Jon Jones: „Nie jestem niezwyciężony”
Jon Jones jest przekonany, że do porażek Rondy Rousey i Conora McGregora doprowadził ten sam czynnik.
Po tym, gdy Ronda Rousey padła nieprzytomna pod kopnięciem Holly Holm, a Conor McGregor zmienił się w spanikowanego zapaśnika, by potem klepać Nate’owi Diazowi, Jon Jones pozostaje największą gwiazdą UFC, która nie przegrała jeszcze walki. Jeśli, rzecz jasna, przymkniemy oko na jego „porażkę” z Mattem Hamillem.
Wiem, że nie jestem niezwyciężony.
– powiedział szykujący się do rewanżu z Danielem Cormierem na UFC 200 zawodnik podczas spotkania z dziennikarzami.
Staram się tryskać pewnością siebie i po prosty być pewnym siebie. I nawet gdy nie jestem, udaję, że jestem pewny siebie. To ważne. Wiem jednak, że mogę zostać pokonany i sądzę, że dlatego właśnie nigdy jeszcze nikt mnie nie pokonał. Ci inni goście natomiast naprawdę zaczynają wierzyć w swoją nietykalność.
Na przykład Ronda Rousey. Mówili, że jest najlepszym zawodnikiem w historii i najlepszym sportowcem na świecie, tego typu rzeczy. Cieszyłem się, że tak ją określano, ale gdy zdałem sobie sprawę, że być może zaczęła zbyt mocno wierzyć w siebie, wiedziałem, że znalazła się w niebezpiecznym miejscu.
Conor McGregor opowiadał te rzeczy o byciu najgroźniejszym gościem, o tym, że pokona każdego w każdej kategorii wagowej… To było durne. Jeśli wierzysz w swój blask do tego stopnia, wtedy jesteś w niebezpieczeństwie.