UFC

GSP odpowiada na słowa Nate’a Diaza, który wyzwał go do walki z Nickiem Diazem

Legendarny Georges Saint-Pierre odpowiedział na wypowiedzi Nate’a Diaza zachęcającego go do rewanżu z Nickiem Diazem.

Powróciwszy do akcji po 3-letniej przerwie i efektownie rozbiwszy Anthony’ego Pettisa w co-main evencie gali UFC 241 w Anaheim, Nate Diaz w pierwszych słowach po zwycięstwie pozdrowił swojego brata słowami: „To armia Nicka Diaza, skurwiele!”.

Na tym nie koniec, bo w licznych wywiadach po gali młodszy ze stocktońskich braci swoim zwyczajem nie szczędził uprzejmości Nickowi Diazowi, wielokrotnie określając go mianem najlepszego zawodnika na świecie. Powtarzał też, że to jemu wszystko zawdzięcza.

Zobacz także: Nate Diaz chce walki z Jorge Masvidalem

To jednak nie wszystko, bo Nate podjął się też medialnej próby zestawienia Nickowi powrotnej walki! Gdy podczas wywiadu w studio ESPN Jon Anik przywołał nazwisko Georgesa Saint-Pierre’a, stocktończyk natychmiast podłapał temat.

Lęka się.

– powiedział z szelmowskim uśmiechem Diaz.

Co z nim? Walczy jeszcze? Skończył już?

Mówię tylko, że może dostać po dupie. Powinien… Jeśli jeszcze zamierza kiedykolwiek walczyć… Nie szukam oczywiście walki z gościem, który się już nie bije, ale jeśli by w końcu skończył z tym niezdecydowaniem, to obaj z Nickiem powinni zająć się tematem. Dwóch gangsterów. Powinni załatwić to, jak powinno zostać załatwione, bo cały czas unosi ręce, nie mogąc się zdecydować, czy walczy, czy nie walczy. Jak chcesz to zrobić, to zrób to, kurwa.

I właśnie o słowa Nate’a Diaza zapraszającego GSP w rewanżowe oktagonowe tany ze starszym bratem Chael Sonnen zapytał kanadyjską legendę w najnowszym wywiadzie.

Mój Boże! Myślę, że gość będzie mnie nienawidził aż do mojej śmierci.

– powiedział ze śmiechem St. Pierre.

Wiem, że mnie nie lubi i próbuje mnie wziąć pod włos, ale szczerze gościa lubię. Taka jest prawda. Gdyby znalazł się w jakichś tarapatach i byłbym jedyną osobą, która mogłaby mu pomóc, jak najbardziej bym to zrobił. Nie wydaje mi się jednak, aby podobnie było w odwrotnej sytuacji.

Nie wiem, co mogę powiedzieć. Jest jednym z moich największych rywali, chociaż walczyliśmy tylko raz. Mieliśmy jednak zupełnie inne osobowości i moim zdaniem właśnie to zderzenie odmiennych osobowości uczyniło tę rywalizację ciekawą.

Jestem teraz na emeryturze. Nie chcę wracać i walczyć z Natem Diazem. Życzę mu wszystkiego najlepszego w jego rajdzie po pas, jeśli tego chce. Chodzi mi o to, że nie chcę walczyć z jego bratem, Nickiem Diazem. Nie jest to dla mnie ciekawe. Nie mogę na tym nic ugrać. Ryzyko nie jest warte nagrody.

Georges Saint-Pierre i Nick Diaz zmierzyli się w 2013 roku. Po w większości jednostronnej walce Kanadyjczyk wypunktował zapaśniczo Amerykanina, ale ten wielokrotnie później zarzucał swojemu oprawcy między innymi stosowanie dopingu czy przekroczenie ustalonego limitu wagowego.

Nawet nie chodzi o to, że już odbyła się walka, ale gdyby na szali znalazła się jakaś nagroda, dziedzictwo, cokolwiek… Ale nic dobrego z tego nie ma.

– kontynuował GSP.

Nawet gdybym wygrał… Myślę, że i tak byłbym faworytem bukmacherów, ludzie spodziewaliby się mojego zwycięstwa. A gdybym przegrał, byłaby totalna katastrofa. Nie chcę robić kolejnego obozu przygotowawczego, poświęcać wszystkiego na 3-miesięczny obóz przygotowawczy pod tego rodzaju walkę. Nie jest dla mnie ciekawa. Nie jest dla mnie wystarczająco wiele warta.

Nick Diaz nie był widziany w oktagonie od stycznia 2015 roku i zakończonego wynikiem no-contest starcia z Andersonem Silvą.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Back to top button