Jednostronne widowisko w walce wieczoru! Wonderboy porozbijał Geoffa Neala!
Stephen Thompson nie dał najmniejszych szans Geoffreoyowi Nealowi w walce wieczoru ostatniej tegorocznej gali UFC.
W walce wieczoru gali UFC Fight Night w Las Vegas świetnie usposobiony Stephen Thompson (16-4-1) pewnie porozbijał na pełnym dystansie Geoffa Neala (13-3).
Dobry początek Thompsona. Trafił z klasycznego ustawienia lowkingiem, potem kontrą prawym, a następnie kopnięciem na korpus. Neal podkręcił nieco tempo, starając się wykastrować rywala z czasu i przestrzeni na karateckie szaleństwa.
Neal miał jednak poważne problemy, inkasując kilka prostych ciosów. Zdzielił co prawda Wonderboya sierpem czy dwoma, ale ten nic sobie z nich nie zrobił. Proste Thompsona działały doskonale – na głowę i korpus. Standardowo bardzo aktywna przednia noga i doskonała praca na nogach – był kompletnie niechwytny dla prującego raz za razem sierpami powietrze Neala.
W jednej z akcji obaj zawodnicy zderzyli się mocno głowami. Obaj nabawili się rozcięcia.
Po wznowieniu do końca pierwszej rundy nic już się nie wydarzyło.
Początek drugiej rundy zdecydowanie dla Thompsona, który uwolniwszy się z klinczu, w stójce robił z Nealem, co chciał – trafiał kombinacjami prostych, atakował różnorodnymi kopnięciami, także na korpus. A przy tym kompletnie wymanewrowywał rywala świetną pracą na nogach.
Raz za razem Thompson trafiał rywala soczystym i precyzyjnym krosem, przedzierając się przez jego gardę. Sprawnie pracował też bocznymi kopnięciami, świetnie kontrolując dystans. Nieustannie polował też na wysokie kopnięcia, starając ukryć się je kiwkami czy cisami.
Dobrze orbitował, nie dając się zamykać na ogrodzeniu. Dopiero w ostatnich sekundach rundy drugiej porozbijany już Neal w końcu dopadł go na siatce, trafiając dobrym sierpem.
Dominacja Thompsona od początku trzeciej rundy – trafiał, czym chciał, ale Nealowi oddać trzeba, że broni nie składał, co i rusz rozpuszczając ręce w poszukiwaniu szczęki chyżonogiego Wonderboya. W końcu dopadł go na chwilę w klinczu, ale nie był w stanie zadać tam żadnych obrażeń.
Gdy natomiast walka wróciła na środek, przewaga techniczna i szybkościowa byłego podwójnego pretendenta do pasa wagi półśredniej była wyraźna. Uderzenia te nie ważył może szczególnie dużo, ale pozwalały też Thompsonowi zachowywać względne bezpieczeństwo. Neal tylko od czasu do czasu trafiał jakimś krótkim sierpem.
W końcówce rundy Wonderboy zdzielił jeszcze topornego w swoich poczynaniach i niepotrafiącego ustawić go sobie pod ataki rywala soczystymi prostymi i kopnięciami, także na głowę.
Pierwsza połowa czwartej rundy wyraźnie dla Thompsona, choć garda Neala nie raz, nie dwa uratowała go przed uderzeniami. Jednak kilka krosów weszło czysto – jeden z nich nawet wstrząsnął Nealem. Thompson gnębił też rywala dobrymi kopnięciami na korpus.
Thompson nadal pozostawał nieuchwytnym celem, dobrze pracą na nogach, neutralizując większość ataków Neala. W przerwie między rundami czwartą i piątą Thompson zasygnalizował narożnikowi kontuzję kolana, wyraźnie opuchniętego.
Neal ruszył do ostrych ataków od początku piątej rundy. Trafił kilkoma sierpami, ale nie był w stanie naruszyć rywala. Thompson nadal – pomimo kontuzji – krążył wokół Neala, sprawiając mu masę problemów.
Obaj trafili bombami w ostrej wymienia. Thompson jakby zwolnił, chociaż i tak wyprowadzał znacznie więcej uderzeń, głównie ciosów. W zasadzie przestał kopać.
W końcówce rundy Thompson wdał się w kilka ostrych wymian z Nealem, ale ten ostatni nie zdołał odwrócić losów walki.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
Sędziowie nie mieli wątpliwości, punktując pojedynek zgodnie w stosunku 3 x 50-45 dla odnoszącego drugie z rzędu zwycięstwo Stephena Thompsona.
Seria siedmiu zwycięstw Geoffreya Neala, w tym pięciu w UFC, dobiegła końca.
*****
Bardzo dobry występ Thompsona, lubię go oglądać, jest bardzo specyficzny w swoim stylu walki. Te szybkie krótkie, kombinacje 1-2 ładnie wchodziły + oczywiście dorzucane kopnięcia. Brawa za refleks – najmłodszy nie jest, a ilość kompletnie przestrzelonych ciosów Neala robi wrażenie.
Wonderboy chyba przespał swoją najlepszą szansę na pas z Woodleyem. To była dla niego dobra okazja. Teraz, wciąż może liczyć się w rozgrywce o pas, ale męczybuły i tak raczej nie przejdzie.
Thompsona pokonać mogą tylko zapaśnicy w tej wadze. Pech chce że jest Usman, Colba, a niedługo dojdzie Chimajew. Na nogach to ciągle jest absolutny profesor. Neal totalnie bezradny i pogodzony z porażką. W pewnym momencie była to walka mistrza z uczniem, a wymiana uprzejmości nie spotykana na tym poziomie.
No nie spodziewałem się. Myślałem że murzyn go połamię i to szybko.