„Gdzie teraz są twoi bracia?” – Chi-Lewis Parry igra ze śmiercią, zaczepiając Jona Jonesa (VIDEO)
Były sparingpartner Daniela Cormiera, Chi-Lewis Parry, dopadł Jona Jonesa podczas spotkania branży fitness w Birmingham.
Od 2016 roku relacje na linii Jon Jones – Chi-Lewis Parry do najlepszych zdecydowanie nie należą.
Brytyjczyk, który rozpoczynał sportową karierę od koszykówki, potem – przebranżowiwszy się na sporty walki – wojując między innymi w ONE Championship oraz w GLORY, został wtedy ściągnięty przez Daniela Cormiera do American Kickboxing Academy w charakterze sparingpartnera przed rewanżową, ostatecznie niedoszłą walką z Bonesem, która miała się odbyć w marcu 2016 roku podczas gali UFC 197.
Parry opowiadał wówczas, że Bones poza kamerami – a także w ich obecności – to „kawał chuja”, który zachowuje się wyjątkowo arogancko i buńczucznie.
Zobacz także: Michał Oleksiejczuk zainteresowany walką z trzema Brazylijczykami
Nic więc dziwnego, że uwadze Brytyjczyka nie umknęła wczorajsza wizyta Amerykanina w Birmingham, gdzie podczas spotkania branży fitness pełnił rolę ambasadora firmy GAT.
Zaczaiwszy się na spotykającego się przy swoim stoisku z fanami Jonesa, Parry ruszył z werbalną ofensywą.
– Hej, chłoptasiu, ile ci płacą za zgrywanie miłego kolesia? – rzucił Brytyjczyk na powitanie – Ile ci płacą za udawanie sympatycznego gościa?
Zauważywszy agresora, Jones uśmiechnął się szeroko, zachęcając potem fanów, aby bili brawo dla Brytyjczyka.
– Wiesz dobrze, że jesteś kutasem! – kontynuował niezrażony Parry – Wszyscy wiedzą, że jesteś kutasem!
Sytuację próbował załagodzić ochroniarz, prosząc potężnie zbudowanego Brytyjczyka, aby się uspokoił i odszedł.
– Nie trzeba go trzymać – z uśmiechem na twarzy powiedział do ochroniarza Jones, podchodząc bliżej.
Wesoły nastrój szybko jednak Bonesowi przeszedł…
– Pamiętasz, gdy ostatnio miałeś wokół siebie swoich braci? Gdzie teraz są twoi bracia? – rzucił do Jonesa Parry, następnie igrając ze śmiercią. Wyciągnął bowiem rękę w kierunku mistrza 205 funtów UFC – i musnął go w podbródek. Delikatnie – ale odczuwalnie.
Wyraz twarzy Amerykanina zmienił się w okamgnieniu. Uśmiech zniknął. Oczy zapłonęły. Zastygł w bezruchu – gotowy do działania na najmniejszą choćby już na tym etapie prowokację ze strony agresora.
Jednak czując być może pismo nosem i zdając sobie sprawę, że naruszył granicę nietykalności, Chi-Lewis Parry wycofał się, zachęcany do tego przez ochroniarza i menadżera Amerykanina Abrahama Kawę.
35-letni Chi Lewis-Parry walczy w kategorii ciężkiej, ale pomimo nieskazitelnego bilansu nie jest światowej klasy specjalistą od MMA. Wojował dwukrotnie z Łukaszem Parobcem – i oba pojedynki zakończyły się remisami. Poniżej starcie, jakie stoczył z Polakiem podczas marcowej gali Rise of Champions 7.
Jon Jones powróci do akcji podczas lipcowej gali UFC 239 w Las Vegas, gdzie w obronie tytułu mistrzowskiego skrzyżuje rękawice z Thiago Santosem.
*****
Pierwsza walka DC z Jonsem była na ufc 182, nie 197
Racja, dzięki!
Ciekaw czy by tak kozaczyl jak by się spotkali face to face gdzieś za blokiem😄😄
Bardzo w to wątpię mając na uwadze że ten Anglik 2 razy zremisował z Parobcem xD
Jones by dosłownie zabił gościa jakby nie było tam świadków
O co chodzi tymi braćmi?
Parry twierdzi, że w 2016 roku Jones ze swoimi braćmi mieli go przy jakiejś okazji otoczyć, coś tam gadać itd. Zarzuca mu, że był mocny w grupie, a teraz sam, więc się jakoby lęka.
Trochę go poniosło, Jon by go zniszczył bez problemu…