Hunt vs Nelson – najcięższa artyleria
Dwóch kowadłorękich i tytanoszczękich zarazem wirtuozów nokautu naprzeciwko siebie? Już wkrótce w UFC możemy być świadkami starcia, które spełni te kryteria.
W programie UFC Tonight poinformowano, że organizacja Dany White’a, braci Fertitta i arabskiego szejka pracuje nad zestawieniem Marka Hunta (9-8, 1NC, 4-2, 1NC UFC) z Roy’em Nelsonem (20-9, 7-5 UFC). Walka miałaby odbyć się 20 września na gali z cyklu UFC Fight Night w Japonii, gdzie postać Super Samoańczyka jest mocno rozpoznawalna z uwagi na walki w K1 oraz szczególnie w organizacji Pride.
Obaj zawodnicy słyną z ciężkich rąk i niebywałej odporności na ciosy i wszelkie inne przeciwności losu. Dość powiedzieć, że 38-letni Big Country wszystkie siedem zwycięstw w oktagonie UFC zanotował przez (techniczny) nokaut, natomiast w całej karierze przegrał w ten sposób tylko raz, w walce z powracającym obecnie do organizacji Andreiem Arlovskim – choć i wówczas daleki był od utraty zmysłów. Hunt natomiast z dziewięciu zwycięstw w karierze w sześciu kładł na deskach swoich rywali. Przegrał co prawda dwukrotnie w ten sam sposób, ale w starciu z Melvinem Manhoefem sam o takie rozstrzygnięcie poprosił, szarżując bezładnie na Holendra, natomiast w walce z Juniorem dos Santosem padł po szalenie efektownej obrotówce w wykonaniu Brazylijczyka, wcześniej absorbując całą masę mocnych uderzeń. W swojej karierze mierzył się jednak z takimi tuzami nokautów jak Fedor Emelianenko, Mirko CroCop Filipovic czy Wanderlei Silva i nie dał się im ustrzelić, pokonując zresztą dwóch ostatnich. Po jego boju z Cigano na UFC 160 mogło się wydawać, że u 40-letniego już Samoańczyka rozpoczął się etap szczękowego regresu, ale wytrzymując pięciorundowe wymiany z nakoksowanym Antonio Silvą w ostatnim starciu, udowodnił, że z jego szczęką wszystko nadal jest w najlepszym porządku.
Roy Nelson wpisuje się doskonale w schemat jednopłaszczyznowego do granic możliwości zawodnika, których czasy na najwyższym poziomie jakoby odeszły już do lamusa. Pomimo tego, że dysponuje dobrym BJJ, zdecydowanie bardziej preferuje lokowanie ciężkiej prawicy na szczękach przeciwników. Swój firmowy prawy cepowy opanował jednak do perfekcji i pomimo tego, że każdy wie, iż jest to zdecydowanie najgroźniejsza broń Amerykanina, to ten ostatni wyciska absolutne maksimum ze swoich ograniczonych zasobów ofensywnych w stójce, raz po raz usypiając przeciwników w ten sam sposób. Big Country ma niebywały dar ustawiania sobie rywali, zamykając im każdą inną drogę odwrotu poza tą, która prowadzi prosto na czołowe spotkanie z jego prawicą. Twarda szczęka pomaga mu w podejmowaniu tych prób raz za razem, nawet kosztem przyjęcia kilku ciosów. Warto odnotować, że w jego stójkowej grze widać jednak progres, wbrew przysłowiu, że starego psa ciężko nauczyć nowych sztuczek. W ostatnim pojedynku z Antonio Rodrigo Nogueirą zaprezentował nadspodziewanie dobrą pracę nóg, a także kilka udanych akcji z podbródkowym w roli głównej, co stanowiło ciekawe urozmaicenie dotychczasowego arsenału.
Na pierwszym przykładzie Mark Hunt kontrującym lewym sierpem posyła na deski Cheicka Kongo, natomiast na drugim tą samą techniką z doskokiem łamie szczękę Stefanowi Struve.
Stójka byłego kickboksera Marka Hunta to jednak nie przelewki. Samoańczyk zjadł zęby na nokautowaniu rywali na rozmaite sposoby. W płaszczyźnie kickbokserskiej – wbrew posturze sugerującej powolność i ślamazarność – porusza się z niebywałą lekkością i gracją. Jego kombinacje są płynne i drzemie w nich olbrzymia moc – do tego cechuje go olbrzymi luz. Nie pracuje może zbyt dużo na nogach, oszczędzając cenne zasoby energii, ale w UFC prezentuje doskonałą umiejętność walki z kontry, gdzie najczęściej zaprzęga do boju lewy sierpowy, choć i jego prawica stanowi wielkie zagrożenie dla rywali. Potężne, choć rzadko ostatnio używane lowkingi oraz mocne podbródkowe w półdystansie i klinczu uzupełniają arsenał Hunta, czyniąc go znacznie bardziej urozmaiconym aniżeli ten, którym pochwalić może się Amerykanin.
Przy tak mocnych uderzeniach, jakimi dysponują obaj zawodnicy, trudno wykluczyć w tym póki co hipotetycznym starciu nokaut w wykonaniu któregoś z nich, co nie zmienia jednak faktu, że dla Nelsona prawdopodobnie najprostszą drogą do zwycięstwa byłoby przeniesienie walki do parteru – tam bowiem jego przewaga powinna być wyraźna, nawet pomimo tego, że defensywne zapasy i grappling Nowozelandczyka przeszły długą drogą i teraz prezentują się co najmniej solidnie. Myślę jednak, że jeśli Amerykanin zdoła położyć na plecach rywala, znajdzie się bardzo blisko zwycięstwa i nie będzie tracił dogodnych pozycji w tak nieprzemyślany sposób, jak swego czasu chociażby Stefan Struve. Pytanie jednak, czy zakochany w swoich pięściach Roy Nelson rzeczywiście spróbuje przenosić walkę do parteru? Nie zapominajmy bowiem, że w bojach z, przykładowo, Mattem Mitrione czy Cheickiem Kongo najprostsza, teoretycznie, droga Amerykanina do zwycięstwa również wiodła przez parter, a jednak decydował on się wymieniać ciosami z oboma, ostatecznie ich ustrzeliwując. Czy zatem w starciu z Huntem, z uwagi na ciężkie ręce i twardą szczękę rywala, zdecyduje się szukać rozwiązania w parterze? Intuicja podpowiada mi, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny…
Roy Nelson ustawia sobie Antonio Rodrigo Nogueirą pod prawy sierpowy, którym chwilę potem usypia Brazylijczyka.
Wydaje się, że od strony kondycyjnej obaj stoją na podobnym poziomie, choć lepsza technika Hunta oraz fakt, że ostatnio przewalczył pięć rund, mogą sugerować, że Mark może mieć w tym obszarze niewielką przewagę.
Obaj zawodnicy mają bogatą historię wspólnych przeciwników:
Ben Rothwell – zwycięstwo Hunta przez jednogłośną decyzją, porażka Nelsona przez niejednogłośną decyzję.
Stefan Struve – zwycięstwo Hunta przez (T)KO w trzeciej rundzie, zwycięstwo Nelsona przez (T)KO w pierwszej rundzie.
Junior dos Santos – porażka Hunta przez (T)KO w trzeciej rundzie, porażka Nelsona przez jednogłośną decyzję.
Cheick Kongo – obaj wygrali przez (T)KO w pierwszej rundzie.
Co nam to mówi? Niewiele więcej ponad to, że zapowiada się wyrównany bój, w którym trudno będzie wskazać faworyta. Gdy bowiem tacy zawodnicy jak Mark Hunt i Roy Nelson wchodzą do oktagonu i odpalają swoje armaty, przewidzenie rozstrzygnięcia jest rzeczą ze wszech miar skomplikowaną, a o wyniku zadecydować może najmniejszy choćby błąd czy ułamek sekundy nieuwagi. Biorąc jednak pod uwagę zamiłowanie Amerykanina do wymian stójkowych oraz umiejętności Hunta w tejże płaszczyźnie wsparte twardą szczęką oraz poprawionymi defensywnymi zapasami i cardio, skłaniam się jednak ku Nowozelandczykowi.
mój typ Hunt przez decyzje
Liczę, że obaj oddadzą po śmierci ciała nauce i powstanie jakaś praca w stylu „wielkość brzucha w korelacji z twardością szczęki”.
Dosyć mocno faworyzuję Hunta. Toporny Nelson nie da równej walki w stójce z Huntem. Wątpię też w znokautowanie Nowozelandczyka – ledwo Junior to dokonał. Nie zdziwi mnie jeśli Roy trafi i zachwieje Markiem, ale bardzo wątpię, by dał radę go dobić. Uważam jednak, że Nelson będzie ciągle polował na jeden cios i prędzej sam zaliczy dechy, niż powali przeciwnika. Stawiam na Hunta, 2x 30-27, 29-28 ;)
a ja jednak skłaniałbym się ku Nelsonowi… wszystko to prawda co piszecie i Hunt jest lepszy, ale lubi jednak otwarte wymiany, a mam wrażenie, że ten cios Nelsona jeśli wejdzie to jest po sprawie, niezależnie od tego jak twardą szczękę ma Hunt. W odwrotną stronę nie jestem taki pewien… jeśli walka rozegra się na pełnym dystansie, to stawiam na Hunta przed decyzję. Jeśli przed czasem to Nelson.
myśle że nelson wygra to przez tko
Szanse w tym starciu nie są równe i Nelson jest niestety bardzo mocnym faworytem, ale nie dzięki stójce i sile prawego overhanda tylko dzięki swojemu graplingowi. Jestem prawie pewien, że Roy nie będzie chciał zbyt długo stać z Huntem, tylko szytbko sklinczuje, obali i albo podda albo zakmnie w takiej pozycji, że Mark nie będzie zdolny bronić się przed gnp i sędzie przerwie walkę. Jeżeli jakimś cudem Roy jednak zdecyduje się na walkę w stójce to widzę go bardzo cienko, bo jest po prostu pod każdym względem gorszym stójkowiczem.
Kiedy Roy Nelson kogoś ostatnio poddał? Sądzę, tak jak naiver, że Roy już tylko na papierze jest grapplerem i w zasadzie jedna rzecz na której polega, to prawa ręka. Nie zauważyłem żadnych zmian w jego podejściu/taktyce od co najmniej 6 walk, a przeciwnicy przecież stylistycznie bardzo różni, a i dla Nelsona różnie się to kończyło…
Roy Nelson w 7 ostatnich walkach zanotował 0 obaleń, ale – i to „ale” może mieć znaczenie – przeciwko CroCopowi sprowadzenia jak najbardziej poszukiwał, i to od samego początku walki… Nie jestem pewien, czy jednak do Hunta podejdzie z podobnym respektem? Poza tym ofensywne zapasy Nelsona do mistrzowskich nie należą, a defensywne Hunta w starciu z Silvą prezentowały się bardzo dobrze.
Za każdym razem gdy czytam o grapplingu Nelsona, uśmiecham się. Facet zupełnie nie korzysta ze swoich umiejętności w tej płaszczyźnie. Podkreślanie parteru Nelsona to trochę jak swego czasu pisanie o niebywałych zapasach Romero, który nawet nie starał się obalać swoich rywali. Dobrze, że w ostatniej walce sobie o nich przypomniał. Może Roy pójdzie śladami Yoela i wydobędzie z niepamięci płaszczyznę, która była jego konikiem podczas gdy stawiał pierwsze kroki w sportach walki? Mimo wszystko, myślę, że będziemy świadkami brawurowej wymiany ciosów, po której Hunt padnie. Nie upatrywałbym szansy Nelsona w grapplingu. Po pierwsze, Hunt już nie jest takim ułomkiem parterowym, co pokazał w starciu ze Struvem, gdzie zwinnie wychodził obronną ręką ze wszelkich prób poddań. Po drugie, Roy czarny pas bjj schował w szafie i nieważne z kim walczy, zawsze walczy tak samo, czyli poluje prawym cepem. Po trzecie, Hunt dużo przyjmuje. Kiedyś szczęka go zawiedzie.
Mi się wydaje, że Nelson wie że jedyną szanse na walkę o pas pogrzebał porażką z Miocic’em, tym bardziej że nie była to jedyna porażka bo ze ścisłą czołówką wszystkie walki też przegrał. Dlatego nie spróbuje obaleń bo dla niego ważniejsze od zwycięstwa przez poddanie czy na punkty będzie ubicie Hunta. Ale to błąd bo Nelson nokautuje tylko zawodników, których spycha do defensywy, a Hunt ma stójkę ofensywną. Jeśli Hunt to dobrze taktycznie rozegra i nie poniesie go fantazja to wygraną na punkty ma prawie pewną.
Comber, dowody umiejętności parterowych Nelsona sięgają aż 2011 roku, gdy nie dał sobie nic zrobić po tym, jak na plecach dwukrotnie położył go Frank Mir oraz gdy w parterze porozbijał straszliwie wspomnianego wyżej CroCopa. Dla mnie to przesłanki, że Nelson „może”, ale czy się zdecyduje, to osobna kwestia.
Piknik, stójka Hunta w UFC nastawiona jest na kontry. Przypomnij sobie, jak wiele problemów z BigFootem miał Hunt na początku walki, gdy Brazylijczyk, całkiem rozsądnie, raczej czekał na taki Hunta niż atakował. Więcej tutaj –> http://www.lowking.pl/ufc-160-velasquez-vs-silva-jds-vs-hunt-zapowiedz-typowanie/
Dlatego moim zdaniem ofensywnie usposobiony w stójce Nelson, będzie bardzo pasował Samoańczykowi czyhającemu na kontry. Inna rzecz, że pomimo tytanowych szczęk obu, tytan Nelsona na dzisiaj jest chyba bardziej tytanowy.
Naiver, ja jestem świadom tego, że Nelson jest sprawnym grapplerem, problem w tym, że chyba za bardzo podoba mu się nokautowanie rywali ;)
Ameryki nie odkryję, jeśli napiszę, że jeśli decyzja to Hunt, a jeśli ko to jednak raczej Nelson. Nieporównywalnie bogatszy arsenał stójkowy posiada Mark, co w połączeniu z przyzwoitą ostatnio defensywą zapaśniczą (na Roy’a starczy) i umiejętnością prowadzenia walki beztlenowo, predysponuje go do zwycięstwa na pełnym dystansie. Widzieliśmy jednak, że Huntem można zachwiać, a kto jak kto, ale Big Country ma warunki, by to zrobić. Warto też zauważyć, że Nowozelandczyk nie ma ani szczelnej gardy, ani szybkich uników. Będzie ciekawie.
Walka jest niemal klepnięta na UFC w Japonii we wrześniu. Spodziewam się kursów w okolicach:
Mark Hunt – 1.95
Roy Nelson – 1.80
Jak dla mnie 1.70 Hunt – 2.20 Nelson
Prawie idealnie trafiłeś, Puczi:
Hunt – 1.71
Nelson – 2.00