Gracjan Szadziński po KSW 41: „Mam gdzieś w głowie zakodowaną bitkę i trudno to wyeliminować”
Gracjan Szadziński podsumował efektowną wiktorię z Maciejem Kazieczko, jaką odniósł podczas gali KSW 41 w katowickim Spodku.
W swojej drugiej walce pod banderą KSW Gracjan Szadziński zmuszony był stawić czoła nie lada problemom, które przez pierwsze minuty walki w katowickim Spodku fundował mu podczas gali KSW 41 Maciej Kazieczko, trafiając częściej na nogach i męcząc stargardzianina uderzeniami w parterze.
Ostatecznie jednak Biały Tyson, jak nazywany jest Szadziński w swoim kręgu, ustrzelił rywala soczystym lewym sierpem w samej końcówce pierwszej rundy, odnosząc w ten sposób pierwszą wiktorię dla duetu Kawulski & Lewandowski.
Myślę, że troszkę za bardzo mnie zlekceważył. Jestem takim zawodnikiem, który lubi iść na wymiany – bardzo często dużo zbieram i później oddaję. Tutaj oddałem w końcówce rundy, on się troszkę akurat odkrył, bo, wiadomo, im więcej atakował, tym więcej się odkrywał. W końcówce rundy troszkę mnie zlekceważył, już za bardzo poczuł krew i weszło w tempo.
– powiedział Gracjan w rozmowie z dziennikarzami po gali.
Nie mówię, że Maciej jest słabym zawodnikiem czy nie ma charakteru ani nic takiego. Jest mocnym zawodnikiem. Naprawdę czułem zagrożenie, bo kilka razy mnie trafił kolanem i gdzieś jakimś podbródkiem mnie podbił do góry, w parterze łokciami.
Ale jestem takim zawodnikiem jak typowy pięściarz – nie jest ważne, ile ciosów jestem w stanie zadać, tylko ile ciosów jestem w stanie przyjąć i iść do przodu. Tą zasadę wyznaję, wywodzę się z boksu, pomimo że robię też parter zapasy i tak dalej, to gdzieś mam to głęboko zakodowane w głowie i zawsze tak będę robił.
Zwycięzca serdecznie podziękował też trenerowi Witoldowi Kostce z Paco Team Katowice, z którym przepracował część przygotowań do walki.
Zdradził też, że pomimo korzystnego rezultatu zakładał odrobinę inny plan na walkę, niekoniecznie przewidujący inkasowanie uderzeń od Kazieczki z góry.
Wiedziałem, że będzie obalał, ale jakoś tak przysnąłem.
– powiedział 28-latek, dla którego było to piąte zwycięstwo w karierze odniesione przez nokaut.
Chciałem też troszkę zaskoczyć w tym pojedynku, bo robiłem bardzo dużo zapasów, parteru, stójki też na równi. Chciałem troszkę zaskoczyć, ale gdzieś w głowie zakodowaną mam taką bitkę i ciężko było to wyeliminować. Troszkę żałuję, ale z drugiej strony też cieszę się, że akurat tak wyszło.
Jeśli chodzi o plany na przyszłość, Szadziński podchodzi do nich z dystansem, będąc gotowym na wszystko.
Nie robię sobie dodatkowej presji. Decyzję zostawiam włodarzom KSW i oni powiedzą, z kim mam się bić – i się będę bił.
Cały wywiad poniżej:
*****