„Gdy łapałem nadgarstek, nie sądziłem, że to będzie takie proste, ale…” – OSP o technicznych aspektach zwycięstwa z Michałem Oleksiejczukiem
Ovince St. Preux opowiedział o zwycięstwie z Michałem Oleksiejczukiem podczas gali w Kopenhadze.
Do walki z młodszym o 12 lat Michałem Oleksiejczukiem podczas gali UFC on ESPN+ 18 w Kopenhadze Ovine St. Preux przystępował w roli underdoga. Młody Polak prezentował bowiem w tym roku doskonałą formę, podczas gdy 36-letni już Haitańczyk przegrał trzy z ostatnich czterech pojedynków.
Zobacz także: trener Mirosław Okniński broni Michała Oleksiejczuka po porażce z OSP
Pierwsze minuty walki rzeczywiście należały do Oleksiejczuka, ale przetrwawszy jego nawałnicę, OSP powoli zaczął przejmować stery pojedynku w swoje ręce, kończąc zawody duszeniem Von Flue w drugiej odsłonie.
W pierwszej rundzie wyszedł naprawdę, naprawdę agresywnie.
– powiedział St. Preux w rozmowie z dziennikarzami po walce.
Spodziewaliśmy się, że będzie agresywny, ale nie sądziliśmy, że aż tak. Sądziłem, że w końcu straci siły. W pierwszej rundzie trafił kilkoma dobrymi uderzeniami. Domyślam się, że wydawało mu się, że może mnie skończyć, więc cały czas szedł ostro. Zwarliśmy się w klinczu kilka razy i nie wydawał się mocny. Obaliłem go w pierwszej rundzie, ale wrócił na nogi. Ale nawet w wymianach czy pozycji 50/50 w klinczu czułem, że jestem silniejszy.
Później cały czas zwalniał. Jeśli uderzasz tyloma bombami w pierwszej rundzie, szybko stracisz siły. W przerwie po pierwszej rundzie powiedziałem trenerom, że mogę go poddać. Wyszedłem do drugiej rundy i robiłem swoje. On nadal uderzał bombami. Wiedziałem, że w końcu zwolni. Rzucił overhanda, którego widziałem z kilometra. Dobra, uniknąłem go, zszedłem do nóg, przewróciłem go. Trafiłem do gardy, a potem gdy znalazłem się w półgardzie, uderzyłem szybkim ciosem na korpus – uniósł rękę, złapałem go za nadgarstek i… Gdy łapałem go za nadgarstek, przeszło mi przez głowę, że to nie będzie takie proste, ale złapałem, przełożyłem za głową, zapiąłem uchwyt i wtedy w zasadzie było po wszystkim.
Haitańczyk zainkasował w pierwszej rundzie sporo uderzeń, ale nie zrobiły one na nim jakiegoś wielkiego wrażenia. Podkreślił, że na jego lepszą odporność wpłynęło teraz bardzo udane ścinanie wagi – nie miał z nim żadnych problemów, czując się w dniu walki doskonale.
Polak swoim zwyczajem mocno ostrzeliwał doły rywala, ale i te uderzenia nie wystarczyły do zwycięstwa.
Skończył Giana Villante ciosami na korpus, a ja wiem, że jestem w stanie przyjąć takie uderzenia. Po prostu nie chciałem przyjmować zbyt wielu.
– powiedział Haitańczyk.
Rzucił ich kilka, z których może 1-2 doszły solidnie. Podczas obozu przygotowawczego położyliśmy jednak nacisk na to, aby trzymać łokieć blisko ciała. I myślę, że wykonałem dobrą robotę, trzymając łokieć ciasno. Poczułem kilka uderzeń na ramieniu. Gdy rzucał uderzenia na korpus, przeszło mi przez głowę, że gdy wyprowadzi kolejne, może i dojdzie ono celu, ale odbiorę mu moc w tych uderzeniach – i trafiłem dobrym kolanem na korpus. Wiem, że je odczuł.
Przy kilku innych okazjach wyprowadzałem kopnięcia frontalne, gdy on ruszał z ciosami na korpus – i kopnięcie dochodziło przed jego ciosami. Ogólnie uważam, że dobrze sobie poradziłem.
Moje kopnięcia na korpus w drugiej rundzie trochę go zwolniły. Trafiłem dwoma solidnym kopnięciami na korpus.
Pokonując Oleksiejczuka, OSP powrócił na zwycięskie tory po dwóch z rzędu porażkach. Nie wyklucza powrotu do akcji jeszcze w tym roku, ale wyłącznie wtedy, jeśli pojawi się dobra okazja – w przeciwnym wypadku do oktagonu zawita w 2020 roku.
Nie ma na oku żadnego konkretnego rywala, ale chciałby kogoś z czołowej piętnastki wagi półciężkiej, gdzie przez wiele lat się utrzymywał.
Cała rozmowa poniżej:
*****