Jan Błachowicz wskazał dwa starcia, które najbardziej go interesują: „Najlepiej by było rewanż z Pereirą”
Były mistrz kategorii półciężkiej UFC Jan Błachowicz zabrał głos na temat swoich dalszych planów, wskazując dwóch rywali, z którymi mógłby stoczyć kolejną walkę.
Gdy miesiąc temu w ramach co-main eventu gali UFC 291 w Salt Lake City przegrał niejednogłośną decyzją sędziowską po bliskiej walce z Alexem Pereirą, Jan Błachowicz określił werdykt mianem rabunku. Uważał, że rundy pierwsza i trzecia powinny były zostać zapisane na jego konto, a tym samym zwycięstwo winno było paść jego łupem.
Przedstawioną wówczas narrację Cieszyński Książę podtrzymuje. W najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił Tomaszowi Majewskiemu z FightSport.pl, podkreślił, że nadal uważa, iż został oszukany – choć zdaje sobie sprawę, że pojedynek był bliski.
Polski zawodnik wierzy, że chłodniejsza głowa w pierwszej rundzie gdy miał plecy Pereiry albo też kilka młotów z góry na koniec walki, gdy przewrócił Brazylijczyka, mogłoby zagwarantować mu zwycięstwo. Jak jednak podkreśla, przeszłości nie rozpamiętuje, szat nie rozdziera. Patrzy przed siebie. Ba! Okazuje się, że matchmakerzy UFC już się do niego zgłaszali.
– Już mogłem wrócić, bo już miałem propozycję walki – powiedział Jan, nie ujawniając jednak nazwiska rywala. – Nie mogę jednak zawalczyć, bo jeszcze czeka mnie mała operacja… Chociaż nie nazwałbym tego operacją. Zabieg chirurgiczny, który jeszcze mnie wykluczy na trzy tygodnie w ogóle z treningów. Dopiero potem jak wrócę, będę mógł jakieś kroki podejmować.
Zabieg łokcia, o którym mówił Cieszyński Książę, jest zaplanowany na 11 września. Do treningów z pełnym obciążeniem Polak powróci zatem na początku października.
– UFC wie, co mnie czeka – powiedział. – Czekają, aż dam im znać – słuchajcie, wróciłem, jestem w formie, dawajcie.
W najbliższym czasie w kategorii półciężkiej dojdzie do kilku ważnych dla układu sił w czołówce starć. Magomed Ankalaev zmierzy się z Johnnym Walkerem, Anthony Smith stanie do rewanżu z Ryanem Spannem, powoli do powrotu sposobi się Aleksandar Rakić. Dlatego też polski półciężki bierze pod uwagę różne opcje – w zależności od tego, jak potoczą się wspomniane starcia.
Nie znaczy to jednak, że Cieszyński Książę nie ma pewnych preferencji…
– Nie lubię sobie wybierać rywali, ale najlepiej by było rewanż z Pereirą – powiedział. – A jeżeli nie, to może rewanż z Ankalaevem. Tam się dużo dzieje. Teraz też Ankalaev walczy z Walkerem. Kto wie, może wygrany tej walki? Nie wiem.
– Na razie mam inne rzeczy do zrobienia. Chcę się wyleczyć i potem będę rozkminiał co dalej.
– Zanim wrócę, to mogą być takie przetasowania, że nie wiadomo, co tam się będzie działo.
W kategorii półciężkiej nadal panuje bezkrólewie po tym, jak tronu zrzekł się z powodu poważnej kontuzji Jamahal Hill. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak na to, że o opuszczony przez Amerykanina tron walczyć będą Alex Pereira i Jiri Prochazka.
– Mój kontrakt i z tego, co wiem, kontrakt Pereiry też, był taki, że zwycięzca wchodzi do walki o pas – powiedział Błachowicz. – Chyba że coś się zmieniło. Chyba że on kłamał na przykład i nie ma tego zapisanego. Ja to miałem.
Do oktagonu cieszynianin prawdopodobnie powróci pod koniec roku.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.