GSP: „Przegrana Rondy mogła być najlepszym, co ją spotkało”
Będący legendą tego sportu Kanadyjczyk zabrał głos w sprawie sensacyjnej porażki dotychczasowej mistrzyni dywizji koguciej kobiet.
Mówi się, iż prawdziwego mistrza można poznać po tym, czy potrafi podnieść się po porażce. Jeśli to stwierdzenie jest prawdą, to wiele na ten temat do powiedzenia ma były król dywizji półśredniej UFC i chodząca legenda MMA, Georges St-Pierre.
W 2007 roku GSP doznał niespodziewanej porażki z rąk eksperta od brazylijskiego jiu-jitsu, Matta Serry. Pikanterii dodawał fakt, że Kanadyjczyk poległ przed czasem, przez TKO. Ta przegrana pozwoliła jednak reprezentantowi Tristar Gym na udowodnienie prawdziwie mistrzowskiej klasy, gdyż była to jego ostatnia porażka w zawodowym sporcie. We wszystkich, spośród następujących po feralnej walce z Serrą pojedynków, Kanadyjczyk tryumfował. W 2013 roku GSP podjął decyzję o zakończeniu kariery.
W porażce, jakiej podczas sobotniego UFC 193 w australijskim Melbourne doznała Ronda Rousey, można doszukiwać się pewnej analogii wobec tego, czego doświadczał GSP po pechowym pojedynku z Serrą. Styl, w jakim Holly Holm posłała na deski Amerykańską mistrzynię judo, może budzić pewne skojarzenia z przegraną walką Kanadyjczyka.
W wywiadzie dla The Canadian Press St-Pierre w swoim stylu przyznał, że szkoda mu Rondy, lecz jednocześnie cieszy go dobry występ Holm.
To nieszczęście dla Rondy, ale jednocześnie cieszę się z powodu Holly. W tej grze nikt nie jest niezniszczalny.
Legendarny zawodnik nawiązując do tego, przez co przechodził po przegranej z Serrą, stwierdził, iż Rousey dzięki tej porażce może stać się silniejsza.
Musiałem zmierzyć się ze swoimi demonami, ze swoim strachem. Powróciłem silniejszy. W przypadku Rondy to smutne, że przegrała, ale to mogła być najlepsza rzecz jaka, ją kiedykolwiek spotkała. Dzięki temu może powrócić silniejsza.
Odbudowa Kanadyjczyka po pechowym pojedynku była w dużej mierze efektem współpracy z psychologiem sportowym. GSP ostrzegał też, ze tym, co zgubiło go w 2007 roku, było przeszacowanie własnych umiejętności i swego rodzaju zarozumialstwo, spowodowane nieustannym wychwalaniem jego osoby przez ludzi kręcących się wokół niego.
Wiesz, kiedy zostajesz mistrzem świata w wieku 25 lat i wszyscy wokół ciebie, w gymie, wszędzie, mówią, jaki jesteś wspaniały i rzeczy w tym stylu, to sprawia, że zaczynasz myśleć, iż znajdujesz się w pudle oddzielającym cię od innych fighterów. Ale to pudło to iluzja i potem dzieje się właśnie coś takiego. Mimo, że nie jestem zarozumiałym gościem, dałem się złapać na coś takiego. Popełniłem wiele błędów.
Pozostaje postawić pytanie, czy Ronda będzie wstanie wyciągnąć wnioski, jakie płyną z lekcji St-Pierre’a?