„Nie jest tak, że chcę teraz budować swoje ego czy ego organizacji, ale…” – w Polsce KSW bije UFC na głowę?
Współwłaściciel KSW Martin Lewandowski nie ma wątpliwości, że na nadwiślańskiej scenie rządzi KSW – nie UFC
Mistrz kategorii półśredniej KSW Roberto Soldić jest od kilku lat kuszony przez inne organizacje, ze szczególnym naciskiem na światowego giganta z UFC. Nie brak opinii, wedle których dla rozpędzonego serią pięciu zwycięstw Robocopa polska organizacja jest już najzwyczajniej za mała i przydałyby mu się nowe, większe wyzwania.
Jednak współwłaściciel KSW Martin Lewandowski zachowuje spokój w temacie. Zapytany w najnowszej odsłonie magazynu Koloseum o to, jak długo będzie w stanie utrzymać 25-latka na pokładzie polskiego potentata, udzielił konkretnej odpowiedzi.
– Myślę, że jeszcze na pewno na 2-3 lata – powiedział. – Na tyle opiewa nasz kontrakt i nie martwię się do tego czasu.
Na tym jednak nie koniec, bo polski promotor nie omieszkał porównać też siły KSW i UFC na nadwiślańskiej scenie MMA, nie pozostawiając wątpliwości, kto rozdaje tutaj karty. Stwierdził, że nie jest już tak, że wszyscy zawodnicy KSW marzą o migracji pod skrzydła Dany White’a i spółki.
– Żeby to było jasne i klarowne: UFC jest największą organizacją na świecie, najpotężniejszym potworem MMA – zaznaczył. – Nie ma co mówić. My też jako KSW znamy swoje miejsce – ale wiemy, że w Polsce wygrywamy z nimi na wszelkich możliwych pozycjach, na wszystkich możliwych płaszczyznach.
– I to też trzeba przyznać. Nie jest tak, że chcę teraz budować swoje ego czy ego organizacji. Jesteśmy lepsi. Tu się chce nadal „trenować KSW” w Polsce. W Stanach na początku też tak było, że ludzie chcieli „trenować UFC”, więc to jest tego typu klimat.
– To my zrobiliśmy właśnie Koloseum w 2017 roku – największą galę w Europie, drugą największą na świecie. UFC nie zdobyło tego szczytu. I trzeba się tym cieszyć i być w jakimś stopniu dumnym. Nie zadufanym, ale po prostu znać też i swoje miejsce…
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Dzisiaj miałem okazję rozmawiać z Łukaszem Zaborowskim i tak się trochę śmialiśmy z tej takiej polskiej mentalności. Mówił mi, że w Stanach to każdy wyciągał jakiś breloczek, starą koszulkę UFC i każdy idzie i jest dumny, bo to jest amerykańskie. W Polsce jest trochę tak, że jednak jak to jest polskie, to daje jakby taki element lekkiego obciachu, że trzeba się tego wstydzić.
Roberto Soldić powróci do klatki polskiej organizacji podczas sobotniej gali KSW 63. Stanie do obrony pasa mistrzowskiego wagi półśredniej, krzyżując pięści z mającym na koncie dwa zwycięstwa w organizacji Patrikiem Kinclem.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Większym obciachem to dla Lewandowskiego powinna być rozmowa z Zaborowskim. Nie wchodzę w jego kompetencje, ale… styl bycia łódzkiego trenera i sposób wypowiadania się (nie daj boże w kombinacji z Wrzoskiem) to dopiero klimat obciachowo-remizowy.
„Who da fak is tat gaj?” – Dana White
Trochę racji Lewandowski jednak ma:
1. UFC jest największe na świecie
2. W PL KSW jest bardziej popularne
3. Dla niektórych zawodników KSW jest bardziej atrakcyjne niż UFC
4. Niedoceniamy KSW, a mamy całkiem fajną, prężnie działająca polską federację mma.
Fakt niektóre zestawienia są tragiczne, ale jest też całkiem dużo fajnych, ciekawych walk. Młodzi dostają szansę, MMA jest popularyzowane i karawana jedzie dalej.
KSW nie tyle jest niedoceniane, bo jest najpotężniejsze w Polsce i sportowo i organizacjnie, ale wyszydzane za kiczowe wstawki. Problemem organizacji jest to, że musi lawirować między miłośnikami MMA, a Januszami, którzy oczekują laserów, wiochy, cyrku i prostej bijatyki.
KSW to Pudzian, a póżniej Mamed. Oprócz tych 2 nie ma tam już nikogo ciekawego.
Dla jednej grupy docelowej: Pudzian, Mamed czy może jeszcze Janikowski.
Dla drugiej: Soldic, Parnasse, Musaev, Eskiev, Marian czy Narkun.
„Oprócz tych 2 nie ma tam już nikogo ciekawego.” Serio?!
Pisząc takie rzeczy, pomyśl o zawodnikach, którzy tam walczą