„Jacare przegrał już z Kelvinem i Robertem – nikt tego nie chce” – Israel Adesanya podsumowuje wiktorię z Derekiem Brunsonem
Israel Adesanya opowiedział o zwycięskiej konfrontacji z Derekiem Brunsonem podczas gali UFC 230 oraz dalszych planach sportowych i mistrzowskich aspiracjach.
Israel Adesanya nie zwalnia tempa – podczas nowojorskiej gali UFC 230 w Madison Square Garden Nigeryjczyk znokautował w pierwszej rundzie walki Dereka Brunsona.
The Last Stylebender powstrzymał wszystkie zapaśnicze próby Amerykanina – z każdą minutą coraz bardziej desperackie – naruszając go kontrującym kolanem i następnie ubijając serią precyzyjnych ciosów i kopnięć.
Nie spieszę się. Nie rzucam się bez głowy na gości. W ten sposób walczył z Whittakerem – po prostu ruszył w szale do ataków. Ja tego nie robię.
– powiedział Adesanya podczas konferencji prasowej, zapytany o skończenie.
Gdy wielu gości naruszy rywala, poczują krew, ruszają z furią. Arrrgh! A potem kończą spompowani. Ja wybieram strzały jak chirurg. I nawet nie uderzałem go mocno. Po prostu go dotykałem. Chciałem tylko go dotknąć. W końcu bowiem upadną. Dotykasz szczęki – i w końcu upadają.
Nigeryjczyk stwierdził, że miał na początku pewne problemy z ustawieniem sobie Brunsona lewymi prostymi, ale jest zadowolony ze swojego występu. Uważa, że od pierwszego gongu Amerykanin był sparaliżowany strachem, panicznie szukając obaleń – piekielnie wolnych i przewidywalnych.
Po walce komentujący galę Paul Felder stwierdził, że Israel Adesanya jest obecnie najlepszym stójkowiczem w UFC. Aspiracje Nigeryjczyka sięgają jednak znacznie dalej.
Tak, również tak uważam – ale jestem przede wszystkim najlepszym zawodnikiem.
– stwierdził.
Jak już mówiłem, ściągnęło mnie tutaj moje ego. Wiedziałem, że jestem najlepszym uderzaczem na świecie, ale widziałem zbyt dużo walk, zbyt dużo ulicznych walk, które kończą się w parterze. Jakieś 80% ulicznych walk. A nigdy nie chciałem czuć się gdziekolwiek zagrożony, w żadnej sytuacji. Nie chciałem, aby w jakimkolwiek położeniu inny gość mógł mnie załatwić. Ściągnęło mnie tu więc moje ego.
Wielu gości nie ma odwagi, żeby wejść do klatki. Szacunek dla Jamesa Toneya za wejście do oktagonu. Potrzebowałem więc czasu, żeby nabrać szlifów pod MMA. Pochłonąłem się w grapplingu. Ale to wszystko odbywa się za kulisami, więc mogę zrozumieć wszystkich, którzy typują, że przegram. Przebaczam wam, bo nie wiecie, co czynicie.
To nie stójka, to nie jiu-jitsu, nie boks, nie kickboxing – to MMA. UFC. Najwyższa forma sportów walki. Jeśli chcesz udowodnić, że jesteś najlepszym zawodnikiem sportów walki – nie tylko bokserem, kickbokserem czy specjalistą od jiu-jitsu – musisz udowodnić to tutaj.
Podczas nowojorskiej gali odbyły się też dwa inne, ważne dla układu sił w kategorii średniej walki – Ronaldo Jacare Souza znokautował Chrisa Weidmana, a debiutujący w 185 funtach Jared Cannonier – Davida Brancha.
W obliczu takich wyników rozpędzony czterema wiktoriami Adesanya uważa, że jego pretensje do tronu – czyli walki ze zwycięzcą szykowanej na luty konfrontacji Roberta Whittakera z Kelvinem Gastelumem – są w pełni uzasadnione.
Czułem, że jedynym gościem, który gdyby wygrał – nawet w marnym stylu, a tym bardziej w spektakularnym – byłby następny w kolejce do pasa, jest Weidman. Tak czułem.
– stwierdził 29-latek.
Ale… Nie doszło do tego – i mamy Jacare, który przegrał już z Kelvinem i Robertem. Kto chce to oglądać ponownie? Dajcie spokój. Nikt tego nie chce.
Kto jeszcze? Jared (Cannonier). Dobrze sobie dzisiaj poradził, chociaż nie widziałem walki. Nie wiem więc, czy to była jatka, czy jednostronne lanie, ale wiem, że dobrze sobie poradził. Wygrał w trzeciej rundzie, ale ja wygrałem w pierwszej. Przeskoczyłem go.
Potem mamy Yoela. Nie dał rady, nie można na nim polegać. I nie zrobił wagi. Yoel nigdy nie robi wagi.
Dalej mamy Rockholda. Robi wagę, ale tak samo nie można na nim polegać. Wycofuje się z walk – w tej akurat grze jest mocny.
Kogo jeszcze mamy? Kogo? Potrzebujemy czegoś nowego, czegoś, co ma sens. Klasycznej rywalizacji… Australijczycy i Nowozelandczycy. Jeśli Robert wygra z Kelvinem… A nawet jeśli nie wygra.. Jeśli wygra Kelvin – nadal możemy to zrobić. Jeśli jednak Robert wygra, zestawienie tej walki w Auckland w Spark Arena ma pełen sens.
Nawet gdy po ostatniej walce rozmawiałem z Daną Whitem, powiedział, że chce zarobić furę forsy. I ok, zróbmy to. To ma sens. A rankingi? Mówił, że: „Ale rankingi! Wnioski wypływające z rankingów…”. Kto robi te rankingi?
Sens ma to, czego chcą ludzie. A ludzie chcą oglądać mnie. Nie chcą ciągle widzieć tego samego, tych samych starych gości, tego samego gówna non stop. Titleshot za titleshotem. Szansa za szansą. Jestem jedynym gościem, który stoczył w 2018 roku cztery walki i wygrał wszystkie. Jedynym tego rodzaju gościem w UFC. Ta misja została wykonana. Dajmy więc spokój. Kto inny zasługuje?
Dana ma swoje pomysły, ale wiem, że Danę da się przekonać. Ludzie mogą to zrobić. Jeśli chcecie więc zobaczyć mnie, dajcie znać światu – a on ugnie się pod waszą wolą.
Z kolei dopytany o potencjalne starcie z Andersonem Silvą, Israel Adesanya odniósł się do tematu z pewną rezerwą. Nie odmówiłby, ale nie miałby też żadnego problemu, gdyby do tej walki nie doszło.
Jednocześnie Nigeryjczyk zapowiedział, że teraz zamierza zrobić sobie dłuższą przerwę po intensywnym roku – szczególnie, że przed walką miał poważny problem z kolanem, którym musi się teraz zająć. Przyznał jednak, że gdyby Whittaker lub Gastelum doznali kontuzji, wówczas poważnie rozważyłby wejście na zastępstwo.
*****
Komentarze: 1