„Jeśli on to pisał, to mam dla niego radę…” – Damian Janikowski do Cezarego Kęsika
Damian Janikowski opowiedział o medialnej wymianie uprzejmości z Cezarym Kęsikiem oraz swoich planach sportowych.
Zapytany w jednym z wywiadów po gali KSW 48 w Lublinie, czy wyszedłby do walki z mającym za sobą zwycięski debiut – ubił Jakuba Kamieniarza – mistrzem wagi średniej TFL Cezarym Kęsikiem, Damian Janikowski potwierdził, podkreślając, że nie zwykł odrzucać żadnych pojedynków.
Nie uszło to uwadze Lubelskiego Czołga, który stwierdził, że takie starcie byłoby dla niego zaszczytem, jednocześnie jednak dodając, olimpijczyk najpierw musi powrócić na zwycięskie tory. Nieszczególnie przypadły słowa te do gustu Janikowskiemu, który przestrzegł Kęsika, przypominając mu, że poziom w KSW jest znacznie wyższy niż w organizacjach, w których wojował wcześniej.
Zobacz także: Ojciec Khabiba wskazuje rywali, których musi pokonać Conor przed potencjalnym rewanżem
Jak natomiast do tematu podchodzi wrocławianin kilka dni później? Otóż, zapytany w rozmowie ze Sportowe Fakty WP, czy zirytowały go tamte słowa lublinianina, postawił sprawę jasno.
Nie zirytował mnie, bo przede wszystkim nie on to pisał, tylko jego promotor. Wydaje mi się, że właśnie on to nieświadomie napisał, nie pytając o zdanie Czarka.
– powiedział Janikowski.
Jeśli chodzi o Cezarego, to szanuję go. Jest sportowcem z krwi i kości. Wiem, że rozwija się. Jeśli on by to napisał, to tak jak przekazałem na Facebooku, mam radę dla niego, aby za szybko nie obrósł w piórka. KSW to jest inna liga niż mniejsze federacje w Polsce. Tutaj dostaje się zdecydowanie innych przeciwników. Jeśli przykładowo on przegrałby jedną czy dwie walki, to ja bym nie napisał, że musi się odbudować. Ja zaczynałem od zera. Wcześniej nie biłem się w walkach amatorskich. W KSW od razu wyszedłem do mocnych zawodników, którzy mieli świetne rekordy. Antoni Chmielewski, jak przystępowałem do walki z nim, to miał 48 pojedynków za sobą. Yannick Bahati był mistrzem dwóch cenionych federacji. Nigdy w życiu nie biłem się ze słabym zawodnikiem i nie budowałem sobie rekordu. Ja sam nie uważam się jeszcze za dobrego zawodnika. Jestem dłużej w federacji i dla mnie to jest dziwna sytuacja, że on przychodzi i po jednej walce każe mi się odbudować, gdzie on jest mistrzem jakiejś piątej ligi w Polsce.
Damian Janikowski przygodę z MMA rozpoczął od trzech efektownych wiktorii, ale w ostatnim czasie złapał lekką zadyszkę, będąc zmuszonym uznać wyższość Michała Materli i Aleksandara Ilica.
Na tę chwilę to ja już jestem głodny walki.
– przyznał Damian.
Jeśli byłaby możliwość zestawienia mnie w w walce rewanżowej, czy z kimś innym, to podjąłbym rękawice. Kogo da mi federacja, z tym będę walczył.
Zapytany natomiast, gdzie widzi się za dwa lata, brązowy medalista olimpijski w zapasach w stylu klasycznym nie pozostawił wątpliwości.
Myślę, że droga do pretendenta będzie szybka.
– powiedział.
Cały czas się rozwijam. Te przegrane walki to duża nauka. Widzę postęp. W ciągu dwóch lat jestem w stanie zbliżyć się do walki o pas.
*****