Jan Błachowicz rozwiewa wątpliwości co do techniki, jaką poddał Nikitę Krylova
Rozpędzony czterema wiktoriami Jan Błachowicz podsumował występ w Moskwie, gdzie zdominował i poddał Nikitę Krylova, mocno zbliżając się do walki o złoto 205 funtów.
Dwa dni po niezwykle cennym zwycięstwie w Moskwie, gdzie w ramach co-main eventu gali UFC Fight Night 136 poddał Nikitę Krylova, Jan Błachowicz opowiedział o założeniach taktycznych na walkę.
Plan polegał na tym, aby walczyć w stójce, ale nie za wszelką cenę.
– powiedział cieszynianin w programie Puncher.
Usypiać w stójce. Jeżeli będzie szło dobrze, to trzymamy stójkę. Ale ogólnie było tak, że usypiamy go w stójce, obalamy i kończymy w taki sposób, jak się skończyło. Próbujemy.
Zaskoczył mnie, że obalił pierwszy. Zrobił to bardzo dobrze, szybko, w tempo. Nie miałem sekundy na to, aby zareagować. To jego obalenie pokazało mi jednak też, że mi nie zagrozi w parterze. Gdy go później przetoczyłem, to wiedziałem, że ta płaszczyzna jest totalnie moja. I jeżeli to działa, kontroluję, to trzeba to wykorzystać.
Niemal cały pojedynek toczył się w parterze. Ukrainiec szybko bowiem obalił naszego zawodnika, przez dwie minuty utrzymując się na górze. Druga połowa pierwszej rundy należała jednak do Polaka, który odwrócił pozycję, kontrolując i obijając Górnika z góry.
Na otwarcie drugiej rundy cieszynianin szybko ponownie przeniósł walkę do parteru.
Złapałem nogę po jego kopnięciu, sklinczowałem, obaliłem i skontrolowałem Nikitę na ziemi.
– powiedział.
Wyszło samo z siebie z walki, ale ten plan gdzieś taki był, żeby była chwila stójki i obalać.
Będąc z góry, wiedziałem, że mi się nic nie stanie, czułem to. Oczywiście musiałem cały czas uważać. Czułem, że prędzej czy później jakieś skończenie wejdzie. Tak się układał, ustawiał, że po prostu to była kwestia sekund, że albo wystawi rękę albo wystawił szyję – złapałem i udusiłem.
Technika, jaką polski zawodnik poddał Ukraińca, nie należała do tych standardowych, wzbudzając dyskusję co do jej nazewnictwa.
Adam Grabowski, mój trener od parteru, powiedział, że to był trójkąt rękami.
– rozwiał wątpliwości Błachowicz.
Dla mnie nazewnictwo technik ma drugoplanowe znaczenie. Dla mnie ważny jest efekt końcowy, który tutaj był idealny.
Cieszyński Książę nie ukrywa, że mierzy teraz w pojedynek o pas mistrzowski kategorii półciężkiej – czy to z Danielem Cormierem, czy też Alexandrem Gustafssonem.
*****