Jon Jones kategorycznie wyklucza walkę ze „zwykłym dupkiem i niewyparzoną gębą” – grozi zakończeniem kariery, jeśli nie dostanie Alexa Pereiry!
Jon Jones nie spuszcza z tonu – choćby się waliło i paliło, do walki z Tomem Aspinallem po UFC 309 wychodzić nie zamierza.
Może i w przestrzeni medialnej pojawia się coraz większe niedowierzanie związane z narracją, jaką w ostatnich dniach forsuje Jon Jones, ale ten nie zamierza cofać się ani o krok. Ba! Podczas konferencji prasowej, jaka odbyła się w Nowym Jorku w środę, poszedł o krok dalej, nie tylko ponownie kategorycznie wykluczając walkę z Tomem Aspinallem – którego potraktował też epitetami – ale też grożąc zawieszeniem rękawic na kołku, jeśli po rozbiciu Stipego Miocicia – a taki plan ma na sobotę – nie dostanie w swoje ręce Alexa Pereiry.
– Rozumiem, że Tom to ekscytujący zawodnik – powiedział Jones. – Rozumiem, że w końcu po 16 latach znaleźliśmy kogoś, kto jest młodszy ode mnie o siedem lat i o 30 funtów cięższy. W końcu znaleźliśmy kogoś, kto może stanowić dla mnie wielkie wyzwanie i wszyscy bardzo chcą to zobaczyć. Ale co jest w tym dla mnie? Nic nie zyskam, jeśli go pokonam.
– Pokonanie Toma to jako pokonanie Ciryla Gane. Ma za sobą cały kraj, dzisiaj jest o nim głośno. Ale co stanie się, gdy już go pokonam? Nic to nie zmienia w moim położeniu.
Przyparty delikatnie do muru – wypomniano mu, że przecież gdy Mauricio Shogun Rua godził się na walkę, Jon Jones nie miał na swoim koncie takich dokonań, jakie dzisiaj ma Tom Aspinall – Amerykanin przyznał, że zagalopował się, twierdząc wcześniej, że Brytyjczyk nie zasługuje na to starcie. Podkreślił, że jak najbardziej zasługuje na wszystko, co najlepsze w karierze.
Jones uważa jednak, że nie chodzi tutaj o Aspinalla – chodzi o niego samego. Bones jest przekonany, że swoimi dokonaniami na przestrzeni lat zapracował na to, aby pozwolono mu teraz wybrać sobie przeciwnika.
A co ze sportową ambicją? Podrażnioną dumą? Czy świadom, że cały świat uważa, że to właśnie Aspinall stanowi dla niego największe zagrożenie, nie chciałby uciszyć wątpiących? Stawić czoła wielkiemu wyzwaniu?
– Jeśli mam być kompletnie szczery, to Tom był takim dupkiem, że nie chce robić z nim żadnych interesów – wycedził Jon. – Jego fani byli tacy upierdliwi… Oczywiście nie zachodzisz tak daleko, jak zaszedłem ja, przejmując się opiniami fanów, ale to zwykły dupek.
– Ma 30 lat, więc to już generacja tych wszystkich influenserów. Wchodzisz do Internetu, sprzedajesz koszulki i tak dalej. Mam takie rzeczy za sobą. Brachu, gdybyś okazał mi trochę więcej szacunku, może coś byśmy wymyślili. Po prostu nie chcę nigdy robić z nim żadnych interesów.
– A koniec końców, to jest biznes. Walka ze mną daje mu szansę na to, aby na zawsze zmienił swoje życie. Nie chcę nawet dawać mu takiej szansy. Po prostu źle rozegrał ze mną swoje karty. Mam trzy lata do czterdziestki. Te wszystkie konferencje, bawienie się w te wszystkie dyrdymały z nim… Nie interesuje mnie to.
– Pereira? Pełen szacunku, miły, prawie nic nie mówi. Z tobą mogę robić interesy. Z kimś takim jak ty mogę postawić wszystko na szali. Masz dokonania, aby słowa wcielić w czyny. A ten drugi gość po prostu ma wielką mordę i dzisiaj jest o nim głośno.
– Było mnóstwo gości, którzy jednego dnia byli gwiazdami, a nazajutrz wszyscy o nich zapominali. Sergey (Pavlovich) niedawno był w takim samym położeniu, a dzisiaj zaczyna się staczać. Za długo siedzę w tym sporcie, żeby dawać szansę niewyparzonej gębie, o której dzisiaj jest głośno.
Nie tylko jednak Jon Jones ani myśli walczyć z Tomem Aspinallem – powtórzył, że chętnie zwakuje pas po pokonaniu Stipego Miocicia – ale też ma bardzo konkretne oczekiwania względem swojego kolejnego pojedynku.
– Najważniejszym celem jest teraz pokonanie Stipe – powiedział. – Jeśli zrobię to w dominującym stylu, serce pewnie podpowie mi, że ok, teraz Alex Pereira. Jeśli UFC nie będzie tego chciało – bo ostatecznie to oni są tutaj szefami – wtedy po prostu do tego nie dojdzie i zajmę się swoimi sprawami.
– Można na to spojrzeć w ten sposób: czy wolelibyście mnie stracić, czy może wolelibyście, żebym stoczył jeszcze jedną super walkę? A jedyną super walką, która ma dla mnie sens – nie dla innych, ale dla mnie i dla mojej ekipy – jest Alex Pereira.
Poniżej dwa słowa nt. narracji Jona Jonesa przed UFC 309.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.