Grube pieniądze! Francis Ngannou zdradził, ile zarobiłby za walkę z Jonem Jonesem, gdyby zaakceptował nowy kontrakt UFC!
Były mistrz wagi ciężkiej UFC Francis Ngannou opowiedział o kulisach rozstania z UFC i zdradził, ile zarobiłby za pojedynek z Jonem Jonesem.
W sobotę gruchnęły wieści, że Francis Ngannou został pozbawiony tytułu mistrzowskiego wagi ciężkiej i zwolniony z organizacji UFC – Dana White i spółka nie doszli bowiem z Kameruńczykiem do porozumienia w sprawie przedłużenia jego kontraktu.
Goszcząc w wtorkowej odsłonie magazynu The MMA Hour, Kameruńczyk zdradził, że w negocjacje prowadził… Sam! UFC reprezentowali natomiast Hunter Campbell oraz Mick Maynard, choć Predator zwrócił uwagę, że „czuł obecność” Dany White’a.
Do ostatniego kontaktu – tym razem telefonicznego – doszło w czwartek. Nie udało się jednak wypracować porozumienia, choć Ngannou nie został poinformowany, że to koniec rozmów. Przyznał natomiast, że chodził mu taki scenariusz po głowie, więc gdy w sobotę świat obiegły wieści o jego zwolnieniu, nie był szczególnie zaskoczony.
Kameruńczyk nie chciał rozstawać się z UFC. Podczas negocjacji nie brał takiej opcji pod uwagę, wierzył, że nadal będzie walczył w oktagonie amerykańskiego giganta. Z drugiej zaś strony, nie zamierzał ustępować ze wszystkich punktów, jakie chciał zawrzeć w nowym kontrakcie. Zapewnił, że i tak z wielu z nich zrezygnował.
Jakie konkretnie elementy chciał wpisać w kontrakt? Wskazał trzy. Po pierwsze – chciał mieć prawo do własnego sponsora podczas tygodnia poprzedzającego galę oraz podczas walk. Po drugie – oczekiwał ubezpieczenia zdrowotnego. Po trzecie – chciał, aby w ramach UFC utworzono tzw. pośrednika / rzecznika / adwokata, który byłby pomostem łączącym zawodników oraz szefostwo organizacji. Stwierdził, że poprosił, aby te trzy elementy otrzymał każdy zawodnik. Uzyskał jednak odpowiedź, że „firma tak nie działa”.
Francis zdradził natomiast, że UFC zgodziło się na jego warunek trzech walk – tyle miał obejmować nowy kontrakt. Szefowie zgodzili się też na zapis, aby rzeczony kontrakt automatycznie się nie odnawiał. Predator wesoło stwierdził, że w ramach tych trzech walk marzyły mu się dwa starcia z Jonem Jonesem oraz trylogia ze Stipe Miociciem.
Podczas konferencji prasowej w sobotę Dana White przekonywał, że gdyby Francis Ngannou przystał na proponowaną mu umowę, zostałby najlepiej wynagradzanym zawodnikiem wagi ciężkiej w historii organizacji. Zapytany, czy to prawda, Kameruńczyk stwierdził, że nie jest w stanie ocenić, bo nie zna zarobków innych ciężkich.
Zdradził jednak, ile mniej więcej zarobiłby za niedoszłe ostatecznie starcie z Jonem Jonesem. Gdy prowadzący wywiad Ariel Helwani stwierdził, że Brock Lesnar za galę UFC 200 zainkasował łącznie około $8 milionów, pytając Kameruńczyka, czy zarobiłby tyle samo za potyczkę z Bonesem, ten długo się nie zastanawiał.
– Mniej więcej – przyznał 36-latek.
Zapytany jednak, czy był zadowolony z takich pieniędzy, stwierdził, że – w cudzysłowie – szału nie było. Podkreślił natomiast, że nie pieniądze były dla niego najważniejsze tylko konkretne zapisy kontraktowe.
– Poczułem, jakby dali mi tymi pieniędzmi po pysku – powiedział. – Na zasadzie: bierz te pieniądze i się zamknij.
Ngannou poprosił też UFC o zorganizowanie gali w Afryce, co byłoby dla niego bardzo ważne, ale nie otrzymał żadnego konkretnego zapewnienia w temacie.
Predator stwierdził, że nie miał żadnych oczekiwań względem boksu – tj. wbrew temu, co opowiadał w ostatnich miesiącach, nie domagał się klauzuli, która umożliwiłaby mu starty pięściarskie. Wychodził bowiem z założenia, że jeśli UFC zgodzi się na kontrakt obejmujący trzy walki bez automatycznego przedłużenia, może stoczyć te trzy starcia w ciągu roku – i wtedy będzie wolnym zawodnikiem, mogąc spróbować swoich sił między linami.
Marzą mu się starcia z Tysonem Furym, Deontayem Wilderem oraz Anthony Joshua. Prognozuje, że do akcji powróci w lipcu – właśnie w pięściarskim boju. Zapewnił natomiast, że gdyby doszedł z UFC do porozumienia, mógłby spokojnie walczyć z Jonesem 4 marca – zaleczył bowiem już kilka miesięcy temu kontuzjowane kolano.
Ngannou powiedział, że otrzymał już sporo ofert, głównie od organizacji MMA. Zapytany, czy istnieje szansa, aby powrócił do UFC, nie wykluczył takiej opcji. Zapewnił, że nie traktuje rozstania osobiście. Podziękował organizacji za wszystko, co dla niego zrobiła, podkreślając, że to właśnie UFC dało mu platformę, dzięki której zaszedł tak daleko.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.