszym stopniu. Po prostu go nie lubię, bo on nie lubi mnie. Tak naprawdę czuję, że on mnie naprawdę nienawidzi. Gdy w wywiadach opowiada o tym, jakim to jestem złym, okropny, strasznym człowiekiem, próbuje nawet przedstawiać mnie jako osobę, która nie zasługuje na drugą szansę. To interesujące, bo nie jesteśmy nawet tutaj, żeby oceniać swoje charaktery – jesteśmy tu, aby walczyć i zadowolić fanów.

Myślę, że DC próbuje przedstawiać mnie jako potwora, bo gdy go pokonam i odbiorę mu status mistrzowski, zawsze będzie mógł powiedzieć: „Przynajmniej jestem lepszym człowiekiem”. Próbuje zdobyć to moralne zwycięstwo, bo wie, że nie zdobędzie tego prawdziwego.

Uważam więc, że bardzo mnie nienawidzi i tym słodsze będzie ponowne pokonanie go.

Dzierżący tymczasowy pas mistrzowski kategorii półciężkiej 28-latek przekonuje też, że zupełnie nie postrzega rewanżu z Cormierem jako przełomowej dla swojej kariery walki. Jego zdaniem DC to po prostu jeden z wielu, a prawdziwym wyzwaniem będzie Alexander Gustafsson.

Walka z DC nie była moją najtrudniejszą – ta z Gustafssonem nią była. Patrzę na walkę z DC w podobny sposób, jak patrzę na walki z Rashadem Evansem czy Gloverem Teixeirą. W żadnym momencie nie zostałem naruszony przez DC, nie obalił mnie, nie doprowadził mnie do sytuacji, w której czułbym, że przechodzę piekło. Odniosłem zwycięstwo bez wysiłku.

Wszyscy próbują z przekonywać, że Jon vs. DC jest jak Ali vs. Frazier, największa walka w historii. Uważam, że walka, o której powinniśmy rozmawiać, zadając sobie pytanie, co wydarzy się w rewanżu, to ta z Gustafssonem. To on był o krok od zwycięstwa. To jest walka, o którą mogę się martwić. Ale DC? To tak jakby dawać mi rewanż z Rashadem, Ryanem Baderem czy kimś innym, kogo wyraźnie pokonałem.

Pierwotnie obaj zawodnicy mieli spotkać się na gali UFC 197, ale kontuzja nogi Cormiera przekreśliła pojedynek. Ostatecznie powracający po kilkunastu miesiącach przerwy Jones stanął naprzeciwko Ovince’a St. Preuxa, którego po spokojnej walce pewnie wypunktował.

Uwagę zwracała jednak postura Jonesa, który podczas obozu przygotowawczego nie rozstawał się z ciężarami. Teraz przyznaje, że był to błąd – co zaraz po tamtym pojedynku powiedział też jego trener Greg Jackson.

W mojej ostatniej walce zdecydowanie było to czynnikiem, który spowodował, że walczyłem oszczędnie, zachowawczo. Czułem co prawda, że byłem w dobrej formie, moje płuca były mocne, ale moja mięśniowa wydolność może nie była w odpowiednim miejscu i sądzę, że to było jednym z czynników, który zdecydował o tym, że walczyłem konserwatywnie i nie podkręcałem tempa.

Podczas tego obozu przygotowawczego praktycznie w ogóle nie podnosiłem ciężarów. W zasadzie próbowałem pozbyć się mięśni, robiąc wytrzymałość, więc myślę, że podczas ważenia i walki zobaczycie, że będę wyglądał podobnie, jak wyglądałem kiedyś, będę dużo mniej muskularny. Czuję, że moja wydolność jest wyśmienita. I uważam, że jedną z najlepszych dróg do pokonania DC jest zaakceptowanie katorżniczej harówki w oktagonie i pokonanie go w morderczej walce.

Poniżej cały media scrum z Jonesem:

https://www.youtube.com/watch?v=4tr6qZP1hRA

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button