Jan Błachowicz: „Jimi myśli, że mnie zna, a ja go zaskoczę i będę całkiem innym zawodnikiem”
Jan Błachowicz zapowiada, że w rewanżowym pojedynku z Jimim Manuwą podczas londyńskiej gali UFC Fight Night 127 zaskoczy Brytyjczyka zupełnie innym nastawieniem.
Po raz pierwszy spotkali się w kwietniu 2015 roku, krzyżując rękawice podczas krakowskiej gali UFC Fight Night 64. Starcie jednak nie porwało, bo długimi fragmentami toczone było w klinczu, a i w wymianach kickbokserskich brakowało intensywnych spięć.
Ostatecznie sędziowie wskazali wówczas jednogłośnie na Jimiego Manuwę, który zadał w ten sposób Janowi Błachowiczowi pierwszą w UFC – i pierwsza od czterech lat – porażkę, przerywając jego serię sześciu wiktorii.
Szansę na powetowanie sobie tamtego niepowodzenia Cieszyński Ksiażę będzie miał już 17 marca w Londynie, gdzie podczas gali UFC Fight Night 127 pójdzie w rewanżowe tany z Poster Boyem.
Wydaje mi się, że obydwaj zrobiliśmy jakiś progres. Najważniejsze dla mnie jest, że wtedy – chociaż to już historia jest, której się nie rozpamiętuje – miałem zjazd, a teraz idę w górę. Mam zwyżkową formę. A wtedy już zaczęło być coś nie tak.
– powiedział w rozmowie z FightSport.pl mający za sobą dwa kolejne zwycięstwa Błachowicz.
I wydaje mi się, że właśnie to będzie teraz decydowało o mojej lepszej dyspozycji w tej walce niż w poprzedniej. Jimi myśli, że mnie zna, a ja go zaskoczę i będę całkiem innym zawodnikiem. Już sobie to wyobrażam. Będę tę walkę toczył inaczej niż tę pierwszą.
Polski zawodnik od kilku miesięcy trenuje ponownie pod okiem Roberta Jocza w warszawskim Berkucie WCA Fight Team i nie ukrywa, że jest z tej współpracy niezwykle zadowolony, w niej właśnie upatrując jednego ze źródeł powrotu do formy.
Dwa słowa ode mnie o perspektywach Jana Błachowicza na 2018 rok. pic.twitter.com/QwpqvrxCoF
— Bartłomiej Stachura (@Lowkingpl) January 11, 2018
W konfrontacji z Manuwą polski zawodnik będzie musiał uważać przede wszystkim na elementy kickbokserskie, bo Brytyjczyk właśnie w tym obszarze bryluje, dysponując szybkimi i ciężkimi rękami oraz mocnymi kopnięciami.
Nie ma co ukrywać – każda walka zaczyna się w stójce. Jeżeli będzie się tam układać – a myślę, że w stójce walka będzie mi się układać – to będę ją tam toczył. A jeżeli pojawi się jakiś kryzys, to będę próbował obalać, ale to wszystko wyjdzie w praniu.
– powiedział.
Jakiś tam plan już zaczynamy szykować, już mamy jakiś pomysł na tę walkę, bo będziemy bazować na jego trzech przegranych i spróbujemy wyciągnąć, w jaki sposób do tego doszło i w podobnym stylu zawalczyć do jego przeciwników, którzy go pokonali. Ale wykonanie będzie 17 marca i się wtedy okaże. Jest taktyka, jest założenie, pierwszy cios i już czasami plany biorą w łeb.
34-latek stwierdził też, że nie robi mu większej różnicy, gdzie walczy, a gala w Londynie ma tę zaletę, że nie ma potrzeby aklimatyzacji.
On mi zabrał coś na moim terenie – ja teraz to odzyskam na jego.
Cały wywiad:
*****
Ojciec Khabiba: „Jeśli Conor i Ferguson mają walczyć razem, dajcie nam…”