Gegard Mousasi: „Jak to jest, ku*wa, możliwe?”
Gegard Mousasi zabiera głos na temat swojej gaży w UFC i ostatniej walki w kontrakcie, jaką stoczy na UFC 210 z Chrisem Weidmanem.
Podobnie jak wszyscy zawodnicy z czołówki kategorii średniej – poza jej mistrzem Michaelem Bispingiem – tak i Gegard Mousasi nie zostawia suchej nitki na ostatnich posunięciach UFC w kwestii matchmakingu.
Pomimo tego ze zrozumieniem podchodzi do osoby Hrabiego, który w swojej drugiej obronie pasa skrzyżuje rękawice z powracającym po długiej przerwie legendarnym Georgesem Saint-Pierrem.
Bisping robi, co dobre dla niego i jego rodziny.
– powiedział Mousasi w podcaście Fight Society.
Spróbuje zarobić jak najwięcej pieniędzy i przejść na emeryturę. Nie możesz obwiniać gościa za to, że chce zarobić pieniądze i zadbać o przyszłość swojej rodziny. Nie możesz go obwiniać. Gdybym miał kogoś obwiniać, obwiniłbym UFC, że robi takie walki. Nie powinni ich robić. Powinni byli zrobić walkę Andersona (Silvy) z GSP, bo GSP nie walczył od trzech lat i nigdy nie bił się w kategorii średniej. Jak może dostać titleshota? To nie ma sensu. Zróbcie inne walki.
Rozpędzony czterema zwycięstwami z rzędu Ormianin nigdy nie ukrywał, że walczy dla pieniędzy, wielokrotnie podkreślając, że chce zdobyć pas mistrzowski tylko dlatego, że wtedy jego gaża wzrośnie.
Nie wiadomo, ile za ostatnie dwa pojedynki zarobił, ale wiadomo, że za zwycięstwo z Thiago Santosem – czyli trzecią ostatnią walkę – wzbogacił się o $110 tys., na co złożyło się $75 tys. podstawy oraz $35 tys. premii za zwycięstwo.
Biorąc jednak pod uwagę zarobki innych, Mousasi uważa, że jego wynagrodzenie dalekie jest od zadowalającego.
Widzę, że Vitor Belfort zarabia o wiele więcej ode mnie. Pokonałem Dana Hendersona, który zarabia furę więcej niż ja. Pokonałem Marka Hunta, a gość zarabia $800 tys. za walkę. Mogę pokonać Michaela Bispinga, a nawet zanim został mistrzem, zarabiał o wiele więcej ode mnie. Dlaczego nie zasługuję na trochę pieniędzy?
– mówi Mousasi.
Jak to możliwe, że Mark Hunt zarabia $800 tys. z rekordem 10-10? 10 zwycięstw i 10 porażek. Popatrzcie na mój rekord (41-6-2). Jak to jest, kurwa, możliwe?
Sobotnim starciem z Chrisem Weidmanem podczas gali UFC 210 w Buffalo Ormianin może jednak utorować sobie drogę do znacznie lepszych pieniędzy. Jest to bowiem jego ostatnia walka w kontrakcie z amerykańskim gigantem. Jeśli ją wygra – jego szanse na podpisanie o wiele lepszej finansowo umowy – niekoniecznie z UFC, bo z pewnością chrapkę będzie miał na niego też stary znajomy ze Strikeforce a obecnie dyrygujący Bellatorem Scott Coker – mocno wzrosną.
Wszystko zależy od tej walki.
– stwierdził Chwytacz Snów.
Dlatego tak ciężko do niej trenowałem. To nie dlatego, że chcę pobić Chrisa Weidmana – to dlatego, że chcę zarobić swoje. I zarobię.
*****
Anthony Johnson: „DC jest swoją własną największą cheerleaderką i najgorszym promotorem”