Georges Saint-Pierre: „Zaproponowali mi teraz walkę z Natem Diazem…”
Legendarny Georges Saint-Pierre zabrał głos na temat potencjalnej walki z Natem Diazem, przyznając, że została mu ona zaproponowana przez UFC.
Od kilku tygodni nie ustają medialne spekulacje na temat potencjalnej walki Georgesa Saint-Pierre’a z Natem Diazem, dodatkowo nakręcane przez sternika UFC, Danę White’a, który stwierdził bez ogródek, że chciałby doprowadzić do tego starcia podczas sierpniowej gali UFC 227 w Los Angeles.
Do tematu kilka dni temu odniósł się już w charakterystyczny dla siebie sposób stocktończyk. Natomiast GSP dotychczas zachowywał milczenie. Wszystko to zmieniło się jednak wraz z wizytą Kanadyjczyka w podcaście Joego Rogana.
Kilka dni temu stuknęło mi 37 lat. Niewiele mi zostało.
– powiedział Rush.
Chcę to wykorzystać na wielkie walki. Walki, które fani chcą obejrzeć. Osobiście chcę też osiągnąć coś wyjątkowego, coś rzadkiego. Coś, czego być może wcześniej nigdy nie spróbowano. To by mnie ekscytowało.
Nie motywują mnie tylko pieniądze. Dobrze je oczywiście mieć, motywują nas wszystkich, także mnie – ale to nie jest ta unikalna rzecz, która mnie nakręca. To musi być coś więcej niż pieniądze. Coś do zdobycia. To by mnie ekscytowało.
Zaproponowali mi teraz Nate’a Diaza. Była plotka, mówiono, że sprawa jest już przesądzona – ale nie po mojej stronie. I wydaje mi się, że także nie po stronie Nate’a Diaza, bo z tego, co słyszałem, to Nate mówił, że to walka jego brata. Nie jego walka.
Nate Diaz to niesamowity zawodnik. Bardzo wszechstronny. Jeśli jednak postawić się w mojej sytuacji, to do niczego dobrego to nie doprowadzi – poza pieniędzmi. A pieniądze to nie jest jedyna rzecz, która mnie nakręca.
Jeśli wyraźnie pokonam Nate’a Diaza, większość ludzi powie: „O, wziął łatwą walkę, bije mniejszych, pokonał gościa, który bije się w lżejszej wadze”. A tak naprawdę możliwe, że nawet nie jest ode mnie mniejszy. Wielu lekkich jest ode mnie większych teraz. Nate to duży gość, moich rozmiarów – ale dlatego, że przez całą karierę biłem się w 170 funtach, będzie to wyglądało źle. Jakbym bił mniejszych – a to wszystko, jeśli wygram zdecydowanie.
A jeśli wygram po jakiejś wojnie, zażartej walce, ludzie powiedzą: „Jesteś do niczego, nie potrafisz nawet pokonać mniejszego”. A jeśli przegram? Koniec. Koniec świata. Moje dziedzictwo przepadło. Cała praca na marne. A mógłby trafić mi się przecież gorszy dzień.
Rozważałem to. Analizowałem to, rozmawiałem z Firasem (Zahabim), z moim trenerem, ze wszystkimi. Wszyscy mieliśmy takie samo zdanie – nie warto.
Kanadyjczyk przyznał jednak, że wspomniane zarzuty, jakie wspólnie stawiali mu w ostatnich dniach bracia Diaz – o dodanie trucizny do kroplówki Nicka podczas nawadniania przed galą UFC 158, o niezrobienie wagi, o stosowanie dopingu – mocno go zirytowały i przeszła mu nawet przez głowę myśl, aby jednak tę walkę z Natem zaakceptować i pokazać mu, gdzie raki zimują. Okiełznał jednak emocje, rozumiejąc, że takie działania nie są korzystne.
Zapowiedział jednocześnie, że póki co boryka się jeszcze z drobnymi problemami zdrowotnymi, ale wierzy, że w maksymalnie 2-3 miesiące – a może nawet szybciej – upora się z nimi, będąc gotowym do walki.
*****