„Jak mi wypierdzielił sierpa na łeb, to…” – Borys Mańkowski wskazuje najmocniej bijącego rywala
Były mistrz kategorii półśredniej KSW Borys Mańkowski opowiedział o walce z Roberto Soldiciem, wskazując też rywala, który uderzył go najmocniej.
W grudniu 2017 roku rozdający wówczas karty w kategorii półśredniej KSW Borys Mańkowski stanął do walki z debiutującym pod sztandarem polskiego giganta Roberto Soldiciem, który zastąpił kontuzjowanego Dricusa Du Plessisa.
Polski zawodnik nie miał nic do powiedzenia w konfrontacji z kapitalnie dysponowanym Chorwatem, będąc niemiłosiernie rozbijanym przez trzy rundy. Do czwartej nie miał już sił wyjść, tracąc w konsekwencji pas mistrzowski.
I właśnie o tamten pojedynek z Robocopem zapytano Borysa Mańkowskiego za pośrednictwem You Tube. A konkretnie: czy Soldic był najlepszym i najmocniej bijącym zawodnikiem, z którym się spotkałeś zarówno w walce, jak i na treningu?
– Najlepszym nie był, bo tak naprawdę nie jest tak wszechstronny jak wielu zawodników, z którymi miałem okazję chociażby nawet i walczyć – stwierdził Borys. – Bo tak naprawdę to zobaczcie, Mamed (Khalidov) jest turbo wszechstronny. Aslambek (Saidov) też. Mairbek Taisumov. Akurat wymieniłem w pierwszej trójce trzech Czeczenów, ale trzeba przyznać, że oni byli naprawdę, naprawdę solidni.
– Zresztą jak sami wiecie, trenowałem i w American Top Team, i w Tigerze, więc spotkałem naprawdę wielu znakomitych zawodników. Nie jest tak, że jest ktoś naprawdę super wyjątkowy i tak wyróżnia się na tle innych. Jeżeli wielu chłopaków naprawdę wkłada w to ciężką pracę i jeszcze mają talent – czy nawet idąc dalej: obsesję – to ten poziom naprawdę jest wyrównany. Bardzo często chodzi o to, kto na dzień walki jest najlepszą wersją siebie.
– Jeśli chodzi o walkę z Soldiciem, to muszę przyznać, że byłem chyba najgorszą wersją siebie w całej mojej karierze. Nic się nie układało od samego początku do końca, jeśli chodzi o przygotowania i walkę. Ale oczywiście nie ma co gadać – jest kawałem skurwysyna.
– Jeśli chodzi o to, czy jest najmocniej bijącym zawodnikiem? To faktycznie, to była 100-procentowa walka. To nie jest sparing ani nic takiego, tak więc… No, mocno bił chłopak. Chociaż pamiętam, że na przykład w pierwszej walce z Aslambekiem Saidovem jak mi wypierdzielił sierpa na łeb, to poczułem się, jakby ktoś wsadził mi głowę do pralki. Ten cios na przykład mega pamiętam, a u Soldicia po prostu było ich bardzo dużo i one się gdzieś tam odkładały, więc nie wiem, czy to było tak… Nie wiem, kto ma tutaj większe pierdolnięcie – czy Aslambek, czy właśnie Roberto. Ciężko powiedzieć.
– Jeżeli więc miałbym powiedzieć, czy Roberto był najlepszy? Nie, nie był najlepszy. A najmocniej bijący? W sumie też ciężko mi powiedzieć, czy był najmocniej bijący. Na pewno zadał mi najwięcej obrażeń. Na pewno najbardziej mnie skrzywdził. I to mnie wkurwia! I chciałbym się kiedyś jeszcze chłopakowi odgryźć.
Do akcji Diabeł Tasmański powróci 11 lipca. Podczas gali KSW 53 skrzyżuje rękawice z Marcinem Wrzoskiem. Walka odbędzie się w limicie kategorii lekkiej.
Całe nagranie poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****