Jon Jones kwestionuje kontuzję Daniela Cormiera
Były mistrz kategorii półciężkiej, Jon Jones, opowiada o niedoszłym rewanżu z Danielem Cormierem na UFC 197.
Jon Jones w swojej powrotnej walce po ponad rocznej przerwie zmierzy się na sobotniej gali UFC 197 z Ovincem St. Preuxem, ale dziennikarzy i tak najbardziej interesuje opinia byłego mistrza na temat jego niedoszłego rywala Daniela Cormiera, który z powodu kontuzji zmuszony był wycofać się z rewanżu.
Daniel Cormier to gość, który przegrał ze mną w przeszłości, ale zamiast zaakceptować to, że byłem od niego lepszym zawodnikiem – a jestem od niego lepszym zawodnikiem – wymyśla masę wymówek.
– stwierdził Jones, rozmawiając z ESPN.
Mówi rzeczy w stylu: „to była moja pierwsza walka w nowej kategorii wagowej, więc moje ciało nie było na to gotowe” albo „to była tak duża walka, że byłem trochę zdenerwowany”, albo „nie mogłem trenować z Cainem Velasquezem, który jest numerem jeden, jeśli chodzi o moich sparingpartnerów, więc przegrałem”.
To sygnały, które pokazują mi, że gość szuka mentalnych odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie potrafi mnie pokonać. Walka na moim podwórku w Nowym Jorku byłaby dla niego bardzo niekorzystna psychicznie. Nie sądzę, że jest wystarczająco odporny psychicznie, żeby podjąć takie ryzyko.
Kontuzja nogi, jakiej doznał DC, nie jest szczególnie poważna i reprezentant AKA sądzi, że będzie w stanie powrócić już na UFC 200. Wolny czas zamierza jednak wykorzystać na zadbanie o mocno naderwane więzadło w kolanie, które chce wzmocnić terapią z komórek macierzystych.
Jones nie ukrywa, że ma wątpliwości odnośnie natury kontuzji Cormiera.
Trudno powiedzieć. Nie byłem z nim na sali, gdy nabawił się kontuzji. Ale jest wiele plotek, że jest skaleczony, a nie kontuzjowany. Wycofywać się z walki, będąc 'skaleczonym’? To nie ma sensu. Sam mam jakieś dolegliwości, bóle na całym swoim ciele, ale taka jest cena bycia elitarnym sportowcem. Przechodzisz przez te rzeczy.
Ale Daniel to mądry gość. Wie, że walczy ze mną, a ja nigdy nie przegrałem walki, jestem numerem 1 P4P na świecie i po prostu nie byłoby rozsądnie wyjść do walki ze mną, nawet będąc tylko skaleczonym. Większość zawodników potrafi radzić sobie z bólem, ale jeśli walczysz z kimś takim jak ja – nie chcę być zadufany w sobie, stwierdzam tylko fakty, jestem numerem 1 P4P na świecie – chcesz wykorzystać każdą najmniejszą przewagę.
Nie obwiniam go więc za to, że chce czekać.
Od czasu ich pierwszego starcia ze stycznia 2015 roku Cormier stoczył dwie walki, po ciężkich bojach w pokonanym polu zostawiając Anthony’ego Johnsona i Alexandra Gustafssona, a tym samym zdobywając i broniąc odebranego Jonesowi pasa mistrzowskiego kategorii półciężkiej.
Pomimo całej niechęci, jaka od dawna dzieli obu zawodników, Bones docenia jednak walory sportowe swojego rywala.
Powoduje, że nie jestem usatysfakcjonowany. W ostatnich siedmiu, ośmiu latach w zasadzie zdominowałem wszystkich swoich rywali, ale w walce z Danielem nie byłem w stanie go skończyć i była dość wyrównana.
Nie mogę więc spocząć na laurach i poczuć, że już mam to za sobą, że jestem tak daleko przed konkurencją, bo gość taki jak Daniel to zwycięzca. Był olimpijczykiem, przegrał tylko ze mną i ma o co walczyć przeciwko mnie. Jeśli Daniel nigdy mnie nie pokona, nigdy nie zostanie zapamiętany jako prawdziwy mistrz po prostu dlatego, że mnie nigdy nie pokonał.