Jimi Manuwa rozbity – kto dla Jana Błachowicza?
Z kim w następnej potyczce – po rozbiciu Jimiego Manuwy na UFC Fight Night 127 – zmierzy się rozpędzony serią trzech zwycięstw Jan Błachowicz? Przeanalizujmy…
W sobotni wieczór w Londynie w co-main evencie gali UFC Fight Night 127 Jan Błachowicz zrewanżował się Jimiemu Manuwie za porażkę sprzed trzech lat, rozbijając go na pełnym dystansie.
Dla cieszynianina było to trzecie zwycięstwo z rzędu – tylko Jordan Johnson i Mauricio Shogun Rua mogą pochwalić się równie dobrą serią w kategorii półciężkiej.
Przed walką Cieszyński Książę był sklasyfikowany na 11. miejscu w rankingu, podczas gdy Manuwa na 4. Jak najbardziej zatem możemy spodziewać się awansu polskiego zawodnika o kilka pozycji, choć przyznać trzeba, że może to wyglądać nieco kuriozalnie – wszystko dlatego, że nad Polakiem, na miejscach 10. i 9. znajdują się dwaj zawodnicy, którzy go pokonywali – Patrick Cummins i Corey Anderson. Tym niemniej, rankingi UFC rządzą się swoimi prawami, wobec czego awans Błachowicza o 2-4 pozycje i przeskoczenie tejże dwójki są wysoce prawdopodobne.
Z kim zatem mógłby w swojej kolejnej walce zmierzyć się Janek?
Zanim przejdziemy do analizy potencjalnych rywali, przypomnijmy sobie, co już wiemy, aby poczynić pewne założenia.
Otóż, Błachowicz planuje teraz dłuższą, kilkumiesięczną przerwę, co jest w pełni zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że w ostatnich sześciu miesiącach stoczył aż trzy pojedynki. Cieszynianin wykluczył występ na zaplanowanej na koniec maja gali UFC Fight Night 130 w Liverpoolu i choć wiadomo, że w tym sporcie niczego wykluczyć nie można, to zakładamy, że w istocie na Wyspach Brytyjskich go nie zobaczymy.
Wspomniał natomiast, że chętnie powróciłby na okoliczność wrześniowej – jeszcze nie zapowiedzianej oficjalnie – gali w Rosji. Przyjmiemy zatem, że własnie w okolicach tego terminu – plus/minus miesiąc – powróci do akcji.
Jeśli chodzi o swoje preferencje, reprezentant Berkut WCA Fight Team najchętniej stanąłby naprzeciwko Mauricio Shoguna Ruy, ale jednocześnie zapowiedział, że nie odmówi żadnej walki – w tym trylogii z Jimim Manuwą.
Na koniec rzućmy też okiem na wspomniany wcześniej ranking. Tak prezentuje się dzisiaj.
Jak wspominałem, Błachowicz w najnowszej aktualizacji awansuje o kilka pozycji, prawdopodobnie maksymalnie na 5., może 6. pozycję – bardziej realnie na 7., może 8. Dla naszych rozważań nie będzie to jednak miało większego znaczenia, bo i nie ma dla matchmakerów. Czy ostatecznie Polak trafi na pozycję 8., czy na 5., to kwestia drugorzędna w kontekście wyboru kolejnego dlań rywala.
Ostatnie założenie, jakie sobie w niniejszej analizie poczynimy, brzmi: w swojej najbliższej walce Błachowicz pójdzie w tany z kimś z zaprezentowanego wyżej rankingu tj. z czołowej piętnastki. Gdzieś w głowie kołacze mi się myśl, że Gokhan Saki – a więc zawodnik spoza Top 15 – teoretycznie mógłby stanąć naprzeciwko polskiego zawodnika, ale… Abstrahując od tego, że mocno wątpię, aby pion marketingowy UFC chciał rzucać Turka na pożarcie cieszynianinowi – bo w takich kategoriach mimo wszystko trzeba by taki pojedynek na tę chwilę rozpatrywać – to i wydaje się, że Turecki Tyson wróci do oktagonu znacznie wcześniej aniżeli w okolicach września. Tym samym – nie brnijmy dalej…
Mamy zatem 15 potencjalnych nazwisk.
Zawodnicy z zaplanowanym walkami
Zanim przejdziemy do konkretnych kandydatów, przyjrzyjmy się wszystkim zestawionym już walkom z udziałem jednego choćby zawodnika z czołowej piętnastki kategorii półciężkiej.
21 kwietnia, UFC Fight Night 128 – Patrick Cummins vs. Corey Anderson
12 maja, UFC 224 – Glover Teixeira vs. Volkan Oezdemir (niepotwierdzone)
1 czerwca, UFC Fight Night 131 – Gian Villante vs. Sam Alvey
7 lipca, UFC 226 – Stipe Miocic vs. Daniel Cormier
W pierwszym starciu zmierzą się dwaj pogromcy Jana Błachowicza – walczący o utrzymanie się w UFC po dwóch porażkach przez nokauty Corey Anderson i rozpędzony dwoma wiktoriami Patrick Cummins. Zwycięzca pewnie byłby gotowy do powrotu w okolicach września, ale w kontekście zwycięstwa cieszynianina z Jimim Manuwą trudno jednak nie patrzeć na potencjalny rewanż Polaka z jednym z Amerykanów w kontekście… kroku wstecz. Po wojnie nagrodzonej bonusem za Walkę Wieczoru z zawodnikiem z 4. miejsca w rankingu miałbyś skrzyżować pięści z Cumminsem lub Andersonem? Obaj odpadają z grona potencjalnych kandydatów.
Szybko załatwmy też Daniela Cormiera, który mierzy się ze Stipe Miocicem. Odpada – choć wiemy, że szukałby obalenia od szatni. I wcale nie żartuję.
Glover Teixeira vs. Volkan Oezdemir? Tutaj robi się ciekawie… Przyjmiemy na potrzeby tejże analizy, że do tego pojedynku faktycznie dojdzie, choć nie został oficjalnie zapowiedziany. Tym niemniej, czysto teoretycznie Cieszyński Książę mógłby zmierzyć się ze zwycięzcą – albo nawet przegranym – właśnie w okolicach września. Brazylijczyk lub Szwajcar mieliby nieco ponad trzy miesiące przerwy – to wystarczająco długo. Zostawmy zatem obu.
Gian Villante? Bez względu na wynik jego walki z Samem Alveyem trudno któregokolwiek z nich widzieć w roli potencjalnego rywala dla Janka na kolejne starcie. Sportowo i drabinkowo takie zestawienie kompletnie się nie broni – i oszczędzę sobie i Wam czasu, tłumacząc dlaczego. Wszyscy wiemy.
Tym samym z potencjalnych piętnastu kandydatów odrzuciliśmy Cormiera, Cumminsa, Andersona oraz Villante. Pozostała nam jedenastka.
Aby mieć tylko dziesięciu, wyeliminujmy szybko jeszcze jednego gagatka. Będzie nim zamykający ranking Top 15 Jordan Johnson. Niby wygrał trzy pierwsze walki, niby zasługuje na rywala z czołowej piętnastki, ale biorąc pod uwagę jakich średniaków – delikatnie rzecz ujmując – ma na rozkładzie, to wyszykowanie mu Jana Błachowicza byłoby… potwarzą dla cieszynianina. Chłop dopiero co pokonał czwartego Manuwę, który niedawno jeszcze przymierzany był do walki o złoto! Szanujmy się. Johnson odpada.
Dziesięciu kandydatów
Oto oni (w kolejności rankingowej): Alexander Gustafsson, Volkan Oezdemir, Glover Teixeira, Jimi Manuwa, Ilir Latifi, Ovince St. Preux, Mauricio Rua, Misha Cirkunov, Tyson Pedro, Gadzhimurad Antigulov.
Kogo odstrzelimy? Gadzhimurada Antigulova! Mający za sobą dwa zwycięstwa w oktagonie Rosjanin był bowiem na lutową galę UFC on FOX 28 w Orlando zestawiony z Aleksandarem Rakicem, ale obaj doznali kontuzji – Rosjanin nieujawnionej, Austriak żeber – i walkę odwołano. Skoro zatem matchmakerzy szykowali dla Antigulova rywala mającego jeden zaledwie zwycięski występ w UFC, będącego daleko poza Top 15, czy teraz wyszykowaliby mu sklasyfikowanego na 8-5. miejscu w rankingu Cieszyńskiego Księcia? Bądźmy poważni!
Antigulov zatem – out!
Przejdźmy dalej…
Tyson Pedro dla Janka? Cóż… Nie spadłbym może z krzesła – ale uniósłbym brew w cholerę wysoko! Australijczyk tylko raz mierzył się dotychczas z rywalem z czołowej piętnastki – i przegrał z Ilirem Latifim. Ostatnio dano mu na odbudowanie jednego z najgorszych zawodników w kategorii półciężkiej – Saparbeka Safarova. Australijczyk jest młody, całkiem perspektywiczny, może być ważną postacią na rynku australijskim. Błachowicz pewnie by tę walkę wziął – ale nie miałaby ona dla niego najmniejszego sportowego sensu, przynajmniej w kontekście rankingowym. Nie wspominając o tym, że rzucanie Pedro na głęboką wodę przeciwko zawodnikowi, który pokonał jego jedynego pogromcę w UFC – Latifiego – również nie byłoby najlepszym matchmakingowym pomysłem.
Została nam ósemka… Nie ukrywam, że robi się naprawdę ciasno. Biorąc pod uwagą aktualną sytuację w kategorii półciężkiej i układ sił, nikt nie powinien być zdziwiony zestawieniem Błachowicza z którymkolwiek zawodnikiem z tejże ósemki. Tym niemniej, spróbujmy znaleźć argumenty i kontrargumenty na rzecz każdego z nich, pozbywając się kolejnych kandydatów do walki z cieszynianinem.
Rozpocznijmy od… Mishy Cirkunova! Owszem, cały czas mam w głowie choćby przykład ostatniego starcia Donalda Cerrone – który wówczas przegrał trzy poprzednie walki – z Yancym Medeirosem, który trzy poprzednie wygrał – zmuszający mnie do zastanowienia, czy czasem łotewski Kanadyjczyk nie mógłby stanąć teraz w szranki z Polakiem… Tym niemniej, biorąc pod uwagę, że ma za sobą dwie szybkie porażki, uważam, że rywal pokroju Tysona Pedro nadawałby się dla niego bardziej. Ponadto ostatnio był widziany w akcji trzy miesiące temu, a obecnie znajduje się już w treningu, wobec czego spodziewam się, że zobaczymy go w oktagonie znacznie wcześniej niż w okolicach września. Adios!
Kolejnym potencjalnym rywalem, z którym nikt Jana Błachowicza w tej chwili raczej nie zestawi, jest… Alexander Gustafsson. Szwed ledwie walkę temu bił się z Polakiem i o ile rozumiem, że dla naszego zawodnika – który od tamtej pory wygrał trzy starcia – taki pojedynek miałby sportowy i marketingowy sens, tak dla Maulera – nie miałby żadnego. Alex stawia sprawę jasno – chce walczyć z Danielem Cormierem albo o tymczasowy pas mistrzowski. Amerykanin oczywiście do 205 funtów już nie wróci – bez względu na wynik starcia ze Stipe Miocicem – więc wydaje się, że Szwedowi pozostaje Volkan Oezdemir – jeśli oczywiście pokona Glovera Teixeirę wcześniej – albo… Luke Rockhold. Amerykaninowi jednak bliżej do starcia z Michaelem Bispingiem, zatem tak naprawdę turecki Szwajcar wydaje się jedynym kandydatem do walki dla Szweda. Teixeirę dopiero co rozbił w pył, z Manuwą i Latifim walczyć nie zamierza, Ovince St. Preux ostatnio przegrał. Jest jeszcze w rezerwie Mauricio Shogun Rua, którego Szwed pokonał prawie sześć lat temu i przyznam szczerze, że jeśli Oezdemir nie pokona Teixeiry, to wydaje się, że właśnie ewentualny rewanż z Shogunem miałby dla Gustafssona najwięcej sensu – jeśli oczywiście pozostanie w 205 funtach, bo ostatnio przebąkiwał o możliwej migracji do 265 funtów.
Tak czy inaczej – z Błachowiczem walczył teraz nie będzie.
Pozostało nam sześciu możliwych rywali dla cieszynianina. Odstrzelmy – na tym etapie już trochę na ślepo – jeszcze jednego… Choć nie będzie to łatwe, bo naprawdę można znaleźć szereg argumentów na rzecz zestawienia każdego z nich z Cieszyńskim Księciem.
Ovince St. Preux. Obaj byli już co prawda swego czasu zestawieni, ale kontuzja Polaka przekreśliła pojedynek. Haitańczyk przegrał ostatnio z Ilirem Latifim i jego seria trzech wiktorii dobiegła końca. Nie stanowi to jakiegoś wielkiego problemu na drodze jego potencjalnej walki z Błachowiczem, ale na tym etapie musimy chwytać się szczegółów. Kolejnym jest fakt, że został nie tak dawno ubity przez Jimiego Manuwę, którego Cieszyński Książę właśnie pokonał. Tym samym – temu panu już podziękujemy!
Pięciu kandydatów
Oto ostatnia piątka: Volkan Oezdemir, Glover Teixeira, Jimi Manuwa, Ilir Latifi, Mauricio Rua.
Ciasno jak sam skurczybyk! Wygrany, a prędzej przegrany z walki Oezdemir vs. Teixeira? Nadałby się! Trylogia z Manuwą? Również! Rewanż z Latifim? Jasne! Wymarzona walka z Ruą? Idealny moment!
Trzeba jednak iść dalej, wobec czego…
Nie będzie trylogii z Jimim Manuwą. Brytyjczykowi do niczego to niepotrzebne. Po gali w krótkiej wiadomości nawet się o tym nie zająknął. Być może wspomniał coś Błachowiczowi w klatce, ale tego nie wiemy. Ma 38 lat na karku, lepszy nie będzie, bije się ostatnio głównie z czołówką. Poza tym jego nos jest prawdopodobnie połamany, wobec czego czeka go kilka dłuższych miesięcy przerwy. Niby Dan Hardy w rozmowie z Polakiem w oktagonie nakręcił już potencjalną trylogię, niby Błachowicz jest na nią otwarty – ale problemy zdrowotne Manuwy, jego zaawansowany wiek oraz prawdopodobnie świadomość, że różnica między jego poziomem i poziomem cieszynianina będzie już tylko rosła, stoją na przeszkodzie. Trylogii zatem nie będzie.
Oezdemir i Teixeira. Zajmijmy się teraz tą dwójką… Dwa scenariusze. Jeśli wygra Oezdemir, za nic w świecie nie będzie chciał walczyć z Błachowiczem – i słusznie! Starcie o tymczasowy pas z Gustafssonem – do walki z którym zresztą garnie się od dawna – stanie przed nim otworem. Do niczego konfrontacja z Polakiem nie będzie mu potrzebna.
W takim jednak scenariuszu starcie Teixeira vs. Błachowicz stanie się jednak realne.
Jeśli natomiast zwycięsko ze szwajcarsko-brazylijskiej potyczki wyjdzie Glover… Cóż, pojedynku z Gustafssonem raczej i tak nie dostanie, wobec czego jego potencjalna konfrontacja z Błachowiczem mogłaby mieć uzasadnienie. Z drugiej zaś strony – znamy go dobrze. Brazylijczyk ma swoje lata i interesuje go wyłącznie walka o najwyższe cele. Po ewentualnej wiktorii z Oezdemirem pojedynek z Błachowiczem byłby mimo wszystko krokiem wstecz. Niewielkim – ale jednak.
A gdyby Oezdemir przegrał? Takie zestawienie z Błachowiczem również dałoby się obronić – nawet pomimo tego, że jeden miałby za sobą trzy zwycięstwa, drugi – dwie porażki.
Mimo wszystko jednak jest tu sporo wróżenia z fusów – bo nie wiemy, kto wygra, nie wiemy, czy tenże ktoś będzie gotowy do powrotu za trzy miesiące (wrzesień). Ba, osobiście absolutnie nie wykluczam, że jednak Błachowicz do akcji powróci wcześniej, czyli w sierpniu, a może nawet lipcu (jeśli odpocznie cały kwiecień, to spodziewam się, że od maja wróci na wyższe obroty treningowe), a to dodatkowo komplikuje jego potencjalne starcie ze zwycięzcą/przegranym potyczki Oezdemir vs. Teixeira. O ile w ogóle do niej dojdzie, bo przecież oficjalnie nadal walka nie została zapowiedziana.
Tym samym – eliminujemy Oezdemira i Teixeirę.
A zatem…
Wymarzony Shogun czy rewanż z Latifim?
Wiadomo – Janek nie odmówi żadnemu. Ale jego menadżer, czyli narzeczona Dorota Jurkowska? O, jej zadaniem jest w końcu odrobinę temperować wojownicze podejście Cieszyńskiego Księcia, który nie kalkuluje, nie wybiera i bierze, kogo dają. Na tym etapie kariery Błachowicza – a więc biorąc pod uwagę, że ma 35 lat i jest naprawdę blisko pojedynku o złoto – trzeba odrobinę kalkulować. Biznesowym i sportowym grzechem byłoby tego nie robić!
Niby zatem Latifi jest w rankingu wyżej od Ruy, ale nie oszukujmy się – to Brazylijczyk ma bez porównania większe nazwisko. To pokonanie Shoguna dałoby naszemu zawodnikowi znacznie więcej – i sportowo, i marketingowo. Nie zapominajmy też, że przecież albańskiego Szweda zrujnował w debiucie – i to ekspresowo! Miałby w takim pojedynku relatywnie niewiele do wygrania – i mnóstwo do stracenia.
Nie mam zatem wątpliwości, że starcie z Shogunem byłoby dla Błachowicza pod każdym względem korzystniejsze. Nie zapominajmy też, że to przecież jeden z jego idoli. Wymarzona walka.
A zatem?
Jan Błachowicz vs. Ilir Latifi II
Nie będzie walki z Ruą. Nie tym razem. Może nigdy!
Oczywiście – przypominam – na tym etapie poszukiwań nie sposób absolutnie wykluczyć Brazylijczyka, ale mimo wszystko za minimalnie bardziej prawdopodobny uważam scenariusz, w którym Błachowicz pójdzie jednak w rewanżowe tany z Latifim.
Brazylijczyk we wrześniu zeszłego roku poddał się kolejnej operacji kolana. Nie było to jednak zerwanie więzadła krzyżowego, wobec czego nie spodziewam się, aby jego absencja potrwała rok. Już w grudniu zeszłego roku – a więc trzy miesiące po zabiegu – opublikował następujące nagranie:
https://www.instagram.com/p/BdTcHMFFLOV/
Absolutnie nie wykluczając, rzecz jasna, że to właśnie z Ruą stanie w szranki Błachowicz – argumentem za tym przemawiającym jest chociażby poniższy tweet UFC, które to przywiązuje dużą wagę do opinii wyrażanych przez fanów w mediach społecznościowych – uważam jednak, że Brazylijczyk wróci do akcji wcześniej.
Who do you want to see @JanBlachowicz take on next? #UFCLondon pic.twitter.com/Sv2DeBX1bP
— UFC (@ufc) March 18, 2018
Jego droga nie skrzyżuje się z drogą Błachowicza.
A Latifi? Niby chce Cormiera, ale szanujmy się… Z Gustafssonem i Manuwą walczyć nie zamierza. Teixeira i Oezdemir zajęci. Ograniczone opcje. Przebąkiwał coś o kategorii ciężkiej, a nawet średniej, ale… Nie kontynuujmy.
Dostanie właśnie Błachowicza. Bili się grubo ponad trzy lata temu. Janek wygrał trzy ostatnie starcia. Ilir dwa ostatnie i pięć z ostatnich sześciu. Będzie rewanż.
Ostateczna kolejność:
1. Ilir Latifi
2. Mauricio Shogun Rua
3. Wygrany/przegrany z walki Volkan Oezdemir vs. Glover Teixeira
4. Jimi Manuwa
5. Ovince St. Preux
*****
Jak być może zauważyliście, w prawej górnej kolumnie na Lowking.pl pojawiła się opcja wsparcia portalu darowizną. Jeśli podobają się Wam treści i analizy publikowane na portalu oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, będę zobowiązany za każdy datek. Szczegóły – tutaj. Dziękuję!
*****
Wszystkie analizy są dostępne w tej sekcji.
*****
Śledź autora tekstu na Twitterze.