Israel Adesanya rozparcelował Paulo Costę (VIDEO)
Bez zmiany na tronie kategorii średniej – w walce wieczoru gali UFC 253 Israel Adesanya zmasakrował Paulo Costę.
W pojedynku wieńczącym galę UFC 253 w Abu Zabi wybornie usposobiony Israel Adesanya (20-0) obronił pas mistrzowski kategorii średniej, zadając pierwszą w karierze porażkę Paulo Coście (13-1).
Adesanya rozpoczyna od potężnego niskiego kopnięcia, potem atakując kolano wykrocznej nogi Costy. Brazylijczyk cierpliwy, nie podkręca tempa. Inkasuje kolejnego atomowego lowkinga. Odpowiada własnym, ale Nigeryjczyk raz jeszcze dosięga jego łydkę.
Pretendent trafia okrężnie na korpus. Obaj klasycznie. Jab mistrza. Mocne kopnięcie po przekroku autorstwa Brazylijczyka. Lowking Adesanyi. Paulo wywiera presję, ale delikatna, nie rozpuszcza pięści. Potężne niskie kopnięcie dochodzi łydki Brazylijczyka.
Kolejny lowking smaga lewą nogę pretendenta. Costa prowokuje Nigeryjczyka. Zakłada ręce za plecy. Trafia kopnięciem na głowę z przedniej nogi, ale nieczysto. Adesanya odpowiada kolejnymi niskim kopnięciem. Szarża Costy, jeden z ciosów dochodzi, ale Adesanya szybko łapie dystans. Masakruje wykroczną nogę Brazylijczyka, które jest już okrutnie porozbijana. Lowkingi przeplata z kopnięciami na kolano.
Borrachinhanie jest w stanie zamknąć szybkiego mistrza na ogrodzeniu. Ten świetnie orbituje, pozostając nieuchwytny.
W przerwie Brazylijczyk jest instruowany przez trenerów, aby zaufał swoim kombinacjom.
Atomowe kopnięcie na łydkę w wykonaniu Nigeryjczyka na otwarcie rundy drugiej. Brazylijczyk odpowiada w końcu dwoma dobrymi niskimi kopnięciami na wysokości uda. Inkasuje jednak dwa kolejne. Wysokie kopnięcie śmiga po głowie Brazylijczyka.
Mistrz rozdaje karty, robi niemal, co chce. Smaga rywala okrężnie na korpus. Chwyta podobną próbę Costy. Zaskakuje go świetnie przygotowanym kopnięciem na głowę! Brazylijczyk uśmiecha się, ale wyraźnie je poczuł. Nigeryjczyk podkręca temp, czuje się coraz pewniej. Soczysty jab dochodzi głowy pretendenta.
Brazylijczyk bezradny, inkasuje kolejne kopnięcia na łydkę. Teraz Adsanya przeplata je też z tymi na korpus i głowę. W końcu zdesperowany pretendent odpala kombinację lewego prostego z lewym sierpem, ale Adesanya kontruje krótkim lewym sierpem, okrutnie wstrząsając rywalem! Brazylijczyk na deskach, Nigeryjczyk za nim! Uderzenia z góry! Koniec!
Talk about Artwork #UFC253 pic.twitter.com/NDNkCNYQw7
— EricSamaNYC (@EricSamaNYC) September 27, 2020
https://twitter.com/ImShannonTho/status/1310077231218266112?s=20
Po przerwaniu The Last Stylebender próbuje jeszcze kopulować z pokonanym rywalem, ale kończy szybko.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
Blak matersi blak matersami, ale skill był po stronie Adesanyi. Trochę się zdziwiłem, że niektórzy dali sobie polityką i narracją „brazylijska nadzieja białych vs. czarny” przesłonić różnicę w umiejętnościach.
Kiedy Costa po 1-2 minutach walki czaił się na środku octagonu już wiedziałem, że nie będzie dobrze. On powinien przeć do przodu jak czołg, czy wygra, czy przegra to była jego szansa. Nie wiem na co Costa liczył wdając się w kickbokserski pojedynek w dystansie. Ale dupa z TYM, ważne że Jano wygrał ;D
Panowie. Nieprzypadkowo Costa okazał się jeszcze większym kabareciarzem niż Romero. Brazylijczyk szybko zobaczył, że ze swoim zasięgiem nic nie zdziała. Adesanya jest po prostu za szybki. Costa został totalnie obnażony i zweryfikowany. Lowkingi Izziego też mordercze. Janek i Nigeryjczyk nogami dziś wypalili znamiona swym rywalom
No ale jakie szanse miał Costa walcząc w kickbokserskim dystansie na środku octagonu – żadne. Totalnie nie rozumiem jego podejścia.
Powienien nacierać do przodu i tyle. Nie mówię, żeby wtedy wygraľ, ale znacznie zwiększyłoby to jego szanse.
Bezsensowana postawa Costy.
Próbował, każda szarża kończyła się fiaskiem, na dodatek opróżniała bak. Myślę, że Costę totalnie przytłoczyły tez realia – jak rywal w oktagonie jest dobry i szybki. Mityczna pewność siebie bardzo szybko spadła. Powiedzmy sobie szczerze. Z Adesanya może wygrać tylko piekielnie mocny i wytrzymały zapaśnik (ps. Chimaeva nie traktuje jeszcze poważnie)
Myślę że nie do końca w walce z gadtelumem (krotkorekim) ale aktywnym na nogach mieszającym płaszczyzny nie wyglądał rewelacyjne i nie wiele brakło żeby by to przegrał.
Dokładnie.
Dodam tylko, że każda firmowa akcja Costy była obarczona ryzykiem kontry. To nie jest przypadek, że Romero siedział w blokach, a Bobby zbierał na głowę przy każdej szarży. Brazylijczyk nie mógł po prostu wejść na pełnej i ustawić sobie nieruchomo Israela pod siatką, aby naparzać te haki na korpus – za dużo w nim (Adesanyi) mobilności i sprytu.
Śmiesznie wyglądają też teraz te zapowiedzi i kpiny z siły ciosu Nigeryjczyka, jeżeli to właśnie strach przed nokautem sprawił, ze Costa porzucił swój zwyczajowy gameplan.
Bobby akurat prezentował się bardzo dobrze – oczywiście poza końcówką R1 i nokautem. Był szybszy, doskakiwał, trafiał, męczył Adesanyę kopnięciami na kolano. Wokół tej walki urósł jakiś mit, że go tam Adesanya zdemolował. Tzn. no… Zdemolował :) Ale Whittaker radził sobie dobrze – poza fragmentami demolki.
Blitze Bobby’ego jak blitze, wydawały się szybkie, w każdej akcji miało się wrażenie „o, był blisko”, a potem leci powtórka i każda bomba, chociaż wyprowadzona sprawnie, trafiała Israela na odchyleniu. Z kolei kontry Adesanyi to była kwestia timingu – było dla mnie oczywiste, że jak trafi, to zabije, bo Whittaker był kompletnie nieprzygotowany na ich przyjęcie.
Ale ogólnie masz rację, radził sobie 'niezle’, bo przynajmniej czegoś próbował.
Zaufaj mi, oglądałem tę walkę klatka po klatce, jeszcze przed walką z Romero. Niektórych unikał Adesanya, niektóre amortyzował, ale doszło tego naprawdę sporo. Uważam, że niepotrzebnie wdawał się w tak ostre wymiany Whittaker, ale teraz to łatwo mówić.
No ale Twoim zdaniem to były kończące ciosy? W sensie, że tam naprawdę niewiele brakowało i Izzy miał po prostu szczęście? Moim zdaniem to jest wkalkulowane ryzyko. Wiadomo, jak walczy Robert, wiadomo, że będzie doskakiwał i wiadomo, że bardzo się przy tym odsłania. IMO takie stójkowe wymiany w 9 walkach na 10 zawsze wygra Adesanya.
Inna sprawa, jakby Bobby zaprzęgnął do tego starcia zapasy, wtedy sprawa robi się ciekawsza (oczywiście nie jakieś regularne habibowe obalenia z kontrolą, tylko okazjonalne i dające do myślenia).
Nie, nie. Nie były kończące, nie brakowało niewiele. Nie zgadzam się tylko z narracją, wedle której mówi się o jego totalnej dominacji w tej walce – a taka jest narracja. Wygrał, znokautował, wcześniej posłał na deski i prawie skończył, ale w międzyczasie Whittaker radził sobie naprawdę nieźle. Najlepiej w zasadzie ze wszystkich – poza fragmentami Gasteluma.
Można nie lubić kreacji medialnej i zachowania Adesany , ale trzeba mu oddać że w octagonie jest WIRTUOZEM! Pięknie się go ogląda . Liczę na to że uda się, w zbliżającym się roku doprowadzić do starcie Izzy vs Bones. Mega ciekawa walka by była .
Costa bez pomysłu , bez planu (najwidoczniej słaby narożnik , słaby trener).
Jego pajacowanie w klatce Ibardzo mnie irytowało . Jego zapewnianie że „nic się nie stało” , podczas gdy w połowie I rundy lewa noga była już sino-czerwona były żałosne. Obstawiam że (jeśli dostanie kogoś porządnego ) , przegra też następną walkę i balonik pęknie tak jak pękł balonik Tilla.
Izzy potwierdził swoją klasę, znajduje się teraz w tym samym miejscu co Anderson Silva na początku swoich obron. Zobaczymy co będzie za kilka lat. Póki co w topie średniej nie ma męczącego i nie bawiącego się w zbędne formalności w stójce zapaśniczego grindera jakimi na przykład byli Okami lub Sonnen, ale pewnie ktoś taki się pojawi. W tej chwili najbliższym potencjalnym rywalem z takim stylem wydaje się być Kamaru Usman, ale prędzej to Izzy pójdzie w górę szukać wyzwań.
Widać jak bardzo globalizuje się ten sport. Gdy pod koniec 2015 roku otwierano drugą kategorię kobiet zgodnie z długotrwałą tradycją mieliśmy samych mistrzów z Brazylii i USA, a wcześniej w historii tylko pojedyncze rodzynki z innych krajów. Na szybko z pamięci przychodzi mi do głowy 4 – GSP, Bas Rutten, Arlovski, Carlos Newton. Aktualnie w męskich kategoriach mamy 1 mistrza z USA, 1 mistrza z Brazylii, 2 z Nigerii, 2 z Rosji i jednego z Australii. W kobiecej 1 pas jest w Brazylii, jeden w Chinach i Jeden w Kirigistanie.
I przy okazji – czy to czysty zbieg okoliczności, że w obydwu walkach o pas były wyjątkowo widoczne ślady po kopnięciach na nogach i korpusie czy może to mieć związek z klimatyzowaną salą w tamtejszym klimacie?
Nie przepadam za Adensanyą, ale muszę przyznać, że nie ma na niego nikogo w średniej. Whittaker sprzed bitew z Romero miałby z nim spore szanse, w obecnym stanie są one jednak marne.
Rozczarował mnie Costa, nie samą porażką, ale podejściem do walki. Oczywiście można powiedzieć, że gra się tak jak przeciwnik pozwala, że Isreal był za szybki, za sprytny. Ewidentne jest jednak to, że Costa nie wyszedł do niego tak jak zwykle pewny siebie, idąc na przód, aż do skutku. Od początku widać było, że zaczął kombinować, był ostrożny, rzadko podkręcał tempo.
Nie tego od niego oczekiwałem. Liczyłem się z tym, że może nie uda mu się dogonić Adensanyi, że zostanie skontrowany, albo szybko wyczerpie siły. Ale nie sądziłem, że zaliczy taki występ.
Miał przeć naprzód jak byk. Gościu szedł w wymiany z Romero przez trzy rundy bez cienia zawahania. A tu od początku walki jakiś nieruchawy, kombinował, kombinował i wykombinował.
Trochę szkoda bo jednak otoczka Costy, jako kogoś nie do złamania, kto zawsze idzie do przodu po swoje pękła. Miałbym inny odbiór jego postawy, gdyby padł, ale od początku narzucając swoją grę.
Izzy pozostaje w ten sposób jedynym zawodnikiem na tronie, który bazuje wyłącznie na stójce przy zerowych inklinacjach i próbach zapaśniczo-parterowych.
Bartku, aż się prosi zrobić video podsumowanie z tej gali :)
Staty zainteresowania i wyświetleń w polskim MMA teraz pewnie podskoczyły do wysokości Himalajów
pieknie uciszyl wszystkich