Joe Lauzon: „Jestem dłużej w UFC niż on robi jiu-jitsu”
Joe Lauzon opowiada o pojedynku z Marcinem Heldem na gali UFC Fight Night 103, zdradzając plan na walkę oraz oceniając debiut Polaka.
Słynący z efektownej walki i świetnego parteru Joe Lauzon powróci do oktagonu już 15 stycznia, na gali UFC Fight Night 103 w Phoenix mierząc się z jednym z najlepszych w świecie MMA specjalistą od ataków na nogi Marcinem Heldem.
Myślę, że to będzie przyjemna do oglądania walka. Naprawdę tak sądzę.
– powiedział 32-letni Amerykanin w MMAJunkie Radio.
Obaj mamy przyzwoitą stójkę, ale nie mamy instynktu zabójcy na nogach, obaj mamy przyzwoite zapasy, ale żaden z nas nie jest jakimś wielkim zapaśnikiem – ale obaj mamy bardzo dobre jiu-jitsu. Obalę go, on pójdzie po jakąś szaloną skrętówkę albo wybierze kolano, ja spróbuję się wydostać albo zdzielić go po twarzy. Nie mam pojęcia, jak to się potoczy, ale to będzie przyjemne do oglądania. Jeśli ktoś lubi grappling, jiu-jitsu, przejścia i tego typu rzeczy, będzie to dla niego niesamowita walka do oglądania.
Nie jest tajemnicą, że najgroźniejszą bronią, jaką dysponuje tyszanin, są jego ataki na nogi rywali. Z 12 zwycięstw przez poddanie, jakie odniósł Polak, aż 6 było wynikiem klepania jego przeciwników po dźwigniach na nogi.
Lauzon nie widział jednak potrzeby ściągania na swój obóz przygotowawczy jakiegokolwiek eksperta od leglocków – a to z prostej przyczyny.
Myślę, że mam w klubie jednego z najlepszych specjalistów od dźwigni na nogi w całym kraju. Wygrywa każdy cholerny turniej. Kończy skrętówkami wszystkich, dosłownie wszystkich.
– stwierdził.
Trenowaliśmy dwa, trzy razy w tygodniu po 30-40 minut, robiąc ataki na nogi, wyjścia i tego typu rzeczy. Miałem więc wiele szczęścia, że nie musiałem nikogo ściągać. Mogłem to zrobić, ale miałem to szczęście, że mam u siebie w klubie kogoś, z kim zresztą i tak cały czas trenuję. Poznałem jego podejście, byłem w bardzo trudnych sytuacjach.
To nie wszystko jednak. Lauzon, który ma swoim rekordzie trzy zwycięstwa po atakach na nogi, uważa, że sam może poddać w ten sposób Helda, choć zaznacza, że nie taki będzie jego plan na walkę.
Mądrą taktyką będzie trzymanie się z dala od dźwigni na nogi. Jeśli gość jest świetny w atakach na nogi – a on jest – nie wychodzisz tam, żeby igrać z ogniem. Bronisz dźwigni i uciekasz.
– powiedział J-Lau.
Ale jeśli znajdziemy się w idealnej sytuacji, byłoby niesamowicie poddać tego gościa w ten sposób. Zdecydowanie uważam, że jestem w stanie to zrobić. Na sto procent. Jest bardzo dobry w dźwigniach na nogi, ale, szczerze mówiąc, ja jestem o wiele lepszy w tym obszarze. Często pójścia po atak na nogi nie jest najmądrzejszą decyzją, bo kończysz na dole i dostajesz po głowie. Gra nie jest warta świeczki, podejmujesz nadmierne ryzyko, idąc po skrętówki.
I mam przeczucie, że wykorzystamy przeciwko niemu to, że często idzie po dźwignie na nogi. Pójdzie po atak na nogi, wybronię się, pozostanę bezpieczny i uderzę go w głowę – a to się będzie odkładało. Sądzę, że tak to się potoczy.
Nie sądzą, żeby zdołał mnie zaskoczyć. Może to się wydarzy, ale nie widzę tego, nie sądzę, żeby do tego doszło. Myślę, że dłużej jestem w UFC, niż on robi jiu-jitsu, więc zobaczymy, jak to się potoczy.
W swoim debiucie pod banderą UFC Held przegrał przez jednogłośną decyzję z Diego Sanchezem – a więc zawodnikiem, którego trzy miesiące wcześniej Lauzon rozbił w pył w niespełna półtórej minuty. Oceniając jednak debiutancką walkę Polaka, Amerykanin zachowuje sporą dozę ostrożności.
Myślę, że wiele rzeczy działało na jego niekorzyść. Stres związany z debiutem. Walka w Meksyku – a to wielka rzecz. Gdy biłem się z Kennym Florianem w Denver w Kolorado, pamiętam, że wychodząc z samolotu, byłem wyczerpany. Próbowaliśmy robić jakieś sprinty i tego typu rzeczy, ale to ogromna różnica, gdy robisz to na dużej wysokości, do której nie jesteś przyzwyczajony. Więc mogło to na niego wpłynąć. Poza tym debiut. Diego Sanchez jest też bardzo twardy, bardzo dobry. To też miało znaczenie.
– ocenił Lauzon.
Nie kupuję też gadki, że, o, nie wypadł najlepiej z Diego, więc wyjdę tam i go rozniosę. Nie patrzę na to w ten sposób. W każdej walce jest masa czynników. Mógł mieć gorszy obóz przygotowawczy, mógł mieć jakąś kontuzję, która nie pozwalała mu robić tego, co chciał. Jest masa rzeczy, które mogą wpłynąć na twój występ.
Trenowaliśmy pod jego najlepszą wersję. Oczekujemy, że wyjdzie tam i będzie miał świetną stójkę, świetne obalenia, będzie wkręcał się po nogi, miał świetną kontrolę, świetnie trzymał pozycję, chciał szybko skończyć… Ale uważam, że jestem gotowy na niego.
*****
Kursy bukmacherskie na UFC FN 103 – Marcin Held minimalnym underdogiem
Komentarze: 1