Jimi Manuwa: „Planem jest zawsze nokaut”
Jimi Manuwa zabiera głos po efektownym ubiciu Ovince’a St. Preuxa na gali UFC 204 w Manchesterze.
Po porażce z Anthonym Johnsonem nie był widziany w oktagonie przez ponad rok, zmagając się z kontuzjami. W końcu jednak powrócił – i to jak! Na gali UFC 204 w Manchesterze Jimi Manuwa w świetnym stylu znokautował faworyzowanego Ovince’a St. Preuxa.
Przygotowywałem się we wszystkich elementach, trenuję w świetnym klubie Allstars. Każdego dnia trenuję z najlepszymi zawodnikami na świecie.
– powiedział podczas spotkania z dziennikarzami po walce.
To, co wniósł do oktagonu, było niczym w porównaniu z tym, z czym mierzę się na treningach. We wszystkich tych pozycjach znajdowałem się podczas treningów.
Pierwsza runda nie była najlepsza w wykonaniu 36-letniego Brytyjczyka, ale w drugiej podkręcił tempo. Ustawił sobie zmęczonego rywala pod siatką, tam raz za razem częstując go soczystymi uderzeniami.
To kwestia tempa, jakie narzuciłem.
– powiedział Manuwa, zapytany o przyczyny opadnięcia z sił Amerykanina.
To wyższy zawodnik, który walczy na dystans i tak dalej… Wywarłem presję, nie dając mu miejsca. Tak planowałem z nim walczyć i się udało. Prawie nie dostałem żadnych uderzeń, a skończyłem go nokautem.
Dla Manuwy jest to piąte zwycięstwo pod banderą UFC – i czwarte przed czasem. Jedynym zawodnikiem, który przegrał z mającym nigeryjskie korzenie zawodnikiem, nie dając się ubić, był Jan Błachowicz.
Zawsze planuję nokaut.
– stwierdził Poster Boy.
Spróbowałem dzisiaj poddania, ale planem jest zawsze nokaut.
Manuwa nie ukrywa, że do oktagonu chciałby powrócić jak najszybciej, najchętniej jeszcze przed końcem roku. Jeśli zaś chodzi o rywala, to…
Czołowa piątka, czołowa piątka. Cały czas pracujemy, żeby dostać się na szczyt. Kogokolwiek wskaże Joe Silva i Dana White, będę gotowy.