Jon Jones przekonał samego siebie, że nigdy nie przegra: „Otrzymałem dar i nie jest mi pisana porażka”
Były dominant kategorii półciężkiej UFC, a obecnie mistrz ciężkiej Jon Jones nie ma wątpliwości – nie jest mu w karierze pisana porażka.
Cieniem na karierze Jona Jonesa kładą się co prawda jego pozaoktagonowe wybryki – zarówno w sferze prawnej, jak i tej związanej z pikogramami – ale nadal jest to jeden z najlepszych zawodników w historii MMA, przez szefa UFC Danę White’a namaszczony nawet na najlepszego w dziejach.
Do dzisiaj Bones pozostaje najmłodszym mistrzem w historii organizacji. Po pasa wagi półciężkiej sięgnął w 2011 roku jako ledwie 23-latek. Jego zawodowy bilans wynosi 27-1. Jedynej porażki doznał poprzez dyskwalifikację, rozłupując okrutnie już porozbijanemu Mattowi Hamillowi głowę nieprzepisowymi łokciami.
Dwukrotnie zasiadał na mistrzowskim tronie wagi półciężkiej – w latach 2011-2015 oraz 2018-2020. Jego pierwsze panowanie było najdłuższym w historii kategorii półciężkiej – trwało aż 1501 dni. Bones ma na koncie łącznie 11 obron tronu, co również stanowi rekord wagi do 205 funtów. Odniósł też najwięcej w historii zwycięstw w dywizji – 20. W marcu tego roku sięgnął natomiast po drugi tytuł mistrzowski, z dziecinną łatwością pokonując Ciryla Gane w starciu o tron wagi ciężkiej.
Goszcząc w najnowszej odsłonie podcastu Kanpai Pandas, Jon Jones stwierdził, że swoje sukcesy zawdzięcza nie tylko ciężkiej pracy, ale też – a może przede wszystkim – niezmąconej niczym wierze we własne umiejętności, która stawała się silniejsza z każdym zwycięstwem, jakie odnosił.
– Szczerze wierzę, że urodziłem się, aby walczyć – powiedział. – Niektórzy ludzie myślą, że to głupie, ale naprawdę całym sercem szczerze w to wierzę.
– Uważam, że w przypadku wielkich sportowców, ludzi, którzy są dobrzy w tym, co robią, chodzi o coś więcej niż tylko o to, co są w stanie zrobić na macie treningowej. To coś, co zaczyna się znacznie wcześniej, zanim zyskują rozpoznawalność. To pewna wewnętrzna wiara. I szczerze przyznam, że sam siebie przekonałem, że nie jest mi pisana porażka.
– Wierzę, że jeśli dokładnie przeanalizuję swojego rywala, jeśli poświęcę mu najwyższą uwagę i podejdę do niego z pełnym szacunkiem, na jaki zasługuje, nie jest mi pisana porażka z żadnym człowiekiem.
– Gdy jesteś na takim poziomie wiary w samego siebie, masz wręcz wrażenie, że znieważasz swoją drogę, znieważasz pisane ci przeznaczenie, jeśli dopuszczasz do sytuacji, w której władają tobą ludzkie emocje, chociażby w postaci strachu.
– Oczywiście nie zrozumcie mnie źle. Dopada mnie ogromna obawa. Bywam bardzo zdenerwowany. Jednak sam mam względem siebie zobowiązanie, aby się nie lękać. Jestem dłużny swej wierze, aby po prostu tam wyjść i dokonać czegoś niespotykanego i wyjątkowego. To dar. Wierzę, że jest to dar.
– Mam za sobą furę ciężkiej pracy, ale uważam, że to dar. Jeśli wierzysz naprawdę, że posiadasz też dar, który nie jest tylko zależny od ciężkiej pracy, stary… Wychodzisz tam i to robisz. Dotychczas działało to zawsze na moją korzyść.
– Na tym etapie mojego życia i mojej kariery nie wierzę, aby był to przypadek. Naprawdę w to wierzę. Nie sądzę, abym kiedykolwiek przegrał.
Do akcji 36-latek powróci 11 listopada podczas gali UFC 295 w Nowym Jorku, gdzie w pierwszej obronie tytułu mistrzowskiego kategorii ciężkiej stanie naprzeciwko byłego dwukrotnego mistrza Stipego Miocicia.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.