„Jeśli nie rozumie takich podstaw, to moich komend może też by nie zrozumiał” – Okniński krytycznie o treningach Janikowskiego w WCA
Trener Mirosław Okniński nie ma wątpliwości, że Damian Janikowski popełnia błąd, po trzeciej porażce przez nokaut pozostając w WCA Fight Team.
Gdy w co-main evencie gali KSW 52 w Gliwicach Szymon Kołecki znokautował w drugiej rundzie Damiana Janikowskiego, trener zwycięzcy Mirosław Okniński zaprosił przegranego na treningi do siebie.
Zapytany wówczas przez dziennikarzy o zaproszenie do Akademii Sportów Walki Wilanów, wrocławianin uciął temat krótko, obwieszczając, że „nie skorzysta”.
Zobacz także: Colby Covington zrugał sędziego Marca Goddarda po walce z Kamaru Usmanem
Co na to trener Okniński? Czy zrobiło mu się przykro? O to zapytał go Jarosław Świątek z portalu MyMMA.pl.
Nie zrobiło mi się przykro – z tego powodu, że jest on osobą – ja go tak odbieram – bardzo emocjonalną, która nie myśli racjonalnie, tylko po prostu: a, ma kolegów, ma coś tam, coś tam.
– powiedział Okniński.
Nawet gdyby wiedział, że racjonalnie byłoby warto do mnie przejść i skorzystać z moich porad, to on „nie”, bo nie będzie zdradzał swoich kolegów, bo co ludzie powiedzą.
Szlifując formę w Berkucie WCA Fight Team, Damian Janikowski przegrał trzy z ostatnich czterech walk – wszystkie przez nokauty.
Pierwszą porażkę brązowemu medaliście olimpijskiemu w zapasach w stylu klasycznym zadał Michał Materla, demolując go już w pierwszej rundzie.
Później Damian Janikowski padł na początku trzeciej rundy – po zapaśniczym zdominowaniu dwóch pierwszych – pod kopnięciem na głowę Aleksandara Ilicia.
Wreszcie kilka tygodni temu ubił go w drugiej odsłonie wspomniany Szymon Kołecki.
Jeżeli ktoś się kieruje takimi przesłankami nieracjonalnymi – trzy razy przestał przez KO – to najgorszą głupotą (jest) zostać w tym samym sosie, w tym samym klubie, gdy popełniasz trzy razy ten sam błąd.
– stwierdził trener Okniński.
Trzy razy KO, więc tam zupełnie nic nie gra w tych rozwiązaniach.
Powiem tak. Zaproponowałem teraz Damianowi, żeby przeszedł. On nie przejdzie do mnie teraz, to ja już go nie będę chciał. Przyjdzie na przykład za jedną, dwie walki i powie mi: „Mirek, zrozumiałem”. Sorry, był czas, były możliwości. On po jeszcze jednej przegranej czy po dwóch… Albo inaczej jeszcze – nawet jak wygra z jakimiś średniakami, to nie znaczy, że on się zmieni. Później przy następnej ważnej walce znowu przegra.
W WCA głównym trenerem Damiana Janikowskiego jest Robert Jocz, a za jego stójkę odpowiada Krzysztof Gutowski.
Dopytywany o porażkę z Kołeckim, Janikowski stanął w obronie sztabu trenerskiego, całą winę biorąc na siebie. Stwierdził, że nie realizował nakreślonego planu na walkę i po raz kolejny nie powstrzymał morderczych żądzy, jakie dopadły go, gdy trafił rywala kilkoma dobrymi uderzeniami.
W kolejnych walkach będzie chciał podejść do walki spokojnie, w odrobinę bardziej wyrachowany sposób. Jak przykład do naśladowania wskazał Yoela Romero, zwracając uwagę, że Kubańczyk umiejętnie konserwuje energię, wyprowadzając tylko kilka mocnych akcji na rundę.
Zmiany tej w swoim stylu walki Jankowski zamierza dokonać w WCA. Trener Okniński jest jednak daleki od rozpaczy.
Tak się zastanowiłem nad tym wszystkim, to myślę, że jeżeli gość nie potrafi wyciągać (wniosków) po trzech porażkach przez KO, że trzeba zmiany i robi małe zmiany kosmetyczne, to znaczy, że nie warto z nim pracować.
– stwierdził.
To znaczy, że on jest tego niewart. Jeżeli on nie rozumie takich podstawowych rzeczy, to może też nie rozumiałby moich komend na treningu. Może to jest więc dobry znak.
Jakby przeszedł, to znaczy, że jest mądry, że rozumie pewne rzeczy. A jak nie przeszedł, to znaczy, że po prostu idzie w zaparte w złą stronę i niech idzie. Jego życie.
Pomagając mu, bym zyskał oczywiście jako trener, bo bym pokazał, że mogę go poprowadzić do zwycięstw i że on nagle przy moim boku odświeżył się, jest super. (A tak to) on więcej straci niż ja. Takich Janikowskich będę miał jeszcze następnych (wielu).
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start
*****