UFC

Gokhan Saki: „Przygotujcie się, sku*wiele, nadchodzę”

Gokhan Saki podsumowuje zwycięstwo z Luisem Henrique da Silvą podczas gali UFC Fight Night 117 w Saitamie, opowiadając też o swoich kolejnych planach.

Jego debiutowi w oktagonie podczas gali UFC Fight Night 117 w Saitamie towarzyszyły wielkie oczekiwania i choć nie obyło się bez pewnych dramatów – bo zaraz przed posłaniem Luisa Henrique da Silvy na deski okrutnie zmęczony już Gokhan Saki zainkasował pod siatką kilka uderzeń – to ostatecznie zostały one w ocenie wielu spełnione. Emocji nie brakowało, a Turek potwierdził nie lada stójkową klasę, solidnie też wypadając pod względem defensywy zapaśniczej.

Gokhan Saki rozbija Luisa Henrique da Silvę w debiucie – video

Jak mówiłem wcześniej: przygotujcie się, skurwiele. Nadchodzę. Już tu jestem.

– powiedział Saki podczas konferencji prasowej po gali, zapytany o przesłanie do pozostałych zawodników w kategorii półciężkiej.

To był dla mnie dobry test. Dobra walka. Pierwszy raz biłem się w małych rękawicach. Przed tą walką nawet nie sparowałem w małych rękawicach, bo nie walczyłem od 2,5 lat, więc nie chciałem ryzykować. Teraz jednak zmienię wiele rzeczy. Zacznę sparować w małych rękawicach, w inny sposób, z ochraniaczem na głowę. Wbiję się w kategorię półciężką z pełnym impetem.

W ocenie części fanów i dziennikarzy sędzia przerwał jednak pojedynek przedwcześnie, bo po wylądowaniu na deskach Brazylijczyk cały czas pozostawał świadomy. Zapytany o swoją ocenę sytuacji, Saki odparł:

Nie jestem sędzią. Miałem w swojej karierze kilka takich sytuacji, że sądziłem, że nie jest tak, jak było. Wydaje mi się, że sędzia wykonał dobrą pracę, bo trafiłem go wiele razy i sędzia powiedział kilka razy, żeby odpowiadał. Próbował odpowiadać, ale myślę, że mocno trafiłem go co najmniej dziesięć razy. Sędzia musi też chronić zawodników. Tak działa instynkt sędziego. Co można powiedzieć? Jestem zawodnikiem. Cieszę się, że przerwał walkę i wygrałem. Przykro mi z powodu da Silvy, jeśli decyzja nie była słuszna, ale uważam, że sędzia wykonał dobrą pracę.

Już wcześniej miał jakiś problem z okiem, zanim go znokautowałem. Trafiłem go tam, więc myślę, że sędzia podjął dobrą decyzję.

W boksie jest chyba tak, że trzy knockdowny kończą walkę. W kickboxingu tak było. Posłałem go na deski chyba trzy razy, więc sądzę, że sędzia podjął dobrą decyzję dla jego zdrowia.

Jedną z istotnych różnic pomiędzy K-1, gdzie Turek bił się przez całe życie, i MMA są rękawice, które w tej drugiej dyscyplinie są o wiele mniejsze. Trudniej jest o szczelną gardę, a margines błędu, na jaki mogą pozwolić sobie zawodnicy, jest mniejszy.

Oczywiście, to było inne uczucie nosić małe rękawice.

– przyznał Gokhan.

Muszę uderzać w nieco inny sposób, żeby uważać z rękami. Ale nosiło się je dobrze, uwielbiam to uczucie. Gdy trafisz kogoś mocno, to najlepsze uczucie. Gdy trafiają ciebie, jest gorzej. Ale gdy dostaję, lubię oddawać dwa, trzy razy. Tak to dzisiaj wyglądało.

33-letni zawodnik nigdy nie ukrywał, że nie zamierza w UFC odcinać kuponów od swojej kickbokserskiej sławy. Traktuje nową dyscyplinę śmiertelnie poważnie i zamierza wspiąć się na jej szczyt. Po debiucie zdania rzecz jasna nie zmienił.

Nie przyszedłem tutaj tylko po to, aby być częścią UFC i opowiadać ludziom, że jestem zawodnikiem UFC. Jestem tu, żeby ustanowić swoje rządy, żeby nokautować ludzi.

– powiedział.

Ludzie chcą to oglądać i właśnie tego brakowało w moim życiu. Po to tu jestem. Jestem więc gotowy na każdą walkę.

Saki, dla którego była to już trzynasta walka stoczona w Japonii – pierwsze dwanaście odbył oczywiście w charakterze kickboksera – przyznał, że pierwotnie planował zadebiutować w oktagonie podczas wrześniowej gali w Holandii, a UFC szykowało go też na występ w Gdańsku, ale…

Walczyłem na ogół w Holandii, ale nie zdążyłem, bo nie byłem gotowy. Chcieli, żebym walczył w Polsce, ale wybrałem Japonię.

– zdradził.

Nie jestem w stanie wyrazić swoich uczuć, uwielbiam Japonię i Japończyków. Zawsze jest uczciwie, z szacunkiem.

Turecki Tyson przez całą niemal karierę rywalizował w kickboxingu w kategorii ciężkiej, będąc niższym i lżejszym zawodnikiem od zdecydowanej większości rywali. Trudno zatem dziwić się, że i teraz żadnych wyzwań się nie lęka.

Jestem otwarty na wszystko. Jestem wojownikiem.

– powiedział, zapytany o dalsze plany i potencjalnych rywali.

Nigdy nie powiedziałbym „nie”, ale to moi menadżerowie zajmują się rozmowami. Decydujemy wspólnie. Teraz wszystkie opcje są możliwe.

Nie chcę wymieniać nazwisk. Mogę bić się z każdym – największym, najmniejszym, najcięższym. Dzisiaj była różnica we wzroście i w wadze, ale mogę walczyć z każdym.

Cała konferencja prasowa z Gokhanem Sakim poniżej:

*****

Potwór Saki, buldożer Andrade i rasista Bisping – sześć wniosków z UFC FN 117

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button