„Jestem pie*dolonym idiotą…” – Daniel Cormier pocieszany przez Danę White’a w szatni po klęsce ze Stipe Miocicem
Głównodowodzący UFC Dana White udał się do szatni Daniela Cormiera po nieudanej dla tego ostatniego gali UFC 241 w Anaheim.
W walce wieczoru gali UFC 241 w Anaheim Daniel Cormier stracił pas mistrzowski wagi ciężkiej, padając w czwartej rundzie pod ciosami Stipego Miocica. W jednym z materiałów podsumowujących galę kamery UFC uchwyciły moment, gdy sternik organizacji Dana White odwiedza załamanego DC w szatni.
Zobacz także: Conor McGregor reaguje na zwycięstwo Nate’a Diaza
– To była niesamowita walka – stwierdził White. – Niesamowita walka. Niesamowita.
– Wygrywałem na wszystkich kartach – powiedział Cormier. – Wygrywałem na każdej pierdolonej karcie. Na dwóch z nich wygrałem wszystkie trzy rundy. Jestem pierdolonym idiotą…
– Dlaczego mówisz, że jesteś idiotą? – zapytał Dana, nie czekając na odpowiedź. – Słuchaj, Stipe wyszedł tu, żeby to, kurwa, wygrać. Koleś był w świetnej formie, szedł do przodu, ty szedłeś do przodu. Nie ma wielu takich walk w wadze ciężkiej, gdy dwa pierdolone potwory cały czasy idą na siebie, napierdalając się tak, jak wy to robiliście. To była niesamowita walka. Wiem, jaki jesteś i wiem, jak bardzo ambitny jesteś. Jesteś, kurwa, gigantem.
Mówiąc o sobie jako pierdolonym idiocie, DC niewątpliwie nawiązywał do zaprzestania prób zapaśniczych po pierwszej rundzie. Jak twierdził po walce, jego trenerzy błagali go wręcz po zdominowanej przez niego zapaśniczo pierwszej rundzie, aby w kolejnych również poszukał obaleń, czego jednak nie uczynił.
Daniel Cormier nie podjął jeszcze decyzji w kwestii swojej przyszłości sportowej. W licznych wywiadach po gali stwierdził, że musi porozmawiać z rodziną i drużyną, aby na spokojnie rozważyć wszystkie opcje.
Z kolei Dana White uważa, że DC nie powinien przechodzić na emeryturę. Zapowiedział też, że chętnie zorganizowałby trylogię pomiędzy Cormierem i Miocicem, jeśli obaj zawodnicy byliby nią zainteresowani.
*****
Stiopicia też tak pocieszali po porażce?
Zapytaj się ich
„Rywalizacja leży w mojej naturze. To mój talent i moje przekleństwo”.
Chciał wygrać na boisku rywala. Wygrał tak pierwszą walkę, na początku drugiej też weszło kilka dobrych ciosów i postanowił pokazać, że jest lepszym, a więc najlepszym na świecie uderzaczem.
Nie pierwszy i nie ostatni mistrz, którego to dopadło.