„Gdybyśmy spotkali się teraz, byłoby po nim” – Artem Lobov chce rewanżu z byłym mistrzem KSW
Zainteresowany ze wszech miar występami w KSW Artem Lobov ma na oku nie tylko Marcina Wrzoska, ale także swojego starego znajomego, Artura Sowińskiego.
Podobnie jak jego kompan Conor McGregor, także i Artem Lobov zdaje sobie doskonale sprawę, że w sportach walki nie ma nic piękniejszego od posiadania różnorodnych opcji.
Wobec tego może i Rosyjski Młot nie podpisał jeszcze kontraktu z KSW – a wiele wskazuje na to, że w przyszłości może to zrobić – ale zdążył już zadbać o to, aby położyć medialne fundamenty pod kilka opcji na rywala pod sztandarem polskiego giganta.
Od jakiegoś czasu Rosjanin przebąkiwał o potyczce z żywotnie nią zainteresowanym Marcinem Wrzoskiem, a teraz podkręca też atmosferę wokół potencjalnego rewanżu z innym byłym mistrzem kategorii piórkowej Arturem Sowińskim.
– Od dawna chciałem wyjaśnić ten pojedynek z Arturem Sowińskim – powiedział Lobov w podcaście Eurobash. – Tamto zwycięstwo zostało mi ukradzione. Promotorem był wtedy jego przyjaciel. Polski promotor, który zmienił wynik walki, ale w moich oczach to nadal jest moje zwycięstwo, które mi zabrano. Poszedłem wtedy do polskiej telewizji i wszędzie indziej, rzucając mu wyzwanie.
– Mówiłem: dobra, zapomnijmy o tym, nieważne. Wyjebaliście mnie, ukradliście mi zwycięstwo, ale jestem gotów, aby o tym zapomnieć, nie jestem marudą. Po prostu spotkajmy się w klatce i to naprawmy. Z jakiegoś powodu nie chciał jednak tej walki.
Lobov i Sowiński zmierzyli się w 2012 roku w ramach gali Celtic Gladiator. Sędziowie wskazali większościowo na Rosyjskiego Młota, ale obóz polskiego zawodnika złożył protest, podnosząc, że dwóch z trzech punktujących było związanych z Lobovem – a jeden z nich był nawet jego klubowym kolegą. W rezultacie organizatorzy zmienili wynik pojedynku na no-contest.
– Teraz oczywiście gdy mam o wiele większe nazwisko, może być zainteresowany – stwierdził Lobov o Sowińskim. – Moim zdaniem nie zasługuje jednak teraz na walkę ze mną. Jestem teraz dużym nazwiskiem. To byłaby dla niego kasowa walka. Nie zasługuje na to tak naprawdę.
– Ukradł mi tamto zwycięstwo, odrzucił rewanż, gdy go o niego prosiłem. Nie zasługuje na drugą walkę.
– Jednocześnie jednak od dawna chciałem to załatwić i naprawić. Byłoby niezwykle miło w końcu znokautować tego gościa. Prawie znokautowałem go za pierwszym razem. Dwa razy lądował na deskach, ale go nie skończyłem. Czuję, że gdybyśmy spotkali się teraz, byłoby po nim.
Już dwa tygodnie temu Rosyjski Młot podskubał medialnie Kornika za pośrednictwem Instagrama, zarzucając mu, że skradł mu przed ośmioma laty zwycięstwo. Radzionkowianin szybko wówczas odpowiedział byłemu rywalowi, wyrażając pełną gotowość na powitanie go w klatce KSW.
Co zaś tyczy się rozmów z KSW, Artem Lobov potwierdził, że układały się świetnie i obie strony były bliskie porozumienia – co zresztą niedawno potwierdził współwłaściciel polskiej organizacji Maciej Kawulski.
– Ostatnim etapem negocjacji była długość kontraktu – ja chciałem jednej walki, podczas gdy oni chcieli ekskluzywnego kontraktu – powiedział Lobov. – Na tym etapie byliśmy, negocjowaliśmy. Gdyby pozwolili mi walczyć w boksie albo w boksie bez rękawic, może zastanowiłbym się nad ekskluzywnym kontraktem. Wydawali się nie mieć nic przeciwko, ale na tym stanęło.
Negocjacje zostały zawieszony z powodu pandemii koronawirusa.
Widziany w akcji po raz ostatni w listopadzie ubiegłego roku – w ramach gali BKFC przegrał przez nokaut rewanżowe starcie z Jasonem Knightem – 33-latek podkreśla jednak, że Bellator nadal pozostaje w grze. Zdradził, że po rozstaniu z UFC Scott Coker zaproponował mu bardzo dobry kontrakt, który jednak przebiła organizacja Bare Knuckle FC – i dlatego tam ostatecznie zakotwiczył.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN
*****