KSWPolskie MMA

„Gdybym z nim wygrał, pisaliby o mnie legendy” – Damian Grabowski wskazuje wymarzonego rywala po KSW 49

Rozbijając Karola Bedorfa, wysunął się na czoło w rajdzie po usługi mistrza wagi ciężkiej KSW Phila De Friesa, ale Damian Grabowski marzy o starciu z Mariuszem Pudzianowskim.

Zawodowo wojuje od dwunastu lat, ale pod sztandarem największej polskiej organizacji zadebiutował dopiero podczas sobotniej gali KSW 49 w Trójmieście. Pokazał się z bardzo dobrej strony, w drugiej rundzie walki uderzeniami z góry rozbijając byłego mistrza kategorii ciężkiej Karola Bedorfa.

Po wszystkim Damian Grabowskim, bo o nim oczywiście mowa, nie ukrywał zadowolenia z debiutu.

Cieszę się ze zwycięstwa niesamowicie, ponieważ zwycięstwo z Karolem od razu wciągnęło mnie na szczyty polskiego MMA.

– powiedział Polski Pitbull w rozmowie z Jarosławem Świątkiem z MyMMA.pl.

Myślę, że mentalnie i medialnie dało mi więcej niż gdybym się bił dzisiaj na przykład z Philem De Friesem. W Polsce więcej osób zna Karola Bedorfa niż Phila De Friesa i zwycięstwo nad nim – jeszcze tak efektowne i drapieżne, bo takie było – myślę, że da mi bardzo dużo.

Zobacz także: Roberto Soldic chce wielkiego nazwiska po KSW 49

W drugiej rundzie Grabowski zmuszony był jednak dwa razy wykaraskać się ze sporych opałów. Wylądował bowiem na plecach, a Bedorf dwukrotnie przedarł się do jego dosiadu.

Nie byłem zmęczony. To była zmyłka dla przeciwnika.

– stwierdził Damian.

Jak Karol przeszedł mi gardę i dosiadł mnie, słyszałem, jaki ma ciężki oddech. Natomiast ja mam to do siebie, że tak jak stójkowicz w stójce potrafi się zrelaksować i spokojnie sobie walczy, to ja na ziemi się nie denerwuję. Odwróciłem sobie głowę, widziałem nawet ludzi na widowni. Po prostu czekałem na moment, gdy będę mógł uciec. Tym bardziej, że jak uderzył mnie raz czy dwa razy, to czułem, że te ciosy już nie są takie mocne. Po prostu był zmęczony.

Grabowski zapewnił, że był bardzo dobrze przygotowany na ciężkie kopnięcia, z których słynie Bedorf. Nie cofał się po nich, zamiast tego wykorzystując je do skracania dystansu z uderzeniami.

W obowiązującym kontrakcie z KSW 39-latkowi został jeszcze trzy pojedynki.

Chciałbym bardzo, bo jestem już starym grzechotnikiem.

– powiedział, zapytany o potencjalny powrót do akcji podczas wrześniowej gali KSW 50 w Londynie.

Gdyby KSW dało mi walkę za trzy miesiące i później za kolejne trzy miesiące, to jestem bardzo mocno na tak.

Z kolei w rozmowie z Szymonem Łabackim z MMA Kalendarz Polish Pitbull wskazał też swojego wymarzonego rywala – jest nim Mariusz Pudzianowski.

Powiedziałem w jednym wywiadzie przed chwilą, że jak wygram pas KSW z Philem De Friesem, to – że tak powiem – nie będą o mnie pisać legend na polskiej ziemi.

– powiedział Grabowski.

Natomiast gdybym wygrał z najsilniejszym człowiekiem na świecie, Mariuszem Pudzianowskim, to pisaliby o mnie legendy. I to jest takie moje marzenie. Nie dlatego, że przegrał ostatnią walkę, tylko po prostu chciałbym się sprawdzić z kimś tak silnym i poczuć jego siłę. A gdyby udało mi się wygrać z Mariuszem, to byłby to dla mnie wielki zaszczyt, że mam w swoim fighterskim CV człowieka, który zdobył tyle razy tytuł mistrza świata strongmanów.

Czy jednak KSW będzie zainteresowane zestawieniem pogromcy Karola Bedorfa z zawodnikiem, którego ten niedawno rozbił w pył? Podczas rozmowy z dziennikarzami po gali współwłaściciel polskiego giganta Maciej Kawulski odniósł się do pomysłu Damiana Grabowskiego ze sporym dystansem.

*****

„Chcę teraz rywala z wielkim nazwiskiem” – Roberto Soldic po KSW 49

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Back to top button