„Jeśli ktoś robi mi coś porąbanego, zabieram go na pełen dystans” – Tony Fergsuon wspomina rzeź z Anthonym Pettisem
Przed sobotnim starciem z Donaldem Cerrone podczas gali UFC 238 w Chicago Tony Ferguson przyjrzał się ponownie zwycięstwu z Anthonym Pettisem z października zeszłego roku.
Już tylko kilka dni dzieli fanów spod znaku just bleed i resztę, tych dziwniejszych, od krwawo zapowiadającego się starcia w czubie kategorii lekkiej pomiędzy Tonym Fergusonem i Donaldem Cerrone, którzy pójdą w bój podczas sobotniej gali UFC 238 w Chicago.
Zobacz także: Marcin Różalski wyjaśnia, dlaczego polskie gwiazdy przegrywają w KSW
Kowboj powraca po dominującym zwycięstwie z Alem Iaquintą, natomiast El Cucuy po rozbiciu Anthony’ego Pettisa. I właśnie do przeanalizowania tej ostatniej walki zaprzęgnął Fergusona pion promocyjny UFC. Tony nie był szczególnie chętny do dzielenie się szczegółami technicznymi, ale…
Na tym polega ta gra. Gdy ktoś zrobi mi coś porąbanego, ja robię z nim pełen dystans. Będą uwięzieni w oktagonie, będą musieli wytrzymać tam ze mną. To właśnie jest El Cucuy.
– rozpoczął Ferguson, oglądając powtórkę walki.
Ładne spodenki, Pettisie. Czyste. Dodamy trochę krwi.
Naprawdę nie lubię komentować na żywo, bo wtedy musiałbym zdradzić swoją taktykę. Tak czy inaczej, wydaje mi się, że wielu fanów skreślało mnie – przede wszystkim z powodu mojego kolana. Myślę, że on tak samo. Jego drużyna chciała, żeby celował w kolano, ale nie wiedzieli, że przyjąłem kilkaset kopnięć – może i tysiąc – na to kolano w przygotowaniach do tej walki.
(…)
Pamiętam, że w tamtej chwili miałem twarz całą zalaną we krwi. Wszystkim wydawało się, że to była moja krew. Wiedziałem, że jest jego, bo to, kurwa, inne uczucie. Gdy jesteś rozcięty, czujesz zimno, czujesz presję. Dlaczego krwawisz mi prosto w twarz?
Tutaj widać, jak wywieram na nim presję, jak w każdej innej walce. Leję ich. Tak to się kończy, gdy naskakujesz na moją damę i jej siostrę za niezrobienie zdjęcia, mała pizdo. Na tym polega ta gra – jeśli ktoś robi mi coś porąbanego, będzie się ze mną bił na pełnym dystansie. El Cucuy. Wkurzył mnie – więc dostanie to. W przeciwnym razie jestem najlepszym przyjacielem.
Mniej więcej w tej chwili zobaczyłem, że zaczyna pękać. Zacząłem go precyzyjnie rozbijać. Ale to dobry zawodnik. Naprawdę dobry zawodnik. Dosłownie. To jednak jeden z tych zawodników, którzy stracili… Nie wiem, jak to określić… Stracił „rozwój”. Zmienił kategorie wagową ze 155 funtów na 145 funtów, zaczął przeskakiwać – a gdy zaczynasz to robić, nie jesteś już pewien swoich umiejętności. Tracisz coś. Podobnie z Kowbojem.
Rozbijam go. Nie spieszę się. Wykorzystuję nadarzające się okazje. Koleś miał szczęście, że nie doszło do trzeciej rundy. Nie wydaje mi się, żeby naprawdę złamał tę rękę. Szukał po prostu drogi wyjścia.
W tamtej chwili widziałem go już na kolanach, jego tyłek. Usłyszałem syrenę, poszedłem, ale odwróciłem się i spojrzałem na niego – i widziałem, że nadal jest na kolanach. Wycięli to akurat. Widziałem go jednak na kolanach. Popatrzyłem na niego. „Starty, masz już dość, to koniec. Ugotowany. Zabierzcie go stąd. Następny!”.
Pełne nagranie dostępne tutaj.
Ze sportowego punktu widzenia sobotnie starcie Kowboja z El Cucuyem stanowi eliminator do walki o pas mistrzowski ze zwycięzcą wrześniowej potyczki unifikacyjnej pomiędzy Khabibem Nurmagomedovem i Dustinem Poirierem.
*****
Dalej gada jak potłuczony. Czym obraził go niby Pettis? Bl nic z jakiś odzywek do Tonego nie słyszałem z jej strony
Jak Boga kocham, nie wiedziałem, jak to dokładnie przetłumaczyć, bo nie miało to sensu – co jednak u Tony’ego nie jest niczym nowym, bo często w przeszłości w wypowiedziach mieszał szyk słów, tak że wychodził jakiś potworek.
Generalnie stawiam 60/40, że chodziło o to, że kiedyś tam jego żona i siostra chciały zdjęcie z Pettisem, a on nie był na to chętny. Jeśli jednak trzymać się tego, co dokładnie powiedział Tony, to „Pettis był dla nich niemiły, bo nie zrobiły zdjęcia”, więc… :D
Jak ja nie cierpię smerfów …
Ale to będzie wojna.
Emocje gwarantowane.