„Gość trochę mnie lekceważy” – Rafael dos Anjos przed walką z Leonem Edwardsem
Rafael dos Anjos jest przekonany, że wszechstronność będzie jego atutem w walce z Leonem Edwardsem, choć od stójki stronić nie zamierza.
Nie zasypia gruszek w popiele Rafael dos Anjos. Powróciwszy przed dwoma miesiącami na zwycięskie tory w starciu z Kevinem Lee – poddał Amerykanina w czwartej rundzie, przerywając serię porażek z Colbym Covingtonem i Kamaru Usmanem – do oktagonu wejdzie już w sobotę, w walce wieczoru gali UFC on ESPN 4 w San Antonio krzyżując pięści z Leonem Edwardsem.
Zobacz także: UFC kontaktowało się z Janem Błachowiczem w sprawie kolejnej walki
Rozpędzony serią siedmiu zwycięstw Jamajczyk tryska pewnością siebie przed walką, zapowiadając, że gdy rozprawi się z Brazylijczykiem, będzie walczył o złoto. RDA tonuje jednak jego zapał.
Zobaczymy. Gość mnie trochę lekceważy, ale to nic nowego. Moi najmocniejsi rywali tak robili. Gdy jednak wchodzili ze mną do oktagonu, wszystko się zmieniało.
– powiedział dos Anjos w rozmowie z dziennikarzami.
To pięć rund. Wiem, na co mnie stać. Jestem w pełni skoncentrowany. Wyjdę poszukać skończenia, rozpuszczę ręce, będę agresywny. Jeśli go skończę, świetnie. Jeśli nie, jestem też gotowy na pełen dystans.
Edwards w ostatnim czasie mocno poprawił zapasy, ale dos Anjosowi, który wojował w ostatnich trzech starciach z zapaśnikami, ten element oktagonowego rzemiosła niestraszny. Jeśli zaś chodzi o szermierkę na pięści i kopnięcia z Jamajczykiem…
Jasne. Z wielką chęcią.
– powiedział RDA.
Nigdy nie stronię od walki w stójce. Wiem, że to też gość, który lubi się bić w stójce. Wykorzystam swoje doświadczenie. Wszystko złożę w całość jak w walce z Kevinem Lee. Wiem, że mam bogatszy arsenał od niego. Mam obalenia, ciosy, kopnięcia, grę parterową, także z dołu. Zobaczymy. To będzie dobra walka.
Sklasyfikowany na 4. miejscu w rankingu Brazylijczyk zdaje sobie sprawę, że zwycięstwo z Leonem Edwardsem najprawdopodobniej nie umożliwi mu powrotu do rozgrywki mistrzowskiej. Nie odmówiłby jednak w przyszłości rewanżowej walki ani z Anthonym Pettisem, ani Natem Diazem – swoim dwóm ofiarom – którzy staną w szranki w sierpniu.
Dywizja jest szalona w tej chwili. Wiele się dzieje.
– powiedział.
Mistrz jest kontuzjowany. Colby miał się bić z mistrzem, a bije się z Lawlerem. Masvidal pokonał Askrena. Muszę po prostu być aktywny. Wiem, że zwycięstwo zawsze pomaga odzyskać pewność siebie. Walka z Kevinem Lee była dla mnie bardzo ryzykowna – wygrałem i skończyłem go. Leon Edwards to gość, który dopiero wchodzi na szczyty, jest chyba na 10. albo 11. miejscu w rankingu. Zwycięstwo zawsze ma znaczenie. Jest dobre dla ciebie, dla twojego bilansu. To dobra walka, żeby iść przed siebie.
*****