UFC

Jacare: „Nie ma sensu zarabiać pieniądze i tracić godność”

Ronaldo Jacare Souza opowiada o swojej przyszłości, aktualnej sytuacji w kategorii średniej oraz nowej rzeczywistości w UFC.

Przed swoją ostatnią walką w kontrakcie z UFC – w sobotę podczas gali UFC on FOX 24 w Kansas skrzyżuje rękawice z Robertem WhittakeremRonaldo Jacare Souza pozostaje spokojny, bez większych emocji podchodząc do tematu pasa mistrzowskiego kategorii średniej.

Pas jest bardzo ważny.

– powiedział w rozmowie z dziennikarzami przed galą.

Pracujemy, żeby stać się najlepszymi, więc pas jest bardzo ważny. Byłem mistrzem Strikefroce, byłem niezliczoną ilość razy mistrzem świata jiu-jitsu. Moim marzeniem jest mistrzostwo UFC – ale jeśli do tego nie dojdzie, nie mam z tym problemu.

Gdy mówiłem, że mógłbym przejść na emeryturę, chodziło o to, że nie będę kontynuował czegoś, co jest dla mnie niedobre. Mogę skończyć, mogę uczyć jiu-jitsu. W całej Europie uczyłem jiu-jitsu. Mogę to robić. Mogę otworzyć własną szkołę. Ilu miałbym uczniów? Trzystu. Będę ich miał multum.

Brazylijczyk wygrał łącznie siedem z dotychczasowych ośmiu pojedynków pod banderą UFC – i wielokrotnie w przeszłości mówiło się, że jest o włos od walki o złoto. Nic z tego jednak nie wyszło, bo UFC miało inne pomysły na dywizję do 185 funtów.

Zapytany, czy może mieć to jakiś związek faktem, że nie wypowiada się po angielsku, co w oczach amerykańskich fanów może ujmować mu atrakcyjności medialnej, Souza odparł:

Potrafię komunikować się po angielsku ze swoimi fanami. Ale fani płacą, żeby oglądać mnie w oktagonie; nie płacą, żeby oglądać mnie, jak mówię po angielsku. Kto idzie na galę UFC, żeby oglądać gościa z innego kraju mówiącego po angielsku? Idą tam, żeby oglądać walki. Mogę się z nimi komunikować po angielsku. Mogę zamówić jedzenie po angielsku.

Wystarcza mi do komunikacji. Mogę mówić, rozumiem, co chcą i to, co trzeba wiedzieć. Myślę, że tyle wystarczy. Ta cała gadka o mówieniu po angielsku, żeby walczyć o pas to jakieś gówno. Ludzie płacą za oglądanie walk.

Jednocześnie jednak Jacare przyznał, że gdyby miał coś zmienić w swojej narracji medialnej, zaostrzyłby swoje wypowiedzi.

Kilka razy nie powiedziałem prawdy. Nie powiedziałem tego, co powinno było zostać powiedziane.

– stwierdził.

Gdybym miał coś zrobić inaczej, mocniej wyraziłbym swoje uczucia, mówił więcej prawdy. Powiedziałbym: „Ten gość jest cykorem”. Gdybym musiał to powiedzieć, zrobiłbym to. Zawsze byłem cichy, więc to bym zmienił. W Brazylii mamy sporo szacunku do innych. Jednak mówienie prawdy nie oznacza, że kogoś nie szanujesz. Mówisz tylko prawdę, mówisz o swoich uczuciach. Ten aspekt często jest mylony.

Obecnie kategoria średnia jest wstrzymana, bowiem mistrz Michael Bisping w kolejnej walce zmierzy się z powracającym po 3-letniej absencji i debiutującym w 185 funtach Georgesem Saint-Pierrem. Podobnie jak reszta czołówki dywizji, tak i Jacare daleko do zachwytów – delikatnie rzecz ujmując – nad obecnym stanem rzeczy, nawet pomimo tego, że jego obsesja na punkcie zdobycia pasa jest już przeszłością.

Uważam, że prawdziwy mistrz powinien walczyć z prawdziwym pretendentem. Taka prawda.

– ocenił Brazylijczyk.

Zawsze walczę dla fanów, zawsze chcę najtrudniejszych rywali. Gdybym był mistrzem, walczyłbym z następnym gościem w kolejce.

Zarabianie pieniędzy jest świetne, ale nie ma sensu zarabiać pieniądze i tracić godność. Dla mnie to nie ma sensu. Ale każdy robi, jak uważa. W UFC o walkach decydują szefowie, nie zawodnicy. Jeśli robione są kasowe walki, to dlatego, że UFC na nie pozwala i nic na to nie mogę poradzić.

*****

Jose Aldo: „Uważam, że trash talk jest świetny”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button