Gunnar Nelson: „Nie walczę na wygrywanie rund”
Gunnar Nelson zapowiada swoją dzisiejszą walkę z Santiago Ponzinibbio podczas gali UFC Fight Night 113 w Glasgow.
Gunnar Nelson nie ukrywa, że już po zwycięstwie z Albertem Tumenovem liczył na walkę z rywalem z czołowej dziesiątki kategorii półśredniej. Sprezentowano mu jednak Alana Joubana, którego odprawił w drugiej rundzie, ponownie celując w potyczkę z wysoko sklasyfikowanym przeciwnikiem.
Ponownie jednak historia się powtórzyła, bo – jak zdradza sklasyfikowany na 8. miejscu w rankingu Islandczyk w rozmowie z MMA Crazy TV – żaden z czołowych zawodników nie garnął się do rywalizacji. W końcu wyzwanie podjął okupujący obecnie 14. pozycję Santiago Ponzinibbio, z którym Nelson pójdzie w bój podczas dzisiejszej gali UFC Fight Night 113 w Glasgow.
Chciałem walczyć na tej karcie.
– powiedział Gunni.
Była coraz bliżej, więc musieli kogoś znaleźć, bo mieliśmy być walką wieczoru – ktoś musiał ze mną walczyć, żeby można było zacząć sprzedaż gali, zrobić walkę wieczoru. Zaproponowali Ponzinibbio i powiedzieliśmy: „tak”.
Tym razem Nelson spędził cały obóz przygotowawczy w Islandii, choć pomagało mu kilku trenerów SBG, których wysłał do Reykjaviku zdalnie nadzorujący treningi swojego podopiecznego John Kavanagh.
Z tego, co widziałem, (Ponzinibbio) lubi wymieniać się ciosami w stójce. Nie jest jednak żadnym typem głupiego brawlera. Nic z tych rzeczy. Lubi jednak bić się w stójce, wyprowadzając wiele ciosów i tego się po nim spodziewam.
– powiedział Nelson.
W pierwszej rundzie chciałbym go rozczytać, poznać, ale jeśli zobaczę jakąś szansę, na pewno z niej skorzystam, żeby skończyć walkę. Tak zawsze trenowałem i trenuję, tak walczę. Jest niebezpieczny, trzeba będzie uważać, ale myślę, że i on będzie musiał uważać.
Nie chcę walczyć na punkty. Bez względu na to, czy podchodzę do tego spokojnie, czy idę po to od razu – chcę skończyć walkę. Nie walczę na wygrywanie rund.
28-letni Islandczyk wierzy, że pokonując Argentyńczyka, w końcu utoruje sobie drogę do pojedynku z rywalem z czołówki.
*****